W ramach 3. kolejki PlusLigi w olsztyńskiej hali Urania doszło do batalii między miejscowymi Akademikami oraz MKS-em Będzin. Śląska ekipa pokazała ducha walki i nieraz zagroziła rywalom, jednak to gospodarze zachowali więcej zimnej krwi i to oni mogli się cieszyć z triumfu, dzięki któremu zdobyli pierwsze punkty w tym sezonie.
W spotkanie lepiej weszli goście (0:2), lecz dzięki wysokiej skuteczności w ataku Jana Hadravy olsztynianie w okamgnieniu doprowadzili do wyrównania (3:3). Przez dłuższą chwilę trwała zacięta walka punkt za punkt pełna ofiarnej gry w kontrze (5:6, 7:8). W końcu dzięki efektywnemu blokowi Artura Ratajczaka będzinianie ponownie mieli dwa “oczka” przewagi, którą na prawym skrzydle powiększał Lincoln Williams. Po ataku Hadravy w aut tablica pokazała wynik 10:13 i szkoleniowiec Indykpolu postanowił wziąć czas. Ekipa z Warmii i Mazur zdołała odrobić wszelkie straty, a nawet wyjść na nieznaczne prowadzenie (14:13)! Na tę nieoczekiwaną zmianę zareagował trener przyjezdnych i po raz kolejny rozgorzała seria nieustępliwych wymian. Kiedy partia wkraczała w swą decydującą fazę ciężko było stwierdzić, który zespół wyjdzie z niej zwycięsko (18:17, 19:20). Nie zaskoczyło więc nikogo, że będzie miała miejsce gra na przewagi. Sebastian Warda skutecznie zablokował jednego z zawodników rywali i tym samym dał AZS-owi prowadzenie 26:24.
Drugi set zaczął się bardzo wyrównanie, głównie za sprawą świetnie prezentujących się przyjmujących obydwu drużyn (4:4). Dodatkowo miejscowi zaczęli coraz częściej punktować środkiem, jednak nie pozwoliło im to “odjechać” z wynikiem. Niestety dotychczasowy brylant olsztyńskiego zespołu, Jan Hadrava zanotował na swoim koncie kilka błędów, które dały przeciwnikom aż trzypunktową przewagę (10:13). Podobnie jak w poprzedniej odsłonie Roberto Santilli poprosił o time-out i jego podopieczni zaczęli grać o wiele lepiej. Prowadzenie będzinian stopniało już do jednego “oczka”, kiedy to do akcji wkroczyli Jakub Peszko oraz Bartłomiej Grzechnik i MKS ponownie miał trzy punkty zaliczki (15:18). Końcówka okazała się być bardzo emocjonująca, gdyż olsztynianom udało się doprowadzić do stanu po 19, a potem zdominować przyjezdnych na linii dziewiątego metra (24:21). Śląski zespół “urwał” jeszcze dwa punkty, lecz marzenia o dalszej grze w tej partii pogrzebał Hadrava atakiem z szóstej strefy (25:23).
Ostateczną odsłonę miejscowi rozpoczęli z wysokiego “c” (5:1). Po przerwie na żądanie szkoleniowca będzinian blokiem popisał się Grzechnik, jednak po chwili znów inicjatywę przejęli siatkarze AZS-u. Na prawej flance szalał Miłosz Zniszczoł, a wtórował mu fenomenalny dziś Hadrava (9:4). Co więcej, po całej serii błędów po stronie gości przewaga warmińsko-mazurskiej drużyny sięgnęła zatrważającej liczby siedmiu “oczek” (12:5)! Po stronie MKS-u pojawili się nowi zawodnicy, dzięki którym będzinianie zaczynali zmniejszać straty (16:11). “Indyki”, mając przed sobą wizję wygranej, nie zwalniały tempa i wręcz szalały w każdym aspekcie gry. Serghiy Kapelus dorzucił fantastyczną zagrywkę, po której przeciwnicy nie mogli się pozbierać (21:13). Sobotni spektakl w wykonaniu Indykpolu zakończył as serwisowy atakującego drużyny gospodarzy (25:15).
Indykpol AZS Olsztyn – MKS Będzin 3:0 (26:24, 25:23, 25:15)
Indykpol AZS Olsztyn: Kańczok, Hadrava, Lux, Zniszczoł, Andringa, Kapelus, Woicki, Warda, Urbanowicz, Kalinin, Gil, Urbanowicz, Żurek, Zabłocki
MKS Będzin: Kozub, Ratajczak, Grzechnik, Laglois, Williams, Buchowski, Kowalski T., Kowalski M., Fornal J., Peszko, Faryna, Potera, Gregorowicz