Drugiego dnia XII Memoriału Zdzisława Ambroziaka Łuczniczka Bydgoszcz zmierzyła się z GKS-em Katowice. Podopiecznym Jakuba Bednaruka dopiero po pięciosetowej batalii udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i ostatecznie zająć piąte miejsce. Gdy emocje już nieco opadły, środkowy bydgoskiego zespołu, Mateusz Sacharewicz znalazł chwilę, aby porozmawiać z naszą redaktorką.
Agnieszka Wąsowska: Od tego sezonu Łuczniczka Bydgoszcz ma nowego trenera. Miałeś już okazję pracować z Jakubem Bednarukiem, kiedy jeszcze grałeś w warszawskim AZS-ie. Czy od tamtego czasu coś się zmieniło?
Mateusz Sacharewicz: Tak naprawdę to nic. Kuba (Bednaruk – przyp. red.) od zawsze był wymagającym trenerem i wiedział, czego chce. Nasza współpraca zarówno w Bydgoszczy, jak i w Warszawie przebiega tak samo. Fajnie się razem pracuje, dobrze się rozumiemy.
A.W.: W dzisiejszym meczu każdy set miał bardzo podobny przebieg – wyrównany początek, lekki przestój w połowie, a na koniec nagły zryw. Jak myślisz, czym to było spowodowane?
M.S.: Prawdę powiedziawszy to oba zespoły grały dość nierówno. Każdy miał lepsze i gorsze momenty, stąd ta gra falowała. Wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy jeszcze na takim etapie przygotowań, że mamy dużo mankamentów do poprawienia. Ale o to się zbytnio nie martwię, bo do rozpoczęcia ligi zostały jeszcze dwa tygodnie.
A.W.: Memoriał finalnie zakończyliście na piątej lokacie. Nasuwają się w związku z tym jakieś refleksje?
M.S.: Przegraliśmy z Warszawą, czyli jesteśmy słabsi. Wygraliśmy z Katowicami, a to oznacza, że jesteśmy od nich lepsi. W związku z tym uważam, że nie jest z nami aż tak źle (śmiech).
A.W.: Zmagania w PlusLidze zainaugurujecie w roli gospodarza, podejmując na parkiecie ONICO Warszawa. Sądzę, że będzie to bardzo dobra okazja do zrewanżowania się za wczoraj.
M.S.: Zgadza się. Podpuściliśmy ich na memoriale i specjalnie daliśmy im wygrać, by przyjechali do nas w roli faworytów. My za to mamy swój cichy plan, aby na lidze wracali z taką samą miną jak my wczoraj (śmiech).
A.W.: Dziękuję bardzo za rozmowę.
M.S.: Dziękuję.