Ostatniego dnia III fazy grupowej przyszedł czas na starcie między reprezentantami obu Ameryk. Świetnie spisujący się do tej pory siatkarze z USA, którzy po zwycięstwie nad Rosjanami zapewnili sobie awans do kolejnej rundy, przystąpili do meczu drugim składem, co niestety odbiło się na jakości gry oraz wyniku końcowym.
Spotkanie rozpoczęło się od zepsutej zagrywki Amerykanów (1:0). Mimo, iż składy obydwu drużyn zostały mocno przemieszane, zmiennicy póki co nie ustępowali skutecznością pierwszym szóstkom (4:2). Duet Patch-Langlois popisał się serią efektownych bloków, dzięki której Amerykanie wyszli na nieznaczne prowadzenie (6:7). Chwilę później miały miejsce aż 4 zepsute zagrywki, kosztujące siatkarzy ze Stanów Zjednoczonych utratę przewagi. Przy stanie 14:12 trener John Speraw poprosił o czas dla swoich podopiecznych, po którym Canarinhos zanotowali udany atak ze środka oraz dwa asy serwisowe (17:12). Z opresji wywołanych niewygodnym ustawieniem uratował swój zespół środkowy Taylor Averill, punktując z trzeciego metra (18:13). Mimo to Brazylijczycy wciąż prezentowali siatkówkę na najwyższym poziomie, nie dając rywalom szans na odebranie sobie argumentów (19:15). W końcówce Amerykanie próbowali ratować sytuację ponownie uruchamiając blok, jednak na próżno. “Kanarkowi” triumfowali 25:20 po potężnym ataku Douglasa Souzy da Silvy.
Siatkarze z Ameryki Południowej weszli w drugą partię na pełnych obrotach (3:0). Reprezentanci USA starali się nie dać przeciwnikom “odjechać”, sukcesywnie depcząc im po piętach (5:2, 7:3). Po serii piekielnie trudnych serwisów Jake’a Langlois’a Amerykanie zbliżyli się do Canarinhos na odległość dwóch “oczek” (11:9). Gra podopiecznych Marcelo Fronckowiaka szybko wróciła na właściwe tory. Na przerwę techniczną zespoły zeszły z pokaźną przewagą reprezentantów Kraju Kawy (16:9). Rywale zdołali odrobić część strat i zagrozić Brazylijczykom (19:15), których niemoc przerwał atak Mauricio Souzy (20:17). Canarinhos bez większych problemów doprowadzili do końca seta (25:18).
Początek trzeciej odsłony po raz kolejny został zdominowany przez “Kanarkowych” (5:0). John Speraw zaczął wprowadzać zmiany na boisku, jednak nie przyniosło to pożądanych efektów (10:3). Brazylijskie rezerwy biły na głowę amerykańskie, dostarczając tym samym nielada kłopotów. Przerwę techniczną drużyny ponownie spędziły pod znakiem dziewięciopunktowej zaliczki po stronie reprezentantów Brazylii (16:9). W końcówce Taylor Averill tchnął nieco życia w grę swoich kolegów, kilka razy zdobywając punkty prosto z zagrywki (17:12). Dzięki temu prowadzenie przeciwników utrzymywało się na dystansie trzech “oczek”. Na nieszczęście dla USA na środku brylował Isac Santos – losy tej batalii zdawały się być przesądzone (20:16). Kropkę nad “i” postawił amerykański środkowy, który posłał decydującą piłkę w aut (25:19).
Brazylia – USA 3:0 (25:20, 25:18, 25:19)
Brazylia: Souza, Arjona, Souza, Carbonera, Guerra, Barreto Silva, Hoss
USA: McDonnell, Jendryk, Shoji, Langlois, Averill, Patch, Watten