W 3. kolejce PlusLigi Projekt Warszawa zagrał ze Ślepskiem Malow Suwałki. Mimo, iż doświadczonym w ligowych bojach siatkarzom z Warszawy było dane zmierzyć się na własnym boisku z beniaminkiem ligi, musieli się oni dwoić i troić, aby zwyciężyć.
Mecz w warszawskiej Arenie Ursynów lepiej otworzyli gospodarze. Projekt Warszawa w premierowej odsłonie pokonał Ślepsk Malow Suwałki 25:19. W kolejnych etapach spotkania do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni, którzy niejednokrotnie sprawili stołecznej ekipie nielada problemów. Ostatecznie komplet „oczek” padł łupem podopiecznych Andrei Anastasiego.
„Myślę, że goście poczuli trochę halę, jednak my również zaczęliśmy popełniać błędy. Nie chcę powiedzieć, że zbyt łatwo, bo wygraliśmy do 19, ale ten pierwszy set szedł spokojniej. Może to nas ciut zgubiło, wyluzowaliśmy się, a tam trzeba było zasuwać od samego początku do końca i trzymać ich na wodze” – skomentował „na gorąco” atakujący warszawskiego zespołu, Jan Król.
Siatkarz przyznał również, że taktyką na suwalską drużynę był… jej brak! „Do każdego meczu trzeba podchodzić z szacunkiem do przeciwnika. Dopóki sędzia nie zagwiżdże, a komisarz nie przyzna MVP, to wciąż trwa mecz i każdy może wygrać. Mało by brakowało, a byłby tie-break i dopiero teraz byśmy kończyli. Ale cieszy to, że są te trzy punkty. Cóż, secik stracony, ale fajnie”
Król kilka ostatnich lat spędził zagranicą, reprezentując barwy m.in. austriackich i rumuńskich klubów. W naszym kraju szersza publiczność zdaje się go kojarzyć bardziej przez grę w siatkówkę plażową. „Na wspomnienie o plażówce dostaję ataku serca. Jakiej plażówki? Ja się bawię w nią od dwóch lat, a trzy poprzednie sezony spędziłem zagranicą, więc może dlatego kibice mnie utożsamiają bardziej z tym. – podjął próbę wyjaśnienia sytuacji zawodnik. – Cztery lata temu byłem w Katowicach (GKS Katowice – przyp. red.) i wywalczyliśmy awans do ekstraklasy. Także chyba nie z tej plażówki… Mam nadzieję, że teraz w ogóle ktoś będzie mnie gdzieś tam kojarzył (śmiech)”
W sobotę warszawianie pojadą do Jastrzębia Zdroju, aby zmierzyć się z tamtejszymi „Pomarańczowymi”. Atakujący zdradził naszej redaktorce, jak zapatruje się na tę batalię. „Tak, gramy na wyjeździe z bardzo mocną drużyną. Dla mnie każdy mecz, każda minuta spędzona na boisku wśród tych zawodników i na tym poziomie to jest wartość dodana. Staram się jak najbardziej pomóc zespołowi, nie przeszkadzając jednocześnie (śmiech) i mam nadzieję, że z tego trudnego terenu coś wywieziemy”
Mecz z Jastrzębskim Węglem w najbliższą sobotę, 9 listopada o 17:30.