Drugi mecz w ramach siatkarskich Mistrzostw Europy przyniósł „Orłom” rywalizację z Holendrami. Spodziewano się zaciętej walki, jednak ostatecznie Polacy przeszli przez rozgrywkę (prawie) bezproblemowo.
Biało-Czerwoni rozpoczęli spotkanie z wysokiego „c”, przede wszystkim dzięki wysokiej skuteczność w bloku Macieja Muzaja, który w pojedynkę kilkukrotnie zatrzymał przeciwników na siatce (0:3). Gospodarze otrząsnęli się z początkowego szoku i zaczęli odpowiadać środkiem, goście nie pozostawali im dłużni. As serwisowy Wilfredo Leona zmusił Roberto Piazzę do wzięcia time-outu dla swoich podopiecznych (5:9). Z przechodzącej świetnie poradził sobie Piotr Nowakowski, co zapoczątkowało serię błędów po holenderskiej stronie (8:12). Po wejściu na zagrywkę Nimira Abdel-Aziza „Pomarańczowi” niebezpiecznie zbliżyli się do rywali (11:13), jednak nieudany serwis lidera przy wyniku 11:14 dał oddech Biało-Czerwonym. W środkowej części seta można było zaobserwować niechlubny festiwal zepsutych zagrywek, zarówno po polskiej, jak i holenderskiej stronie (14:16). Dodatkowo gra gospodarzy sypała się z akcji na akcję. Atak w siatkę z prawej flanki Fabiana Plaka sprawił, że szkoleniowiec miejscowych poprosił o kolejną przerwę (14:18). Fenomenalna gra polskiego atakującego w końcówce zasygnalizowała, że przyjezdni idą po victorię. Maarten Van Garderen przestrzelił atak, w efekcie czego premierowa odsłona padła łupem „Orłów” (19:25).
Początek drugiej partii był wyrównany, gdyż ponownie dały o sobie znać zepsute zagrywki (2:3). Kapitan reprezentacji Holandii raz po raz nękał swoją efektywnością naszych siatkarzy na prawym skrzydle. Swoje trzy grosze dorzucił także Ter Horst, którego punktowa zagrywka dała remis 7:7. „Orły” starały zmobilizować się do szybkiego „odskoczenia” z wynikiem. Blok Kubiaka na Abdel-Azizie dał Polakom prowadzenie w postaci dwóch „oczek” (7:9). „Pomarańczowi” starali się niwelować straty, jednak Biało-Czerwoni utrzymywali bezpieczny dystans (12:15). Niestrudzeni gospodarze starali się wykorzystać słabszą dyspozycję polskiego zespołu, lecz dzięki Maciejowi Muzajowi gra podopiecznych Vitala Heynena wróciła na właśiwe tory. Po błędzie holenderskiego atakującego trener Piazza wziął czas, a po chwili Polak wykonał efektywną kiwkę (15:20). Wszystko wskazywało na to, że ten set, podobnie jak poprzedni, zakończy się na korzyść gości. Holendrzy zdawali się także to wyczuwać, nie próbując nawet podejmować rękawicy (17:23). Sukces przypieczętował serwis Marcina Komendy, który pojawił się zadaniowo przy pierwszej piłce setowej (18:25).
Obie drużyny szły „łeb w łeb” (2:1, 3:3). Potężne uderzenie zawodnika ekipy „Pomarańczowych” zapoczątkowało serię w wykonaniu gospodarzy, którzy finalnie zdołali uciec Polakom na 4 „oczka” (12:9). Przełamanie po polskiej stronie dało obicie palców holenderskich blokujących w wykonaniu Leona (12:10). Brak asekuracji w drużynie godposarzy sprawił, że Biało-Czerwoni doprowadzili do wyrównania (12:12). Po time-oucie punktowy serwis dopisał na swoje konto Mateusz Bieniek, a akcję później ściana wykonana z rąk Wilfredo Leona zatrzymała atak Abdel-Aziza (12:15). Holender nieco stracił na skuteczności, jednak nie powtrzymywało go to przed ruszeniem w pogoń za wynikiem. Wessel Keemink sprytnie kiwał z drugiej piłki, lecz wysokie prowadzenie naszego zespołu utrzymywało się (16:19). W końcówce kapitan Biało-Czerwonych „odpalił” swoje atomowe zagrywki, które w dużej mierze przyczyniły się do przechylenia szali zwycięstwa na stronę ekipy prowadzonej przez belgijskiego trenera (18:23). W przeciągu kilku minut polski blok zakończył mecz (19:25).
Holandia – Polska 0:3 (19:25, 18:25, 19:25)
Holandia: Ter Horst, Parkinson, Abdel-Aziz, Solkema, Dronkers, Plak, Van Garderen
Polska: Nowakowski, Muzaj, Leon, Drzyzga, Kubiak, Bieniek, Zatorski