PLK: Zacięta walka o najlepszą ósemkę – MKS z wygraną!

6 kwi 2017, 00:24

Kibice zgromadzeni w dąbrowskiej hali na pewno nie żałowali spędzonego tam czasu. Po fantastycznej walce przypominającej mecz fazy play-off, MKS Dąbrowa Górnicza pokonał King Szczecin 90:79 (23:28, 18:17, 31:15, 18:19). Najlepszym zawodnikiem spotkania został uznany Kerron Johnson.

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście. Na samym początku rywalizacji wyszli na prowadzenie, którego przez bardzo długo nie oddawali. W zbudowaniu przewagi bardzo pomocne były rzuty zza łuku, ponieważ goście rozpoczęli mecz od skuteczności 3/3 w tych próbach. Dodatkowo w poczynaniach dąbrowian mnożyły się proste błędy i straty. MKS po pierwszych 10 minutach miał na swoim koncie aż 6 strat.

Pierwsza połowa II kwarty mogła nastrajać optymistycznie dąbrowskich kibiców. Gracze Drażena Anzulovicia coraz lepiej grali w defensywie, co pozwoli na powolne, ale konsekwentne odrabianie straty i po 4:50 minutach gry udanym wjazdem pod kosz Kerron Johnson dał jednopunktowe prowadzeni gospodarzom. Nie trwało to jednak długo, ponieważ King bardzo szybko się otrząsnął, zbudował przewagę i już do końca tej części spotkania nie pozwolił MKS-owi na odrobienie strat. Zacieśnienie defensywy na obwodzie było bardzo widoczne w strzeleckich poczynaniach gości, którzy po znakomitym początku meczu, w II kwarcie trafili tylko jedną próbę zza łuku. Taka wariant obrony pozwalał jednak na większą swobodę pod koszami, która widoczna była ilości ofensywnych zbiórek. Do przerwy MKS zanotował tylko jedną, podczas gdy gracze Marka Łukomskiego mieli ich 7.

Po przerwie dąbrowscy zawodnicy wyszli na parkiet całkowicie odmienieni. Prezentowali się zdecydowanie lepiej, w ataku grali szybko, a agresywna obrona mieszana z defensywą strefową kompletnie wybiła z rytmu ofensywę gości. Szczecinianie popełniali coraz więcej błędów, co przełożyło się na 8 strat w III kwarcie. MKS był natomiast praktycznie bezbłędny. Trafili 10 z 14 rzutów z gry, zaliczyli 6 przechwytów, nie notując w tym samym czasie ani jednej straty! Znakomitą grę okupili jednak urazami. Najpierw parkiet musiał opuścić Witalij Kowalenko z powodu stłuczenia kolana, a chwilę później z urazem barku na ławkę zszedł Marcin Piechowicz.

Ostatnie 10 minut było prawdziwą walką o wygraną. Dla jednej, jak i drugiej drużyny zwycięstwo było bezcenne w kontekście walki o najlepszą ósemkę. Mocno zmotywowani szczecinianie zaczęli grać coraz twardziej, na co MKS odpowiedział tym samym. Spotkanie straciło trochę na tempie, ale nie można powiedzieć tego samego o emocjach. Goście byli w stanie zniwelować dwucyfrową stratę do zaledwie czterech oczek, więc wynik był sprawą otwartą. Niektórzy z zawodników nie wytrzymali tego napięcia i sędziowie byli zmuszeni rozdać faule techniczne, a otrzymali je Jakub Garbacz oraz Witalij Kowalenko. W najważniejszych momentach MKS zachował zimną krew i dzięki lepszej skuteczności i kontroli piłki w kluczowych minutach meczu, pokonali rywali ze Szczecina.

W spotkaniu bardzo dobrze zaprezentowali się rozgrywający obydwu drużyn. Kerron Johnson zdobył 18 punktów, natomiast Russell Robinson był bliski double-double, ponieważ uzyskał 21 oczek oraz 9 zbiórek. Z powodu przekroczenia limitu fauli spotkanie przedwcześnie musiał opuścić Byron Wesley. Dzięki tej wygranej MKS z bilansem 16-12 wskoczył na 7 miejsce w tabeli, natomiast King mocno pokomplikował swoją sytuację, gdyż zajmują 12 miejsce z 13 wygranymi i 14 przegranymi spotkaniami.

MKS Dąbrowa Górnicza – King Szczecin 90:79 (23:28, 18:17, 31:15, 18:19)

MKS Dąbrowa Górnicza: Johnson 18, Parzeński 16 (9 zb), Wołoszyn 16, Wilson 13, Kowalenko 9, Pamuła 7 (5 ast), Szymański 7, Wesley 4, Pieczowicz 0, Wieczorek 0

King Szczecin: Robinson 21 (9 zb, 7 ast), Skibniewski 11, Kikowski 9, Dutkiewicz 8, Releford 8, Garbacz 7, Robbins 6 (9 zb), Nowakowski 5, Łukasiak 2, Knowles 2


Na pomeczowej konferencji prasowej wypowiedzieli się:

Russell Robinson: Ten mecz miał zdecydowanie atmosferę play-offów. Niestety w trzeciej kwarcie pojawił się przestój w naszej grze. Stratę próbowaliśmy odrobić w IV kwarcie, mieliśmy kilka razy otwarte pozycje, które powinniśmy wykorzystać, ale tak się nie stało.

Marek Łukomski – trener Kinga: Gratulację dla Dąbrowy, która wygrała drugi mecz w ciągu paru dni, z serii tych o play-offy. Mieliśmy swoje założenia co do tego meczu, które w ciągu pierwszej połowy dobrze egzekwowaliśmy w ataku, jak i obronie. Co prawda do przerwy straciliśmy 41 punktów, ale mieliśmy zdobyte jeszcze więcej i punktów i kontrolowaliśmy wynik. Wiedzieliśmy, że żeby wygrać ten mecz, musimy ograniczyć straty i kontrolować piłkę, ponieważ dzięki temu moglibyśmy narzucić swoje tempo. Do III kwarty się udawało, jednak po przerwie posypało się wszystko w naszej grze. Straciliśmy w trakcie jednej kwarty 31 punktów, a rozpoczęliśmy ją od 4, czy 5 posiadań zakończonych stratą. MKS nakręcił się tym i wygrał mecz. Jeszcze w ostatniej kwarcie doszliśmy do rywala, walczyliśmy, natomiast to na nic więcej nie było nas stać.

Jakub Parzeński: Zdecydowanie przespaliśmy pierwszą połowę tego spotkania, szczególnie początek tego meczu, ponieważ w I kwarcie King zdołał nam rzucić 28 punktów. Dodatkowo mieliśmy aż 11 strat, co dało rywalom cztery punkty przewagi przed przerwą. U siebie w domu powinniśmy wyjść z większą energią i od początku narzucić swój styl gry. To się niestety nie udało, ale na szczęście w trakcie przerwy trener, delikatnie mówić, “zmotywował” nas do lepszej gry i wyglądało to lepiej.
Różnica w zbiórkach była minimalna, ale King był lepszy na atakowanej tablicy (7 zbiórek MKS, 14 zbiórek King przyp.red.). Gdzie leżał Wasz problem, że rywale tak łatwo zbierali piłki w ofensywie?
Trudno powiedzieć. Na pewno mi na początku meczu Zane Knowles zebrał piłkę. Podszedłem wtedy zbyt mało agresywnie, trochę piłkę zlekceważyłem, co też nie powinno mi się zdarzyć. Tak podsumowując, to szczecinianie szli naprawdę bardzo agresywnie na deskę, ale to pozwalało nam na prowadzenie kontr.
Zwycięstwo to jedno, ale przede wszystkim widoczna była Twoja dobra gra, gdzie w ataku dobrze grałeś, a w obronie zatrzymałeś na małej ilości punktów Knowlesa i Robbinsa. Można być z twojej dyspozycji zadowolonym.
Staraliśmy się jak najlepiej wykorzystywać pewne sytuacje na boisku, jak na przykład to, że czasem krył mnie Zach Robbins, nad którym mam przewagę kilku kilogramów. Trener też postawił na zagrywki, które mnie promowały, a ja starałem się odwdzięczyć dobrą grą i skutecznymi akcjami.

Drażen Anzulović – trener MKS-u: Po pierwsze naprawdę wielkie gratulacje dla moich zawodników. Było to dla nas bardzo ważne zwycięstwo, które otwiera nam drogę do play-offów. To był nasz kolejny mecz z rzędu, w trakcie kilku dni, podczas gdy King miał w tym czasie przerwę, dzięki czemu byli bardziej wypoczęci. Szczecinianie mają bardzo dobrych zawodników. To, co przygotowywaliśmy na ten mecz, pokazaliśmy dopiero w III kwarcie, którą uważam za jedną z najlepszych w tym sezonie w naszym wykonaniu. Nie rozpoczęliśmy jednak dobrze tego meczu. Mieliśmy kłopoty z energią i obroną. W II kwarcie zaczęliśmy grać o wiele lepiej w obronie, ale ciągle brakowało nam jakości w ataku. Przede wszystkim powinniśmy być w niej szybsi. Moim zamiarem w trakcie przerwy między połowami, było wyjaśnienie graczom, co robimy dobrze, a czego potrzebujemy, żeby ten mecz wygrać. W III kwarcie graliśmy zdecydowanie lepiej, ale nie byliśmy w stanie tego utrzymać z powodu różnych problemu. Kowalenko po jednym z uderzeniem miał problem z kolanem, Piechowicz nie mógł grać przez kłopot z ramieniem, Wesley miał kłopoty z faulami, Pamuła nie trenował ostatnio i jestem pod dużym wrażeniem tego, jak się zaprezentował. W Lublinie i Starogardzie Gdańskim Pamuła grał bez żadnych treningów i jest kompletnie nieprzygotowany fizycznie.
Po tej ważnej wygranej można powiedzieć, że MKS jest już w najlepszej ósemce, czy to jeszcze za wcześnie?
Patrząc na naszą grę przez cały sezon oraz na to, jak prezentują się pozostałe drużyny, nie jestem jeszcze tego pewien. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej postawy zawodników, ale są w naszej gry problemu, które powodują, że gry w play-offach nie możemy być pewni.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA