EBL: Pierwsza wygrana koszykarzy Legii Warszawa

Aktualizacja: 16 sty 2018, 05:35
15 sty 2018, 20:46

Po falstarcie w dzisiejszym spotkaniu Czarnych, Legia po emocjonującej końcówce wygrywa pierwszy mecz tego sezonu.  W czwartek mega sprawdzian stołecznej ekipy, mecz z Anwilem.

 

Spotkanie słupszczanie rozpoczęli z nastawieniem “poczekajmy a jakoś będzie”. I było… Stracone jedenaście oczek przez przyjezdnych i ospale budowane akcje na co Legia odpowiadała kolejnymi trafieniami. W połowie kwarty było 17:2 dla warszawskiego zespołu. Swoje rzuty trafiali Jobi Wall (szybkie trzy trójki) oraz Mickelson. Czarni w ataku wyglądali jak wystraszeni juniorzy co było następstwem tragicznego otwarcia. Legia grając swoje (nic w zasadzie nie zmieniło się w ich grze) już po ośmiu minutach prowadzili 25:2.

Druga kwarta to szybkie pięć oczek słupszczan, ale przewaga dalej wynosiła dwadzieścia oczek dla Legii. W poprzednich meczach w drugiej kwarcie taka przewaga pojawiała się na korzyść rywali stołecznego zespołu. Po kilku nieskutecznych akcjach Legii słupszczanie uwierzyli, że mogą jeszcze coś ugrać w tym spotkaniu. W połowie drugiej kwarty zrobiło się tylko trzynaście oczek różnicy. To właśnie teraz momentami gra Legii przypominała zespół z poprzednich spotkań, czyli mam piłkę to rzucam nie zawsze jakby po przemyślanej decyzji. Słupszczanie nie wierzyli sami, że mogą jeszcze zmniejszyć straty do dziesięciu oczek przed przerwą.

Co się nie udało przed przerwą szybko wyszło po wznowieniu w trzeciej kwarcie. Legia widać nie skoncentrowała się na kilku swoich przewagach z pierwszej połowy. Efekt przyszedł w dwudziestej drugiej minucie. Wynik 45:37 mówił wprost, że Czarni wracają do gry. Kilkadziesiąt sekund później przewaga spadła tylko do czterech oczek. O ile Czarni przespali początek spotkania, to teraz przydarzyło się to samo legionistom. Po kolejnym dwójkowym zagraniu i punktach Daniela Walla Czarni doprowadzają do stanu 49:49. O ile pierwsza kwarta to gra pod dyktando Legii to teraz role odwróciły się o sto osiemdziesiąt stopni.

Początek ostatniej kwarty to wynik w okolicy remisu lub dwupunktowe prowadzenie warszawian. Na siedem minut do końca regulaminowego spotkania zanosiły się na emocje w końcówce. Przy próbie dobitki rzutu kolegi Lauris Blaus zostaje dwukrotnie sfaulowany, ale jedyną reakcją był faul techniczny dla Łotysza za komentowanie decyzji. W tym momemcie Legia podłapała na chwilę wiatr w żagle, a Jobii Wall trafiając trojkę z faulem wyprowadził swój zespół na 67:58. Taki stan nie utrzymywał się długo. Legionistom po prostu kolejny raz wyrachowania boiskowego by utrzymać to co wypracowali. Przez to po akcji 2+1 Blausa był kolejny remis. Jeszcze na minutę do końca dwupunktowe prowadzenie dał Legii Beane, ale szybko w odpowiedzi trafił trójkę Seweryn. Było to pierwsze prowadzenie Czarnych w tym spotkaniu. Gdy po przerwie na żądanie dla trenera Spaneva ponownie trafił Beane trener Łukomski nerwowo wziął czas. Na zegarze pozostało … 31,4 sekundy. Rzut Brandona okazał się nie skuteczny, a faulowany Beane trafia tylko jeden z dwóch rzutów po czym na tablicy było 77:75. Na cztery sekundy do końca słupszczanie wykorzystują ostatni czas. Wejście pod kosz Daniela Walla okazało się nie skuteczne. Pierwsza wygrana Legii stała się faktem.

 

LEGIA WARSZAWA – CZARNI SŁUPSK  77:75 (28:3, 17:31, 12:20, 20:21)

 

Legia: Anthony Beane 29, Jobi Wall 13, Hunter Mickelson 12 (12 zb), Łukasz Wilczek 10, Piotr Robak 8, Andrejs Selakovs 2, Chauncey Collins 1, Adam Linowski 1, Kamil Sulima 0.

Czarni: Drew Brandon 19, Daniel Wall 15, Łukasz Seweryn 15, Lauris Blaus 10 (10 zb), Mantas Cesnauskis 8, Łukasz Bonarek 6, Piotr Powideł 2, Wojciech Jakubiak 0.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA