Pierwszy półfinał Final4 Pucharu Polski zapowiadał się niczym pojedynek Dawida z Goliatem. Stal Mielec walczyła w tym sezonie jedynie o utrzymanie w Superlidze, zaś Vive przed tygodniem obroniło tytuł Mistrzów Polski, a już w ostatni weekend maja czeka ich rywalizacja o triumf w elitarnej Lidze Mistrzów.
Wydawałoby się, że od początku to podopieczni Talanta Dujszebajewa będą przeważali i prowadzili grę na swoich zasadach. Nic bardziej mylnego, mielczanie wykorzystywali błędy swoich rywali i w 10. minucie prowadzili już 5-1. W tym czasie kielczanie byli niezwykle nieskuteczni, sam Tobias Reichmann zmarnował 2 rzuty karne obijając słupek i poprzeczkę.
Gdy wydawało się, że Vive dochodzi do głosu i szybko odrobi straty Stal znowu zaczęła dobrze grać i zamiast z wyniku 6-4 dojść na remis kielczanie cały czas tracili do mieleckiej siódemki 2-3 trafienia. Ten stan rzeczy utrzymywał się do ostatnich minut pierwszej połowy. Wtedy to podopieczni Tadeusza Jednoroga popełnili kilka błędów i do szatni schodzili nieznacznie prowadząc 12-11.
W pierwszej części z bardzo dobrej strony pokazał się bramkarz Stali Krzysztof Lipka, który potrafił bronić rzuty z czystych pozycji, czy to z kontry, czy też w ataku pozycyjnym z koła. Z przodu zdecydowanie na wyróżnienie zasłużył młody Wiktor Kawka, który nie przejmując się rangą spotkania potrafił kilka razy zaskoczyć Marina Sego z drugiej linii.
Drugą połowę kielczanie znowu rozpoczęli od błędu, jednak szybko udało im się zdobyć wyrównującą bramkę, a następnie wyjść na prowadzenie. Na parkiecie pojawił się Michał Jurecki, który całe pierwsze 30. minut spędził na ławce rezerwowych i już po 3. minutach zaznaczył swoją obecność trafieniem z drugiej linii.
Wyrównana walka toczyła się tylko do 42. minuty. Słabość mielczan zaczęli wykorzystywać Mistrzowie Polski i szybko wypracowali sobie przewagę. Od stanu 17-17 Vive potrafiło szybko rzucić 3 bramki i uzyskać bezpieczne prowadzenie.
Przy tym obrocie spraw i niekorzystnym wyniku gra Stali nie wyglądała już tak dobrze. W szeregi drużyny wkradła się nerwowość i brak pomysłu na rozwiązanie każdej akcji w ataku. Mimo to, głównie dzięki indywidualnym akcjom popularni “Czeczeńcy” potrafili nie dać uciec kielczanom na więcej niż 3 trafienia przed 50. minutą spotkania.
W 52. minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Przy wykonywaniu rzutu karnego Ivan Cupić trafił w głowę Nebojsę Nikolicia, który wyraźnie obniżył swoją pozycję. Sędziowie zdecydowali się jednak wykluczyć Chorwata do końca spotkania, co spotkało się ze zdziwieniem zawodników, jak i niektórych kibiców.
Końcówka meczu zdecydowanie należała już do zdobywców Pucharu Polski sprzed roku. W grze obu zespołów widać było sporo luzu, a to działało tylko na korzyść bardziej doświadczonej ekipy. Ostatecznie pierwszy półfinał turnieju finałowego zakończył się wynikiem 31-25.
Vive Tauron Kielce – PGE Stal Mielec 31-25(11-12)
Vive Tauron Kielce: Szmal, Sego – Reichmann, Jachlewski, Strlek, Cupić, Kus, Aginagalde, Jurecki, Tkaczyk, Chrapkowski, Bielecki, Lijewski, Paczkowski, Zorman
PGE Stal Mielec: Nikolić, Lipka – Wilk, Krępa, Janyst, Wypych, M. Gasin, P. Gasin, Kłoda, Kirylenko, Dementiew, Kawka, Krygowski, Krzysztofik, Davidović, Kostrzewa