Na zakończenie 23. kolejki PlusLigi jeden z beniaminków ligi, GKS Katowice, podjął na własnym boisku Asseco Resovię Rzeszów. Dla rzeszowian była to dobra okazja do rewanżu, bowiem kilka miesięcy wcześniej ulegli oni katowiczanom na Podpromiu 2:3. Do kolejnego, sensacyjnego triumfu GKS-u zabrakło naprawdę niewiele…
Spotkanie rozpoczęło się od ataku po bloku siatkarza GKS-u Katowice (1:0). Punktowe zagrywki Karola Butryna pozwoliły gospodarzom „odskoczyć” (6:3), jednak dość szybko roztrwonili oni przewagę (6:6). Zawodnicy obu drużyn zaczęli popełniać serię błędów – przez dłuższy czas trwała wymiana punkt za punkt (8:8, 10:10). Przełamanie na korzyść przyjezdnych dał punktowy blok Piotra Nowakowskiego (11:12). Katowiczanie również uruchomili skuteczną grę blokiem. Świetnie na środku spisywał się Bartłomiej Lemański (14:16). Przewaga rzeszowian została zniwelowana za sprawą dużej ilości zepsutych serwisów oraz efektownym blokom katowiczan (20:20). Końcówka była bardzo zacięta. Obaj szkoleniowcy wykorzystali wszystkie przysługujące im przerwy (23:23). Rozpoczęła się gra na przewagi (24:24). Po wielu próbach szala zwycięstwa przechyliła się na stronę gości (26:28).
Drugą partię nieznacznie lepiej zaczęli rzeszowianie (2:3). Dzięki dobrze dysponowanemu Johnowi Perrinowi rzeszowianie wyszli na prowadzenie (5:8). Po katowickiej stronie skutecznie grał Tomasz Kalembka (9:9). Gra była wyrównana (11:11). Miejscowi dzięki konsekwencji w grze zdołali wyprowadzić kilka punktów przewagi. Trener Kowal zaczął wprowadzać zmiany (17:14). Katowiczanie z akcji na akcję powiększali swoją przewagę (19:15). Błędy popełniane przez zawodników obu zespołów doprowadziły do serii piłek setowych dla gospodarzy (24:19). Nieczyste odbicie Perrina zakończyło seta (25:20).
Początek trzeciej odsłony był wyrównany (2:2), jednak katowiczanie szybko wyszli na prowadzenie (6:4). Zepsute serwisy gospodarzy niemalże całkowicie zminimalizowały ich przewagę. Świetna gra blokiem pozwoliła na odzyskanie trzypunktowej przewagi (13:10). Gorzej radzili sobie przyjezdni, a prowadzenie miejscowych rosło (17:13, 18:16). Rzeszowianie szybko otrząsnęli się i doprowadzili do remisu (19:19). Bardzo ważny, pojedynczy blok zanotował na swoim koncie Rafał Sobański (22:20), który także fenomenalnie zaprezentował się w polu zagrywki. Serhiy Kapelus zakończył partię atakiem (25:22).
Czwarta partia zaczęła się korzystniej dla przyjezdnych (1:3), jednak gospodarze doprowadzili do wyrównania (4:4). Bardzo skutecznie prezentowało się katowickie trio – Sobański, Butryn, Kapelus (10:7). Zmiany wprowadzone przez Andrzeja Kowala nie dały oczekiwanych skutków (13:10). Kanadyjski przyjmujący drużyny z Podkarpacia został zatrzymany potrójnym blokiem (15:12). Seria błędów po stronie miejscowych pogrążyła katowiczan (19:19). Rzeszowianie zdobyli cenne punkty (22:20), jednak rywale nie zwalniali tempa. Końcówka dostarczyła nie lada emocji (22:23). Ostatecznie przyjezdni zdołali doprowadzić do tie-breaka (22:25).
Rzeszowianie rozpoczęli piątego seta z wysokiego „c” (1:4). Seria zagrywek Butryna pozwoliła na zbliżenie się do przeciwników (7:8). Pewna gra Kapelusa pozwoliła doprowadzić do remisu (9:9), jednak goście ponownie „odskoczyli” (13:11). Przyjezdni wywieźli z Katowic cenne dwa punkty (15:12).
GKS Katowice – Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (26:28, 25:20, 25:22, 22:25, 12:15)
MVP: Jochen Schoeps
GKS Katowice: Kalembka, Falaschi, Krulicki, Butryn, Kapelus, Sobański, Stańczak
Asseco Resovia Rzeszów: Ivović, Nowakowski, Drzyzga, Lemański, Perrin, Schops, Masłowski