W pojedynku między zespołami z dolnej części tabeli w hali „Łuczniczka” Chemik Bydgoszcz podjął Cuprum Lubin. Premierowa odsłona wygrana przez przyjezdnych do 13. w najśmielszych oczekiwaniach nie zapowiadała pięciosetowej batalii.
Pierwsza piłka dzisiejszego spotkania „wpadła” na konto lubinian (0:1). Gospodarze od razu ruszyli w natarciu, lecz rywale zdążyli uruchomić efektywną grę blokiem, dzięki której „odskoczyli” z wynikiem (2:6). Podopieczni trenera Bednaruka starali się postraszyć gości zagrywką, niestety z marnym skutkiem (4:10). Na skrzydle fantastycznie prezentował się Bartosz Filipak, po drugiej stronie siatki wtórował mu duet Grobelny-Wachnik. Siatkarze Cuprum Lubin bawili się siatkówką, jednak nie można było odmówić bydgoszczanom ofiarności (7:15). Przy miażdżącej przewadze aż 11 punktów zanosiło się na gładkie zwycięstwo przyjezdnych (9:20). W drużynie Chemika pojawiło się kilka nowych twarzy, jednak na zawojowanie przebiegu seta było zdecydowanie za późno. Partia zakończyła się po nieudanym serwisie Mateusza Witka (13:25).
„Miedziowi” rozpoczęli drugiego seta z wysokiego „c” (3:6). Przeciwnicy szybko otrząsnęli się z falstartu i zaczęli deptać podopiecznym Marcello Fronckowiaka po piętach (6:7). Przejąć inicjatywę udało im się dopiero po pojedynczym bloku Filipiaka, po którym na tablicę „zaskoczył” stan 13:12. Euforia bydgoszczan nie trwała jednak długo, gdyż do ich gry wkradły się podstawowe błędy pozwalające lubinianom na odbudowanie przewagi. Końcówka okazała się być nieprzewidywalna, a wynik zmieniał się z akcji na akcję (19:17, 21:21). Więcej zimnej krwi zachowali miejscowi, a ich triumf przypieczętował Lipiński (25:22).
Trzecia odsłona zaczęła się wyrównanie (1:2, 4:4). Dobrą passę bydgoszczan zapoczątkował as serwisowy Bartłomieja Lipińskiego, dzięki któremu mogli sobie oni pozwolić na grę w kontakcie punktowym. Żaden z zespołów nie zwalniał tempa, co przełożyło się na wynik. Grobelny i Marcyniak zablokowali rywala na lewej flance, a po chwili Wachnik dodatkowo znokautował bydgoskiego libero (12:13). Kiedy prowadzenie Chemika utrzymywało się na poziomie dwóch „oczek”, trener Fronckowiak poprosił o przerwę, po której serwis zepsuł Nikola Kovacević. W decydującej fazie seta miejscowi mieli zdecydowaną „zaliczkę” (21:17), która w okamgnieniu stopniała do zera (22:22), lecz to udało im się „wyciągnąć” wynik na 25:23.
W czwartą partię korzystniej weszli przyjezdni, efektownie przebijając się skrzydłami (2:4). Dzięki szczelnym „ścianom” stawianym przez siatkarzy Chemika stan rywalizacji wyniósł po 6, chwilę później gospodarze całkowicie przejęli pałeczkę (10:8, 12:10). Lubinianie, którzy mieli nóź na gardle, zdołali się zmobilizować i doprowadzić do remisu (13:13), by toczyć walkę „łeb w łeb” (15:16, 18:18). Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, co potwierdzało tylko zaciętość obu zespołów. W końcówce na gwiazdę ekipy gości wyrósł Zawalski, który kończył każdą skierowaną do niego piłkę. To właśnie młody środkowy popisał się sprytną kiwką, tym samym kończąc partię (21:25).
Początek tie-breaka należał do środkowych, która po obydwu stronach siatki rywalizowali o cenne „oczka” dla swoich drużyn. Chwilowo szczęście bardziej sprzyjało miejscowym, którzy skutecznie przebijali się po skosach (6:4). Dość nieoczekiwanie zmiana stron nastąpiła przy minimalnym prowadzeniu Cuprum, które dzięki nieomylnej ofensywie Wachnika „urosło” do dwóch punktów (8:10). Australijczyk Smith nie zawahał się przy przechodzącej piłce, a dzieła dopełnił przyjmujący broniący barw dolnośląskiego zespołu (11:15).
Chemik Bydgoszcz – Cuprum Lubin 2:3 (13:25, 25:22, 25:23, 21:25, 11:15)
MVP: Luke Smith
Chemik Bydgoszcz: Lipiński, Filipiak, Szalacha, Siwicki, Vinhedo, Gryc, Kowalski
Cuprum Lubin: Marcyniak, Toobal, Grobelny, Wachnik, Smith, Zawalski, Makoś