Kolejna Święta Wojna w PGNiG Superlidze kobiet na korzyść Zagłębia, Miedziowe blisko tytułu!

7 maj 2017, 18:29

Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że pojedynek między Zagłębiem Lubin, a MKS-em Selgros Lublin będzie znacznie ważniejszy dla Miedziowych, gdyż strata lublinianek do liderujących ekip była na tyle duża, że wydawało się, że mogą one zapomnieć już o obronie tytułu. Sport jest jednak nieprzewidywalny i biało-zielone powróciły do walki o złoto.

Na trzy kolejki przed końcem siódemka prowadzona przez Nevena Hrupca traciła jedno oczko do prowadzących Vistalu Gdynia oraz właśnie Zagłębia. W obliczu tego pojedynek na Dolnym Śląsku przybrał miano niejako jednego z meczów finałowych tego sezonu. Było jasne, że zwycięzca tego pojedynku mocno zbliży się do tytułu, zaś przegrany będzie mógł jedynie myśleć o wywalczeniu innego krążka.

Początek meczu zdecydowanie należał do podopiecznych Bożeny Karkut. Już w 8 minucie miejscowe wyszły na prowadzenie 4-1, głównie za sprawą szybkich kontrataków wyprowadzanych po przejęciu piłki. Po chwili wydawało się, że MKS Selgros dochodzi do głosu, kiedy to biało-zielone miały akcję na 5-6. Świetnie jednak między słupkami spisywały się obie lubińskie bramkarki, które w wielu sytuacjach przysparzały sporych problemów Ivanie Bozović oraz jej koleżankom.

Od stanu 6-4 Miedziowe zdobyły cztery kolejne trafienia za sprawą szybkich skrzydłowych, jak i niesamowitej Zanie Marić. To nie był jednak koniec i już w 20 minucie Zagłębie było w stanie uzyskać aż dziesięciobramkowe prowadzenie (15-5). Niepoddające się przyjezdne potrafiły jeszcze zawalczyć w końcówce pierwszej części gry dzięki czemu zniwelowały stratę do ośmiu trafień. Można było powiedzieć, że defensywa zespołu z Koziego Grodu w ogóle nie istniała w pierwszych 30 minutach, więc lublinianki potrzebowały sporego wstrząsu w przerwie, aby ich gra zaczęła funkcjonować w zupełnie inny sposób.

I tak też się stało. Już na początku drugiej połowy ujrzeliśmy inną grę MKS-u Selgros. W dziesięć minut Marta Gęga i spółka z bardzo niekorzystnego 19-11 zrobiły 20-16 i coraz więcej osób było w stanie uwierzyć w emocjonującą końcówkę. Świetnie w lubelskiej bramce spisywała się Weronika Gawlik, zaś z przodu dobrze do kontr biegała Dagmara Nocuń, a w drugiej linii z lepszej strony zaczęły pokazywać się Rosiak oraz wspomniana Gęga.

Mimo rozpoczętej pogoni i kilku szans na dojście Miedziowych na trzy bramki zespół prowadzony przez chorwacki duet i Monikę Marzec nie wykorzystał swoich szans. Znacznie lepsza gra pozwoliła jedynie na doprowadzenie do wyniku nie przypominającego katastrofę, a z perspektywy obrończyń tytułu to znacznie za mało. Zdecydowany triumf lubińskiej siódemki pozwala postawić je teraz w roli głównych faworytek do tytułu mistrzowskiego, mimo że przecież początku sezonu nie mogły zaliczyć do udanych. Znaczącą rolę w szeregach gospodyń odegrały obie podstawowe bramkarki, które seriami potrafiły zamurować bramkę. Kapitan lubelskiej ekipy również popisywała się wieloma interwencjami między słupkami, jednak tym razem jej koleżanki z pola nie były w stanie dostatecznie jej pomóc, by myśleć w tym meczu o jakże cennych dwóch punktach.

Zagłębie Lubin – MKS Selgros Lublin 30-23(19-11)

Zagłębie Lubin: Wąż, Maliczkiewicz, Czyż – Kurdzielewicz, Załęczna, Grzyb, Semeniuk, Buklarewicz, Wiertelak, Piechnik, Marić, Jochymek, Belmas, Malta, Milojević, Trawczyńska

MKS Selgros Lublin: Januchta, Gawlik – Bozović, Niedźwiedź, Rola, Gęga, Matuszczyk, Kozimur, Drabik, Nocuń, Charzyńska, Rosiak

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA