Dzisiaj, tj. 23 kwietnia, w kędzierzyńskiej Hali Azoty ZAKSA podjęła PGE Skrę Bełchatów. Był to drugi, rewanżowy mecz z cyklu walki o mistrzostwo siatkarskiej ekstraklasy. Przyjezdni byli w nieco gorszej sytuacji, bo poprzednie spotkanie w Łodzi przegrali 3:0. Walka była niezwykle zacięta, obie drużyny miewały swoje lepsze i gorsze momenty. Obrona tytułu przez kędzierzynian stała się faktem przy stanie 2:1 w setach. Rozegranie czwartej partii było już tylko formalnością, dlatego też drużyny przystąpiły do niej w nieco zmienionych składach.
Mecz rozpoczął się wyrównanie (2:2, 4:4). Fatalna komunikacja w bełchatowskiej drużynie pozwoliła miejscowym wyjść na prowadzenie (8:5). Dzięki sprytnym kiwkom Nicolasa Uriarte przyjezdni zbliżyli się od rywali. Bułgarski przyjmujący Skry, Nikolay Penchev posłał w stronę przeciwników serię nieprzyjemnych zagrywek (11:11). Ponownie do gry bełchatowian zaczęły wkradać się błędy (17:14). Tym samym odpłacili się kędzierzynianie (18:17). Gdy przyjezdni wyrównali, trener ZAKSY poprosił o czas (20:20). Po chwili to bełchatowianie mieli, pierwszą w tym spotkaniu, przewagę (20:22). Kędzierzynianie podjęli ofiarną walkę. Niestety, Mariusz Wlazły był nie do zatrzymania. Jego piekielnie mocna zagrywka zakończyła pierwszego seta (21:25).
Początek drugiej partii należał do siatkarzy PGE Skry (0:2), jednak gospodarze szybko zdążyli doprowadzić do wyrównania (4:4). Przez dłuższą chwilę toczyła się gra punkt za punkt (6:6, 9:9). As serwisowy Pencheva pozwolił jego zespołowi zdobyć minimalną przewagę (11:13), którą skutecznie powiększali Bartosz Kurek i Srećko Lisinać (12:16). Serię bełchatowian przerwał udany atak Sama Deroo (14:18). Prowadzenie przyjezdnych zmalało do dwóch „oczek”. Trener Blain poprosił o przerwę (16:18). Gra Skry załamała się. Atak ze środka Mateusza Bieńka doprowadził do remisu (20:20). Po błędzie Wlazłego miejscowi wyszli na prowadzenie. Dawid Konarski świetnie radził sobie na prawej flance i w polu serwisowym (24:21). Przyjezdni zdołali odrobić część strat, jednak ostatnia akcja padła łupem kędzierzynian (25:23).
Trzecia odsłona z początku była wyrównana (2:2), ale po wejściu Bieńka na zagrywkę rozpoczęła się seria gospodarzy. Konarski i Buszek celnie atakowali ze skrzydeł (7:3). Bełchatowianie przebudzili się i odrobili straty (8:8). Zepsuty serwis Kurka dał kędzierzynianom 2 punkty przewagi (11:9). Argentyńczyk Uriarte posłał mocną zagrywkę wartą ponownego wyrównania wyniku (12:12). Po obu stronach siatki widać było ofiarną grę, jednak nie obyło się bez błędów (14:15, 18:17). Po raz kolejny asem serwisowym popisał się Konarski. Kapitalną zagrywkę w linię 9. metra dołożył Bieniek (22:19). Czujna gra blokiem Lisinacia pozwoliła doprowadzić do remisu (22:22). Końcówka była pełna zwrotów akcji. Blok na Deroo, przejście środkowej linii przez Lisinacia (23:23). Przesunięta krótka w wykonaniu Łukasza Wiśniewskiego pozwoliła przedłużyć szanse ZAKSY (24:24). Nerwom nie było końca. W końcu, po dwóch piłkach setowych, Kędzierzynianie po raz siódmy sięgnęli po tytuł Mistrza Polski (27:25)!
Bełchatowie przystąpili do czwartego seta wyraźnie podminowani. Przełożyło się to na ich skuteczność w grze (2:1, 6:4). Skuteczne bloki w wykonaniu siatkarzy Skry przyniosły wyrównanie (8:8). Świetna zagrywka Mariusza Marcyniaka pozwoliła bełchatowianom powiększyć prowadzenie (8:10). Rotacjom w składach nie było końca (11:14). Swoje 5 minut miał młody środkowy drużyny gospodarzy, Aleksander Maziarz (12:14, 16:16). Na zagrywce świetnie sprawował się także Grzegorz Pająk (21:17). W oczach przyjezdnych widać było rezygnację. As serwisowy Buszka przypieczętował triumf ZAKSY (25:18).
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – PGE Skra Bełchatów 3:1 (21:25, 25:23, 27:25, 25:18)
MVP: Benjamin Toniutti
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Toniutti, Deroo, Bieniek, Konarski, Buszek, Wiśniewski, Zatorski, Bociek, Maziarz, Witczak, Pająk, Czarnowski, Banach
PGE Skra Bełchatów: Uriarte, Kurek, Lisinać, Wlazły, Penchev, Kłos, Piechocki, Bednorz, Marcyniak, Szalpuk, Janusz, Gladyr