Złota era oświęcimskiego hokeja

Aktualizacja: 25 lut 2016, 10:50
24 lut 2016, 17:25

Unia Oświęcim to klub, który na przełomie wieków, nie miał sobie równych i całkowicie zdominował rywalizację na krajowym podwórku. Bogaty sponsor, nowoczesna jak na owe czasy hala lodowa, oddani kibice i klimat dla hokeja – wszystko to sprawiło że w tym małym mieście, znanym głównie ze smutnej historii, musiał narodzić się sukces. I tak się rzeczywiście stało. Powstała drużyna, która przez prawie 10 lat była wizytówką rodzimego hokeja na lodzie.

Klub powstał w połowie lat 50-tych ubiegłego stulecia i od początku był ściśle związany z miejscowymi Zakładami Chemicznymi. Pierwszy wielki sukces przyszedł jednak dopiero w 1991 roku, kiedy to hokeiści z grodu nad Sołą wywalczyli pierwszy w swej historii medal Mistrzostw Polski, zdobywając tytuł w-ce mistrza kraju. W kolejnym sezonie po emocjonujących meczach z Naprzodem Janów, drużyna wywalczyła złoto i wzięła udział w Pucharze Kontynentalnym, gdzie w ogólnym rozrachunku została sklasyfikowana na miejscu 5-6. Do tej pory jest to największy sukces polskiego hokeja w klubowych rozgrywkach międzynarodowych.

Kolejne 5 lat to rywalizacja o złoto z nowotarskim Podhalem, w której jednak oświęcimianie zmuszeni byli uznać wyższość rywali. Pojedynki te stały się hokejowym klasykiem i do dzisiaj, mimo słabszej postawy obu ekip, rozpalają emocje i wyobraźnie kibiców. Po emocjonującym sezonie i odzyskaniu mistrzostwa, w klubie zaczęły piętrzyć się problemy natury organizacyjnej. Zakłady Chemiczne, dotąd główny sponsor klubu, uległy restrukturyzacji i zostały przemianowane na Firmę Chemiczną Dwory. Udało się jednak zapobiec problemom i drużyna już jako Unia Dwory Oświęcim, przystąpiła do rozgrywek.

– Bardzo miło wspominam czasy, kiedy zaczynałem przygodę w seniorskim hokeju z Unią Dwory Oświęcim. Był to wspaniały okres zarówno dla mnie jak i oświęcimskiego hokeja. Wraz z upływem czasu udało mi się przebić do pierwszej drużyny oraz reprezentacji – wspomina Mariusz Jakubik, wychowanek klubu – Było ciężko przebić się do pierwszego składu. Grali wtedy w drużynie najlepsi krajowi zawodnicy oraz klasowi obcokrajowcy, ale dzięki odrobinie szczęścia i zaangażowaniu, udało mi się zadebiutować w mistrzowskiej drużynie! – dodaje były napastnik reprezentacji.

To od tego momenty rozpoczęła się złota era oświęcimskiego hokeja. Zespół notorycznie sięgał po tytuły krajowego mistrza. W drużynie grało wielu uznanych zawodników, jednak klub często stawiał również na swoich wychowanków. Jednym z nich jest obrońca Jerzy Gabryś, który do dzisiaj gra w Unii:

– W tamtych latach zespół Unii był bardzo mocny. Jako młody zawodnik miałbym problemy z wywalczeniem miejsca w składzie, więc po ukończeniu SMS w Sosnowcu, podjąłem decyzję o przeniesieniu się do Stoczniowca Gdańsk, gdzie miałem większe szanse na regularną grę. Po dwóch sezonach, spędzonych na północy kraju, zostałem zauważony przez trenera reprezentacji Polski i udało mi się zadebiutować w kadrze. To wtedy skontaktowali się ze mną działacze Unii. Złożyli mi ofertę zagrania w macierzystym klubie, długo się nie zastanawiałem i wróciłem do Oświęcimia – wspomina swój początek w Unii, obecny kapitan drużyny – Na początku było bardzo ciężko, bo drużyna składała się w 80% z kadrowiczów. Byli to m.in. Jacek Zamojski, Sebastian Gonera, Leszek Laszkiewicz, Adrian Parzyszek czy nawet Mariusz Puzio, na bramce stał reprezentant Tomasz Jaworski. Obawiałem się początku przygody z oświęcimskim klubem, zastanawiałem się czy w ogóle uda mi się załapać do podstawowego składu. Moje obawy szybko się skończyły, dostawałem sporo szans, które w dużej mierze udało mi się wykorzystać i po krótkim czasie zapewniłem sobie miejsce w drużynie.

Jak wspominał Jerzy Gabryś w drużynie sporo było gwiazd, jednak jedną z największych był trener Andrej Sidorenko, który uważany jest za jednego z najlepszych coachów, pracujących w Polsce. Białorusin obecnie prowadzi zespoły KHL, jednak to właśnie w naszym kraju zdobywał niezbędne trenerskie doświadczenie.

14 lutego 2001 roku do kibiców w Oświęcimiu dotarła smutna wiadomość, bowiem tego dnia w Szpitalu w Piekarach Śląskich zmarł jeden z filarów drużyny, Artur Malicki, który miesiąc wcześniej uległ wypadkowi drogowemu. Oświęcimski napastnik był ulubieńcem kibiców ze względu na swój zadziorny styl gry. W hokejowej ekstraklasie zdobył dla Unii 92 bramki, a 86 razy asystował. W kadrze U20, występował w jednym ataku z późniejszą gwiazdą NHL – Mariuszem Czerkawskim. Zdobyte w tamtym roku Mistrzostwo Polski smakowało wyjątkowo gorzko, szczególnie można było to odczuć gdy po wygranym finale z GKS Katowice, medal w imieniu nieżyjącego hokeisty odbierał jego syn – 4-letni Patryk, który już wtedy zadeklarował chęć pójścia w ślady ojca. Udało mu się spełnić swe marzenie. 20-letni dziś Patryk Malicki jest jednym z filarów Naprzodu Janów, a trener Jacek Płachta zdecydował się powołać go na zgrupowanie reprezentacji Polski, przygotowującej się w Krynicy do kwietniowych Mistrzostw Świata dywizji 1 w Krakowie.

W kolejnym sezonie Unia ponownie zmierzyła się w finale z drużyną Katowic, a do zdobycia złota potrzebne było rozegranie aż siedmiu meczów. Ostatecznie to Unici sięgnęli po tytuł Mistrza, a jednym z bohaterów ostatniego meczu był Mariusz Jakubik:

– Dla mnie każde mistrzostwo smakowało wyjątkowo, jednak z oczywistych względów najmilej wspominam finał z Katowicami z 2002 roku. W siódmym meczu rozegranym w stolicy Górnego Śląska strzeliłem decydującego gola, który zapewnił nam mistrzostwo !

Rok później po raz trzeci z rzędu oświęcimianie mierzyli się z Katowicami i po raz kolejny sięgnęli po tytuł mistrzowski. W 2004 roku, zespół zmierzył się w finale z odradzającym się Podhalem Nowy Targ i było to ostatnie jak do tej pory zwycięstwo w rozgrywkach polskiej ligi.

– Każde Mistrzostwo Polski jest piękne, ja jednak najmilej wspominam to ostatnie, wywalczone po meczach z nowotarżanami – wspomina Jerzy Gabryś. To właśnie w tym roku pojawiły się pierwsze wzmianki o wycofaniu się głównego sponsora. Z drużyny odeszli tacy zawodnicy jak Artur Parzyszek i Sebastian Gonera, którzy zdecydowali się na występy w drużynie GKS-u Tychy.

– Przyszedłem do Unii w sezonie gdy straciliśmy mistrzostwo, przegrywając w serii 0:4 z Tychami. Już wtedy drużyna się rozsypywała. Byłem jednak młody, nie miałem jeszcze matury, ściągnięto mnie z SMS Sosnowiec i mimo wszystko występy w tej ekipie, były dla mnie niesamowitym przeżyciem ! – opowiada zawodnik oświęcimskiego klubu Sebastian Kowalówka. – Było mi niezmiernie przykro że odszedł od nas trener Sidorenko, który wykonywał w Oświęcimiu naprawdę dobrą robotę – dodaje hokeista

W 2005 roku Firma Chemiczna Dwory ostatecznie zakończyła sponsorowanie Unii, a klub znalazł się na granicy upadku.

– Wszystko w życiu ma swój początek i koniec – mówi Jakubik, z kolei Jerzy Gabryś dodaje: Po tych wszystkich pięknych latach, dostaliśmy sygnał że główny sponsor zamierza się wycofać. Był to dla nas szok, nie wiedzieliśmy co będzie dalej z nami. Większość zawodników odeszła do innych klubów, drużyna wyraźnie przygasła

Był to koniec mistrzowskiej ekipy, a wielu sceptyków zapowiadało upadek hokeja w grodzie nad Sołą. Dzięki zaangażowaniu sympatyków i lokalnych sponsorów, czarny scenariusz się nie sprawdził, jednak kibice w Oświęcimiu, przyzwyczajeni do sukcesów, zmuszeni byli przeżyć gorycz spadku do niższej klasy rozgrywkowej. Obecnie Unia Oświęcim ze zmiennym szczęściem występuje w polskiej ekstraklasie hokeja, co przy problemach dyscypliny w naszym kraju i brakiem chętnych do sponsorowania jest z pewnością wielkim sukcesem.                                                                                                                                                                                                                                                                                         – Po upadku Dworów w drużynie nastały ciężkie czasy. Brakowało sprzętu, ciężko było z kijami, ale jakoś przetrwaliśmy– opowiada Kowalówka – Mam jednak nadzieję że piękne czasy oświęcimskiego hokeja, jeszcze powrócą, a na trybunach znów zasiądzie po 5- 6 tysięcy ludzi i nie będzie nawet gdzie stać – kończy swoją opowieść reprezentacyjny napastnik

Unia Oświęcim w latach 1998 – 2004 była niepokonaną drużyną w naszym kraju. Dzięki hokejowi udało się sprawić że to małe miasteczko, nazywane przez wszystkich największym cmentarzem świata, przestało być kojarzone wyłącznie z byłym obozem koncentracyjnym, a nazwa Oświęcim mogła przywoływać również pozytywne skojarzenia takie jak radość i zwycięstwo. To właśnie dzięki Unii świat dowiedział się że Oświęcim to nie tylko obóz, ale miasto, które żyje, posiada swoją tradycję, kulturę i przede wszystkim ludzi, którzy utożsamiają się z nim m. in. poprzez hokej. Jest to niewątpliwie ogromny sukces, kto wie czy nie większy niż sportowe tryumfy na lodzie.

Łukasz Sikora (źródło: Sportowy Magazyn Krakowski)

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA