Podczas drugiego dnia zmagań na turnieju interkontynentalnym w Warnie, Polacy zmierzyli się z Brazylijczykami. Było to już drugie spotkanie między zespołami w tegorocznej edycji Ligi Światowej. Z pierwszej batalii podopieczni Ferdinando De Giorgiego wyszli zwycięsko, pokonując mistrzów olimpijskich 3:2. Tym razem Biało-Czerwoni nie mieli tyle szczęścia.
Pierwszą partię lepiej rozpoczęli Brazylijczycy (5:2). Polacy powoli zaczęli odrabiać straty, jednak wkradło się do ich gry kilka błędów (8:4). Świetnie w ataku sprawował się Bartosz Kurek (9:6). Biało-Czerwoni uruchomili skuteczną grę blokiem. Aleksander Śliwka nie radził sobie w polu serwisowym (13:9). Kurek w pojedynkę zdołał zatrzymać atak Renana Buiattiego (14:10). Sędziowie źle ocenili sytuację – powiększyło to przewagę naszych rywali, która wyniosła aż 5 punktów (16:11). Trener De Giorgi wprowadził podwójną zmianę – na boisku pojawili się Maciej Muzaj i Grzegorz Łomacz (18:11). Przy stanie 20:12 nasz szkoleniowiec poprosił o czas. Duet Szalpuk-Lemański zdołał po raz pierwszy zablokować Lucarelliego. Kolejny efektowny blok polskiego środkowego pozwolił odrobić część strat (21:16). W końcówce Biało-Czerwoni starali się bronić, Canarinhos zaczęli się gubić (23:20). Zdołaliśmy odrobić tylko jedną piłkę setową. Ostatnią akcją seta był atak Buiattiego (25:21).
Kolejna odsłona rozpoczęła się podobnie jak poprzednia, od prowadzenia Brazylijczyków (6:3). Zdołali oni uruchomić grę przez środek, której nie byliśmy w stanie się przeciwstawić. Na przerwie technicznej Polacy mieli trzy punkty straty (8:5). Odrzucające od siatki zagrywki Muzaja zbliżyły nas do rywali (9:8), jednak przeciwnicy szybko odzyskali bezpieczne prowadzenie (13:9). Do gry Biało-Czerwonych wkradły się błędy i liczne nieporozumienia (17:13). Podobne nastroje udzieliły się Canarinhos. Lemański zaczął sprawiać kłopoty na zagrywce (18:16). Niestety szybko wróciliśmy do sytuacji sprzed kilku minut (21:17). Ponownie Polacy podjęli ofiarną walkę. Akcje wyprowadzane przez Brazylijczyków nie pozostawiały złudzeń – nie mieliśmy szans na odwrócenie losów tej partii (24:19). Mateusz Bieniek zakończył seta autowym serwisem (25:20).
Trzecia partia rozpoczęła się wyrównanie (2:2). jednak świetne zagrywki Polaków pozwoliły doprowadzić do remisu (6:6). Biało-Czerwoni wyszli na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie (7:9)! Brazylijczycy momentalnie ruszyli w pogoń za wynikiem. Skończenie akcji skutecznie utrudniali rywalom Bartosz Kurek, Bartłomiej Lemański i Dawid Konarski (12:15). Rozpoczęła się seria w wykonaniu naszej drużyny, która trwała aż do stanu 12:20. Nasi rywale starali się zdziałać coś więcej, jednak bezskutecznie. Trener Canarinhos sięgnął po zmiany. W efekcie wymienił całą podstawową szóstkę. Po wielu próbach, Biało-Czerwonym w końcu udało się doprowadzić do zakończenia partii (17:25).
Początek czwartej odsłony był wyrównany (5:5). Dzięki nieporozumieniom po brazylijskiej stronie, Polacy wyszli na prowadzenie (7:8). Canarinhos szybko doprowadzili do remisu, toczyła się walka punkt za punkt (12:12, 14:14). Konarski wpadł w siatkę – dało to dwupunktowe prowadzenie naszym rywalom. Biało-Czerwonym coraz ciężej było zbliżyć się do przeciwników, ponownie zgubili rytm gry (20:16). W końcówce Polacy podjęli walkę, jednak było już za późno (23:18). Błąd w przyjęciu zakończył mecz (25:19).
Brazylia – Polska 3:1 (25:21, 25:20, 17:25, 25:19)
Brazylia: Souza D., Saatkamp, Buiatti, Silva, Souza M., Rezende, Brendle oraz Radke, Lucarelli, Fonteles, Guerra, Hoss, Leao, Pinto
Polska: Lemański, Kurek, Śliwka, Drzyzga, Konarski, Wojtaszek oraz Muzaj, Łomacz, Szalpuk, Kłos, Kaczmarek, Zatorski