"Poznaj Siatkarza" – w roli głównej Jan Firlej

0
669
Jan Firlej / Fot. Paulina Weśniuk

Z okazji Dnia Dziecka mamy dla Was kolejny wywiad z cyklu „Poznaj Siatkarza”. Tym razem w ogniu pytań znalazł się 23-letni siatkarz katowickiej GieKSy, Jan Firlej. Z rozgrywającym porozmawialiśmy o tym, jak wyglądały jego pierwsze treningi, czego nauczyła go gra w lidze belgijskiej i… co sądzi o swoich studiach.

Agnieszka Wąsowska: Zacznijmy od początku. Mały Janek był wyróżniającym się uczniem, czy może jednak szkolnym urwisem?

Jan Firlej: Myślę, że nie byłem strasznym urwisem, ale też nie błyszczałem jakoś nadzwyczajnie, zwykły chłopak.

A.W.: Pamiętasz swoje pierwsze siatkarskie kroki? Od dziecka było to coś, czym chciałeś się zajmować zawodowo, czy pomysł ten przyszedł z czasem?

J.F.: Tak, odkąd zacząłem trenować siatkówkę, jakoś tak naturalnie moja głowa nastawiła się na to, że chce to kontynuować w przyszłości, zawodowo. Pierwsze kroki to mecze z tatą przez oparcie od kanapy na dywanie w domu w wieku kilku lat.

A.W.: Dlaczego akurat rozegranie? Próbowałeś swoich sił na innych pozycjach?

J.F.: 3. Od zawsze było to rozegranie, już od początku małych gier po 3 na boisku byłem tym pod siatką (uśmiech). Od zawsze mi się to po prostu podobało, że będę kierował grą.

A.W.: Pochodzisz z Radomia, który ma bogatą historię siatkarską. Mimo, że miałeś siatkówkę na wyciągnięcie ręki, na Twojej drodze pojawiały się jakieś przeszkody?

J.F.: Przeszkód może nie, były trudności związane z obowiązkami w szkole, mieszkaniem poza miastem, dojazdami, natomiast nie zniechęciło mnie to do pracy. Czasem mogłem nie dopilnować czegoś w szkole, ale trening był zawsze priorytetem dla mnie.

A.W.: Jak radziłeś sobie w szkole średniej? Ciężko było pogodzić naukę z grą?

J.F.: Nie sprzyjało to trenowaniu i przygotowaniu do najważniejszych imprez i momentów wieku juniorskiego, takich jak MP, ale dawałem radę na obydwu frontach (śmiech).

A.W.: Jak wspominasz grę w warszawskiej Politechnice? To był Twój pierwszy klub w PlusLidze, w którym spędziłeś aż 3 lata, do tej pory najdłużej w karierze.

J.F.: Super czas. Każdy rok dał mi coś zupełnie innego. Od nauki zawodowego sportu i podpatrywania podejścia doświadczonych graczy jak Zagumny czy Samica, po granie przy kontuzji Gumy w pełnym wymiarze czasu, do zupełnie innej szkoły Stefana Antigi. Cenne doświadczenie dla mojej póki co PRZYGODY siatkarskiej (uśmiech).

A.W.: Przez rok grałeś w Belgii. Jak porównałbyś tamtejszą ligę do PlusLigi?

J.F.: Liga belgijska ma 3 mocne zespoły, które odstają poziomem od reszty drużyn, co nie oznacza braku niespodzianek, natomiast koniec końców można się spodziewać, które drużyny będą walczyć o medale. Spośród 3 topowych drużyn wszystkie mają bogatą historię i walczą w europejskich rozgrywkach z większym lub mniejszym powodzeniem. Jest tam również sporo grania, ponieważ oprócz rozgrywek ligowych i wyżej wymienionych europejskich pucharów jak LM czy Puchar CEV, jest też Puchar Belgii i Puchar Ligi, które grane są bardzo dużą ilością spotkań, za każdym razem mecz i rewanż aż do finału.

A.W.: Jeszcze zostając przy tym temacie. Co zaważyło na tym, że postanowiłeś wrócić do Polski? Rozgrywki z Lindemans Aalst w sezonie 2018/19 zakończyłeś z brązem.

J.F.: Na pewno marka, jaką jest nasza PlusLiga, ciekawa oferta oraz zespół, który zbudowany został w Katowicach.

A.W.: Jesteś bardzo młodym zawodnikiem. Który moment w swojej karierze uważasz za przełomowy? A może takiego jeszcze nie było?

J.F.: Do tej pory w mojej PRZYGODZIE z siatkówką myślę, że przełomowy moment to wyjazd do Belgii, który dał mi wiele doświadczenia, pierwszego ogrania ligowego i minut na parkiecie.

A.W.: Twój kolega z zespołu, Janek Nowakowski (środkowy GKS-u Katowice – przyp. red.) postanowił w trakcie sezonu nagrywać vlogi z życia drużyny. Jaki był odbiór tego pomysłu w Waszych szergach? Były w związku z tym jakieś śmieszne/nietypowe sytuacje, które nie załapały się na kamerze?

J.F.: Odbiór pozytywny, większość nagranego materiału pojawiała się we vlogu (uśmiech).

A.W.: Odchodząc trochę od tematu siatkówki. Jakie masz pasje niezwiązane ze sportem? Studiujesz?

J.F.: Studia może nie są moją pasją, ale to robię (śmiech). Generalnie jakakolwiek aktywność, czy to rower, góry, koszykówka, pływanie. Aktywność jest moją pasją, co nie oznacza, że nie lubię poleniuchować.

A.W.: Masz jakiś nawyk lub rytuał, bez którego nie wyobrażasz sobie dnia?

J.F.: Chyba nie, w każdym razie nic takiego nie przychodzi mi do głowy.

A.W.: Czas na ostatnie pytanie. Gdzie widzisz siebie za 10-15 lat?

J.F.: Nie wybiegam tak daleko myślami, staram się koncentrować na tym co jest tu i teraz i robić to najlepiej jak umiem.

Pytania od kibiców:

Spontaniczne spotkania czy planowanie wszystkiego z wyprzedzeniem?

Jedno i drugie, choć bardziej zaplanowane spotkania.

Przepis Jana Firleja na idealny weekend.

To zależy od weekendu, czy jest to sezon czy też wakacje. W sezonie – wygrany mecz i później ‘day off’. Jeśli chodzi o wakacje – po prostu aktywny (uśmiech).

Piosenka, przy której czujesz się jak król parkietu?         

Generalnie lubię tańczyć, więc muzyka mi nie przeszkadza (uśmiech).

Ulubiony film, do którego wracasz co jakiś czas?

Nie mam takiego na tę chwilę.

Ulubiony deser?

Szarlotka na ciepło z lodami.

Rozmawiała: Agnieszka Wąsowska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię