PlusLiga: Szósty przegrany tie – break GKS-u Katowice!

0
30
fot: Iwona Naworska

Derby Górnego Sląska już od kilku lat budzą wielkie zainteresowanie wśród kibiców. W sobotnie popołudnie zespoły Jastrzębskiego Węgla i GKS-u Katowice po raz kolejny stanęły na przeciwko siebie, aby przekonać się, kto tym razem okaże się lepszy. Fantastyczne pięciosetowe widowisko w Jastrzębiu przyniosło kibicom wiele emocji, a prawie 2,5 godzinny mecz podział ligowych punktów.

Sobotnie spotkanie pomiędzy ekipami z Górnego Śląska, rozpoczęło się dość wyrównanie. (3:3). Obydwa zespoły skrupulatnie grały punkt za punktem, nie pozwalając drugiej wypracować sobie większą przewagę. (7:6). Świetna dystrybucja piłek na skrzydła przez Kampę sprawiła, że Konarski z Fornalem z łatwością kończyli kolejne ataki. (14:11). Ten stan długo się jednak nie utrzymywał, gdyż po wejściu na zagrywkę Szymury, goście prowadzili już 15:17. Seria ciężkich zagrywek w wykonaniu młodego przyjmującego sprawiła, że katowiczanie nabrali świeżego wiatru w żagle. Kolejne minuty trwania premierowej partii były bezdyskusyjnym pokazem siły przyjezdnych, którzy grali, jak z nut. (19:23). O przerwę poprosił wówczas mocno zdenerwowany trener Jastrzębskiego Węgla – Slobodan Kovac, który wiedział, że ten set nieuchronnie zbliża się ku końcowi. GKS Katowice dwie ostatnie akcje rozegrał koncertowo, a Jarosz wyrastał na nowego bohatera gości. (20:25).

Druga partia również rozpoczęła się od dość wyrównanej gry obu ekip. (2:2, 5:5). W kolejnych minutach trwającego już spotkania, można było zauważyć to, że nawet jeśli jedna z drużyn wychodziła na prowadzenie, ta druga szybko odrabiała straty, i doprowadzała w ostateczności do remisu. (11:11, 15:16). Mecz stawał się coraz bardziej zacięty, a przez to jeszcze bardziej ciekawszy. Obie drużyny nie chciały dać za wygraną, co przekładało się na długość rozgrywanych akcji oraz ilość fenomenalnych obron zawodników. (19:21). Jastrzębianie w jednym z decydujących momentów całej partii zaczęli popełniać proste błędy w ataku, które gwarantowały bardzo stresującą końcówkę. Mylili się Gladyr i Depowski, którzy zamiast pomóc drużynie, ciągnęli ją na dno. (20:23). Ostatnie akcje tej partii należały do Szymury Jarosza, którzy skutecznie kończyli swoje ataki odpowiednio z lewego i prawego skrzydła. (21:25).

Trzecia odsłona sobotniej rywalizacji bardzo przypominała poprzednie partie, ze względu na jej bardzo wyrównany przebieg. (2:2, 4:4). Set dalej trwał, a Jastrzębianie zaczynali się powoli nakręcać, zdobywając kolejne punkty odpowiednio z kontrataku i prawego skrzydła. (12:8). O czas poprosił wówczas trener GKS-u – Dariusz Daszkiewicz, dobrze wiedząc, że gra jego podopiecznych delikatnie się załamała. Mimo chwili 'oddechu’, katowiczanie nie potrafili zniwelować strat, nadal tracąc cztery oczka do rozpędzonych już gospodarzy. (19:15). Sama końcówka trzeciej partii była bezdyskusyjnym popisem kunsztu gry gospodarzy, którzy mieli 100% skuteczności w ataku. (22:18). Dalsze pewne granie na siatce pozwoliło podopiecznym Slobodana Kovaca ostatecznie zwyciężyć, przegrywając już tylko 1:2. (25:20).

Gospodarze napędzeni swoją świetna grą w poprzedniej partii, bardzo pewnie rozpoczęli czwarty set. (4:2, 6:4). Kolejne minuty rywalizacji pokazywały, że jastrzębianie coraz odważniej meldują się w ataku, co przekładało się na następne zdobywane punkty. (13:11). Katowiczanie natomiast nie zamierzali tak łatwo dać za wygraną, posyłając większość swoich na skrzydła do Jarosza i Szymury, co przynosiło spodziewane efekty. (17:18). Niestety w jednej chwili odpalili w ataku gospodarze, którzy byli świadomi tego, że partia powoli zbliżała się ku końcowi. (22:19). GKS bronił się zażarcie do samego końca, ale na zagrywkę wszedł wtedy Jakub Bucki, którego świetna zagrywka ostatecznie zapowiedziała rywalizację w tie – break’u (25:20).

Początkowe akcje w piątej partii dzisiejszej rywalizacji, swoim przebiegiem przypominały trzy pierwsze odsłony tego meczu. (3:3, 6:5). Późniejsza zmiana stron przez obie ekipy w żaden sposób nie wpłynęła ujemnie na dyspozycję jastrzębian w ataku, ponieważ nadal utrzymywali kilka oczek przewagi. (10:6). Koncertowa gra Fornala i Konarskiego, spowodowana świetnymi rozegraniami akcji przez Kampę, sprawiła, że gospodarze byli nie do zatrzymania. (13:9). Przerwa na żądanie trenera GKS Katowice nic nie dała, bo to jastrzębianie będący o krok od kolejnej wygranej, wiedzieli, że nie mogą tego przegrać. (15:10).

Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice 3:2 (20:25, 21:25, 25:20, 25:20, 15:10)
MVP: Tomasz Fornal
Jastrzębski Węgiel: Fromm, Margarido, Bucki, Konarski, Lyneel, Vigrass, Kampa, Depowski, Gładyr, Gruszczyński, Szalacha, Hain, Fornal, Cichosz
Libero: Popiwczak, Rusek, Janicki
GKS Katowice: Nowakowski, Szymański, Musiał, Zniszczoł, Firlej, Jarosz, Fijałek, Buchowski, Kohut, Szymura, Drzazga, Kwasowski
Libero: Gregorowicz, Watten

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię