Finał PPK: Puchar Polski dla Stelmetu BC Zielona Góra

Aktualizacja: 20 lut 2017, 06:39
19 lut 2017, 19:41

Stelmet BC Zielona Góra po bardzo dobrej drugiej połowie pokonał Anwil Włocławek 79:57, zdobywając tym samym Puchar Polski. Pomimo końcowej różnicy, emocji nie brakowało w całym spotkaniu.

Pierwsze punkty padły po kontrze mistrzów Polski, a zdobywcą był James Florence po chwili dwa dorzucił Przemek Zamojski poprawiające niecelny rzut trzypunktowy kolegi. Na początku żadna z ekip nie forsowała tempa. Jak wspominał wczoraj Łukasz Koszarek Anwil na początku bronił strefą. Już po pięciu minutach zielonogórzanie mieli na koncie przekroczony limit fauli. Rzuty z dystansu, czyli najłatwiejsza broń przeciwko strefie w Stelmecie nie funkcjonowała. Skuteczność w pierwszej kwarcie w ekipie Anwilu również również nie powalała. Po siedmiu minutach mistrzowie Polski prowadzili 8:7. Nie brakowało walki pod tablicami, bardzo mocnej w dodatku. Niemalże równo z syreną kończącą pierwszą kwartę trafia Adam Hrycaniuk, dzięki czemu jego zespół po dłuższej chwili odzyskał prowadzenie.

Drugą odsłonę lepiej zaczęli podopieczni trenera Gronka. Po rzucie Kelatiego za trzy odskoczyli na sześć oczek w dwunastej minucie. Pod swoją deską starają się podwajać nawet potrajać. W czternastej minucie fauluje Kamil Łączyński. A, że mógł zgodzić się z decyzją sędziów co głośno okazywał ci ukarali go przewinieniem technicznym. Miał na koncie już trzy faule w tej chwili. Karol Gruszecki zamienił dwa z trzech rzutów na punkty i jego zespół prowadził 21:13. Podobnie jak w pierwszej kwarcie obu drużynom nie wpadały rzuty trzypunktowe. Podobnie jak w poprzednich spotkaniach rządzi obrona. Nie moc trzy punktową próbował przełamać Florence. Jego trójka wyprowadziła Stelmet na najwyższe siedmiopunktowe prowadzenie po osiemnastu minutach. Obie drużyny momentalnie wracają po swoich nie skutecznych akcjach, stąd prawie nie było szybkich kontrataków. W ostatnich sekundach trójkę dorzuca Kelati. W pierwszej połowie zielonogórzanue trafili trzy takie rzuty na czternaście prób, a Anwil również trzy z piętnastu.

Trzecia odsłona zaczęła się od pięciu oczek Stelmetu dzięki czemu odskoczyli już na dwanaście (35:23) oczek w dwudziestej trzeciej minucie. Anwil zdołał odpowiedzieć i zmniejszył część strat, ale od czego w zespole z Zielonej Góry jest Tomas Kelati. Po kilku akcjach posuchy dwa punkty dla włocławian zdobył Josip Sobin. Anwil na jakby na chwile uwierzył, że może powalczyć. Zalicza serię 6:0, ale trójka odpowiedział Florence i akcją 2+1 Dragicević. I wspomniane trzynaście oczek wciąż wiszą nad ekipą Igora Milicia. Anwil próbował kryć na całym. Pod koniec kwarty ze skrzydła zza lini 675 trafia Moore. Jeszcze dwa punkty dorzucił Sobin, ale sędziowie korzystając z powtórek wideo nie zaliczają tych punktów. W tej kwarcie Stelmet grał częściej swoją koszykówkę, co ciężko powiedzieć o Anwilu.

Początek ostatniej kwarty to strata Hrycaniuka, po której Florence łapie faul niesportowy. Po wznowieniu z autu wkońcu zza łuku przełamuje się James Washington. Anwilowi pozostaje do drobienia jeszcze dziewięć punktów. Filigranowy Amerykanin próbuje wziąść ciężar gry na siebie. Ale Stelmet odpawiada trójkami Mokrosa i Dragicevicia. Obie drużyny albo rzucają trójki, ale zdobywają punkty rzutami dwupunktowymi. Wynik oscyluje wokół dziesięcio-trzynastopunktowej punktowej przewagi. Najwyższe prowadzenie w trzydziestej piątej minucie wynosiło czternaście oczek. Anwil mimo to nie odpuszczał. Stelmet zaczyna grać dłuższe akcje. Kelati mimo nacisku obrońców potrafi znaleźć wolnego partnera. To po jego dwóch aystach zielonogórzanie zdobywają pięć oczek z rzędu i odskakują na sześnaście (67:51) punktów na niespełna cztery minuty. W tym momencie trener Milić wykorzytał ostatni przysługujący mu czas. Podopieczni trenera Gronka zmniejszyli jakby intensywność gry w ataku. Przecież prowadzili dwucyfrowo na dwie i pół minuty do końca spotkania. Koszykarze pudłuja kolejne rzuty i bez wiary wracają do obrony. W obu ekipach wchodzą już głębocy rezerwowi. W minutę do końca kontre kończy Karol Gruszecki i przewaga wynosiła dwadzieścia punktów. W koncówce punktuje nawet Kamil Zywert. Puchar Polski jedzie do Zielonej Góry.

STELMET BC ZIELONA GÓRA – ANWIL WŁOCŁAWEK 79:57 (14:13, 16:10, 21:14, 27:20)

Stelmet BC: Nemanja Djurisić 12 (11 zb), Karol Gruszecki 12, Armani Moore 10, Thomas Kelati 8, Łukasz Koszarek 8, Vladimir Dragicević 7, Adam Hrycaniuk 6, Kamil Zywert 5, James Florence 5, Przemysław Zamojski 3, Jarosław Mokros 3, Wojciech Majchrzak 0.

Anwil: James Washington 15, Paweł Leończyk 11, Josip Sobin 8, Fiodor Dmitriew 8, Kamil Łączyński 6, Nemanja Jaramaz 6, Toney McCray 2, Kacper Młynarski 1, Michał Chyliński 0, Rafał Komenda 0.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA