Wypełniona po brzegi hala w Opolu była dziś świadkiem drugiego meczu sparingowego pomiędzy reprezentacjami Polski i Holandii. Wszystko przebiegło tak, jak wczoraj, jednakże tym razem Mistrzowie Świata oddali dodatkowego seta gościom.
Początek spotkania zaczął się nieco korzystniej dla gospodarzy (3:1), jednak małymi kroczkami do głosu zaczynali dochodzić rywale. Atakujący ekipy trenera Heynena w kluczowych momentach nie wstrzymywał ręki, dzięki czemu na przerwę techniczną zespoły zeszły przy trzypunktowej przewadze Biało-Czerwonych (8:5). Leon zaserwował w taśmę, po chwili zarówno Kochanowski, jak i Abdelaziz powtórzyli “wyczyn” przyjmującego. Po niespodziewanym ataku Fabiana Drzyzgi z drugiej piłki Roberto Piazza poprosił o czas (14:9). Chwila oddechu i wskazówek od swojego szkoleniowca podziałała na Holendrów zbawiennie. Wpierw Van Der Ent posłał zagrywkę w linię dziewiątego metra, chwilę później Ter Horst skutecznie zaatakował z drugiej linii. Ta mała seria w wykonaniu przyjednych sprawiła, że zbliżyli się do Polaków (17:14). Co więcej, Holenderscy blokujący konsekwentnie starali się rozpracować grę Wilfredo Leona, osiągając perfekcję w końcówce premierowej partii. Przyjezdni zdołali go zatrzymać aż trzy razy z rzędu, doprowadzając tym samym do remisu (18:18). Dzięki czujności naszego kapitana Polacy odbudowali prowadzenie, lecz po przekroczeniu granicy 20. punktu atmosfera na boisku znów stała się gorąca. Przy stanie 23:23 Vital Heynen postanowił dopełnić podwójną zmianę, wprowadzając na parkiet Grzegorza Łomacza. Zepsuty serwis Michała Kubiaka zaowocował grą na przewagi. Ostatnia akcja należała do Leona, który w pojedynkę zablokował kapitana “Pomarańczowych” (27:25).
Goście rozpoczęli drugą odsłonę od podwójnego obicia polskiego bloku przez Nimira Abdelaziza. Gospodarze starali się nie dopuścić do wypracowania przez ekipę Oranje większej przewagi (3:5). Na ratunek przyszedł Bieniek, ponownie brylując w polu serwisowym, a także wyprowadzając naszą reprezentację na pozycję lidera (7:6). Serię młodego środkowego przerwał atak w wykonaniu holenderskiego siatkarza z prawej strony. Aby wybić Leona z uderzenia, Roberto Piazza wziął time-out (12:9), po którym reprezentant Polski zanotował serię zagrywek nokautujących przeciwników (16:9). W końcu Holendrzy wykorzystali okazję na prawej flance i zaczęli punktować, jednak Biało-Czerwoni zbytnio oddalili się z wynikiem, żeby można było nawiązać grę w kontakcie (19:13). Efektywność drużyny prowadzonej przez włoskiego szkoleniowca stopniowo spadała, zawodnicy mieli problemy ze wstrzeleniem się w boisko oraz popełniali proste błędy. Na lewym skrzydle zameldował się polski przyjmujący, po ataku którego set dobiegł końca (25:17).
Zgodnie z tym, co zapowiedział Vital Heynen, reprezentacja Polski wyszła w nowej szóstce, z wyjątkiem Jakuba Kochanowskiego. Mimo, iż, Polacy utrzymywali wysoki poziom gry, co miało swoje odzwierciedlenie w stanie punktowym (7:2). Efektywność Biało-Czerwonych brała się głównie dzięki umiejętności stawiania pasywnych bloków. Chyba nikt nie spodziewał się, że niedługo sytuacja ulegnie zmianie. Artur Szalpuk kompletnie nie radził sobie w przyjęciu, przez co przewaga miejscowych w przeciągu kilku minut niebezpiecznie stopniała do dwóch “oczek” (10:8). Na szczęście Szalpukowi udało się agresywnie przebić piłkę, przełamując zły fragment gry Biało-Czerwonych. Juniorskie wpadki zespołu przecinego sprawiły, że miejscowi odzyskali znaczne prowadzenie (13:8). Goście dwoili się i troili, żeby dogonić rywali, niestety bez większych efektów. Kiedy na horyzoncie pojawił się koniec meczu, nasi siatkarze dołożyli efektywną grę środkiem. Holendrzy w tym elemencie nie pozostawali dłużni, najczęściej wybierając się po dłoniach Piotra Nowakowskiego (22:15). Przyjmujący ekipy mistrzów globu postawił w spotkaniu kropkę nad “i”, wbijając piłkę prosto w ręce Van Gardenera (25:17).
Dodatkową partię otworzyli goście, szybko jednak duet Konarski-Nowakowski wziął sprawy w swoje ręce i skutecznie przyskrzynił przeciwników na siatce (2:2). Przez dłuższą chwilę trwała wymiana punkt za punkt, lecz nieudana próba wbicia “gwoździa” przez Bartosza Bednorza dała rywalom drugie darmowe “oczko” (8:10). Z czasu próbowali przypominać o sobie Szalpuk i Konarski, mianując ofensywę najjaśniejszym punktem gry Biało-Czerwonych. W zespole trenera Heynena widać było już rozluźnienie, co przekładało się na liczne błędy po polskiej stronie siatki (16:20, 18:23). Luuc Hofhuis zakończył spotkanie w pięknym stylu, posyłając w stronę naszej reprezentacji asa serwisowego (18:25).
Polska – Holandia 3:0 (3:1) (27:25, 25:17, 25:17, dodatkowy set: 18:25)
Polska: Muzaj, Leon, Drzyzga, Kubiak, Kochanowski, Bieniek, Zatorski
Holandia: Keemink, Ter Horst, Van Der Ent, Jorna, Plak, Abdelaziz, Dronkers