Sobotni mecz pomiędzy VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa a PGE Skrą Bełchatów był określany mianem „hitowego” w 20. kolejce PlusLigi. Bełchatowianie po ostatnim zwycięstwie nad wiceliderem tabeli mieli aspiracje, żeby pokonać również lidera. Po niespodziewanej przegranej gości 3:1 nasza redaktorka rozmawiała ze środkowym „Żółto-Czarnych”, Karolem Kłosem.
Agnieszka Wąsowska: Ostatnie tygodnie nie były łatwe dla Warszawy, zarówno w rozgrywkach ligowych, jak i Lidze Mistrzów. Trzymaliście się myśli, że ich zespół może być nieco osłabiony, czy jednak staraliście się wyprzeć to ze świadomości i podejść do dzisiejszego meczu jak gdyby nigdy nic?
Karol Kłos: Wiemy, że to jest bardzo dobry zespół, który jest na czele PlusLigi, z tego co mi wiadomo. Wiedzieliśmy, jak wyglądał mecz u nas, w naszej hali – zupełnie inaczej, tam było 3:1 dla nas. Wiedzieliśmy, że oni walczą, bronią, dobrze zagrywają i przyjmują. Jak się okazało, dzisiaj też bardzo dobrze atakowali i ciężko było ich powstrzymać, bronić się. Spodziewaliśmy się trudnego spotkania, więc tym bardziej szkoda, że w czwartym secie wszystko się rozjechało i nie podjęliśmy rękawicy, bo można było jeszcze trochę powalczyć.
A.W.: Początek meczu był w Waszym wykonaniu dosyć niemrawy, dopiero od drugiego seta mogliśmy zobaczyć grę, do której przyzwyczailiście kibiców.
K.K.: Tak, trochę się rozkręciliśmy. Nie wiem, czy tu chodzi o halę, ale było dosyć dziwnie. Nie potrafiliśmy wystawić sytuacyjnych piłek, mieliśmy także okazje, żeby podbić kilka piłek. Trafiały się głupie akcje, w których musieliśmy oddawać „free balla” na drugą stronę. Nie wiem, co mógłbym jeszcze dodać.
A.W.: Niejednokrotnie prowadziliście. Jak Pan uważa, co spowodowało, że nie mogliście utrzymać tej przewagi?
K.K.: Myślę, że trochę za mało agresywnie weszliśmy w spotkanie. Widać, że Warszawa w ostatnich meczach miała chęci, taki głód zwycięstwa, u nas niestety tego zabrakło. Jeśli chodzi o przygotowanie mentalne, to grą nas nie zaskoczyli, bo wiemy, jak to robią i widzieliśmy na odprawie, co potrafią. Szkoda, że którejś końcówki nie udało się rozegrać na naszą korzyść.
A.W.: W górze tabeli robi się coraz ciaśniej. Sądzi Pan, że mimo dzisiejszej porażki Skra ma jeszcze szanse przejąć fotel lidera? Ten sezon do tej pory pokazał, że wszystko jest możliwe.
K.K.: Nie wiem, nie myślę o tym. Chciałbym, żebyśmy grali równo. Mamy swoje problemy zdrowotne, przez ten ostatni tydzień było to najbardziej widoczne. Ci, co mogli uczestniczyć w treningach trenowali trochę mocniej. Przede wszystkim chcę, żeby Skra grała równo, żebyśmy nie grali takich setów, jak ten czwarty, gdzie w pewnym momencie coś pękło i nie mogliśmy tego pokleić.
A.W.: Dziękuję bardzo za rozmowę.
K.K.: Dziękuję ślicznie. Pozdrawiam serdecznie.