Spotkanie między Jastrzębskim Węglem a Espadonem Szczecin w ramach 14. kolejki PlusLigi było najciekawszym ze wszystkich mających miejsce w sobotnie popołudnie. Forma zawodników obydwu zespołów bardzo falowała, co miało swoje odzwierciedlenie w liczbie setów, które rozegrano w jastrzębskiej hali.
Mecz rozpoczął się od dwóch udanych zagrań przyjezdnych (0:2). Jastrzębianie doprowadzili do remisu i zespoły zaczęły iść „łeb w łeb” (4:5, 7:7). Miejscowi mieli małe problemy z przyjęciem zagrywek Bartosza Gawryszewskiego, co pozwoliło szczecinianom ponownie „odskoczyć” (9:12). Dodatkowo przyjezdni zaczęli skutecznie grać blokiem – zdołał on kilkukrotnie zatrzymać nawet Kubańczyka Olivę. Gdy na tablicy pojawił się wynik 15:19, Mark Lebedew poprosił o czas. Przerwa nie wybiła jednak rywali z uderzenia i z aż siedmiopunktową zaliczką doprowadzili do końca partii (18:25).
Początek drugiej odsłony był wyrównany (2:2). Potężny atak Salvadora Hidalgo Olivy oraz as serwisowy Patryka Strzeżka sprawiły, że gospodarze wyszli na nieznaczne prowadzenie (5:2). Szczecinianie zapunktowali kilka razy blokiem – wystarczyło, aby doprowadzić do stanu 8:8. Przez chwilę drużyny grały w kontakcie punktowym (10:9, 11:10), jednak jastrzębianie ponownie zyskali przewagę dzięki akcjom w wykonaniu kubańskiego przyjmującego (16:13). Trener gości wziął czas z nadzieją, że chwila oddechu da jego podopiecznym nową energię do walki. Niestety, gospodarze z każdą minutą coraz bardziej się oddalali. Ponadto Lukas Kampa postraszył rywali zagrywką. Set zakończył się po ataku niezawodnego dziś Olivy (25:20).
Pierwsze akcje trzeciej partii miały podobny przebieg do wydarzeń z poprzedniego partii. Przez długi czas żadna z drużyn nie mogła wypracować znacznego prowadzenia (3:4, 8:7). Dopiero po pojawieniu się w polu serwisowym Olivy oraz efektywnym blokom jastrzębskich środkowych gospodarze „odskoczyli” na aż pięć „oczek”! Swoją cegiełkę dołożył również Wojciech Sobala, który swoim ostrym floatem zmylił przeciwników. Szczecinianie rzucili się w pogoń za wynikiem, lecz przeciwnicy byli zbyt skuteczni w każdym aspekcie gry (19:15). Zadaniowo na zagrywkę w śląskim zespole wszedł Dardan Lushtaku (23:16), co zapoczątkowało serię szczecinian. Kiedy przewaga jastrzębian niebezpiecznie stopniała do dwóch punktów, australijski szkoleniowiec gospodarzy wziął czas (23:21). Szczęśliwie dla miejscowych, w decydującym momencie nie zawiódł Marcin Ernastowicz, który atakiem z lewego skrzydła zakończył partię (25:22).
Czwarty set rozpoczął się nieco korzystniej dla przyjezdnych (4:6). Kapitan miejscowych starał się na własny rachunek niwelować straty, niestety z nikłym powodzeniem. Także Marcin Wika skutecznie punktował z drugiej linii, powiększając przewagę Espadonu (11:5). Zespoły zaczęły grać punkt za punkt, lecz to szczecinianie wciąż mieli sporą zaliczkę. W końcówce przebudził się Maciej Muzaj, raz po raz atakując ze skrzydła (18:22). Jastrzębianie ostatecznie nie dali rady dogonić przeciwników – musieli uznać wyższość szczecinian oraz zacząć myśleć o tie-breaku (21:25).
Piąta odsłona od początku była niezwykle zacięta (2:3, 6:6). Dodatkowo w drużynie gospodarzy pojawiło się kilka nowych twarzy, między innymi Mateusz Malinowski. Dwa błędy z rzędu siatkarzy Espadonu dały prowadzenie Jastrzębskiemu (10:8). Momentalnie zareagował trener zachodniopomorskiego zespołu, prosząc po przerwę. Szczecinianie wrócili na parkiet bardzo zdeterminowani i żądni wygranej. Efektywnie ataki Bartłomieja Klutha okazały się kluczem do triumfu gości. Spotkanie zakończył autowy blok jastrzębian (11:15).
Jastrzębski Węgiel – Espadon Szczecin 2:3 (18:25, 25:20, 25:22, 21:25, 11:15)
Jastrzębski Węgiel: Strzeżek, Muzaj, Kosok, Kampa, Lushtaku, Boruch, Quiroga, Ernastowicz, De Rocco, Sobala, Oliva, Turski, Gdowski, Popiwczak
Espadon Szczecin: Gałązka, Kluth, Duff, Kowalski, Kacperkiewicz, Malinowski, Ruciak, Wika, Tervaportii, Gawryszewski, Menzel, Murek, Mihułka, Jaskuła