Młody polski bokser zmarł w szpitalu

24 lis 2016, 18:02

Młody polski bokser Kuba Moczyk zmarł w szpitalu uniwersyteckim Jamesa Pageta w Gorelston. O tym smutnym fakcie poinformowała rodzina 22-latka, za pośrednictwem portalu Sport.pl.

Polak w sobotę został ciężko znokautowany na gali Eastern Power Fight Night w Great Yarmouth, po czym przewieziono go do szpitala. Niestety okazało się, że zmarł nie odzyskawszy przytomności. Na łamach portalu specjalnie oświadczenie wydał w tej sprawie wujek pięściarza Marcin Smigaj:

– Kuba po ciosie stracił przytomność i już jej nie odzyskał. Zadany cios spowodował wylew krwi do mózgu. Zdaniem lekarzy obrażenia były tak silne, jakby poszkodowany spadł z kilku, kilkunastu metrów uderzając bokiem głowy o twardą powierzchnię.

Chcemy podkreślić, że Kuba dostał w szpitalu najlepszą z możliwych opiekę, lekarze byli przy nim non-stop. Także rodzina miała zapewnioną wszelką pomoc. Była też zapewniona konsultacja polskiego lekarza pracującego w Anglii. Wykonano komplet badań, skanów mózgu. Czekał na niego śmigłowiec, który gotowy był przewieźć Kubę do specjalistycznego szpitala neurochirurgicznego w Cambridge. Ale kiedy lekarze dostali wyniki badań stwierdzili, że nie ma sensu operować.

Kuba nie oddychał samodzielnie od niedzieli. W poniedziałek, po szczegółowych badaniach mózgu, zgodnie z brytyjskim prawem został uznany za zmarłego. We wtorek Kuba miał zostać odłączony od respiratora. Rodzina nie chciała się zgodzić, podobnie jak na pobranie organów do przeszczepu. Ostatecznie siostra Kuby, Magda wyraziła na to zgodę. Serce Kuby trafi do 16-letniego Anglika, który bardzo potrzebuje przeszczepu.

– Walka była podejrzana. Zacznijmy od tego, że jeszcze zanim do niej doszło, dwukrotnie zmieniano mu przeciwnika. Poza tym sędziował ją były trener przeciwnika Kuby. W 2. rundzie Kuba niemal znokautował rywala, jeden z kolegów Kuby, który siedział blisko tamtego narożnika słyszał, jak tamten krzyczy do sędziego i swego trenera, że już ma dość. Ale nie był liczony. Potem Kuba znów go trafił, rywal nawet wymiotował przy linach. Sędzia wyliczył go do pięciu, i nakazał walczyć dalej. Wtedy rozległ się gong – opowiada Śmigaj. – W następnej rundzie Kuba dostał dwa strzały, padł na ring. Stracił przytomność i już jej nie odzyskał. Nie zapadł w śpiączkę, jak brzmiały wcześniejsze doniesienia, nie zgadza się też to, że pracował na budowie, był pracownikiem działu logistycznego jednej z firm produkcyjnych.

– Lekarze zrobili wszystko, co w ich mocy, ale podczas samej gali było trochę zaniedbań. Udzielanie Kubie pierwszej pomocy przez paramedyków na gali trwało zbyt długo, Kuba leżał na ringu około godziny, dopiero potem został zabrany przez karetkę. Organizatorzy zapewniają, że wszystko było zabezpieczone, ale sprawę zbada angielska organizacja kontrolująca bezpieczeństwo przy takich imprezach. Policja, z tego co wiem, nie prowadzi śledztwa, ale ciało Kuby zostało przekazane do koronera sądowego, bo lekarze nie potrafią wytłumaczyć, w jaki sposób spowodowane zostały aż takie obrażenia.

Pieniądze, które były zbierane na leczenie Kuby, zostaną wykorzystane na pogrzeb i sprowadzenie jego prochów do Polski.

źródło: Sport.pl

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA