W hicie 20. kolejki PlusLigi VERVA Warszawa ORLEN Paliwa zagrała z PGE Skrą Bełchatów. Po niezbyt emocjonującym początku kibice zgromadzeni w hali Torwar mogli oglądać spotkanie na najwyższym poziomie.
Pierwszy punkt tego spotkania padł łupem VERVY Warszawa po ataku w siatkę Jakuba Kochanowskiego (1:0). W polu zagrywki zameldował się Bartosz Kwolek, który posłał w stronę rywali serię bardzo nieprzyjemnych serwisów. Przełamanie na korzyść bełchatowian dał potrójny blok na Arturze Udrysie (4:1). Goście starali się przedzierać środkiem, jednak stołeczni wciąż mieli znaczną przewagę (7:3). Antoine Brizard i Piotr Nowakowski postawili szczelny blok na irańskim przyjmującym PGE Skry, chwilę później najdłuszą do tej pory akcję zakończył atakujący VERVY (11:5). Bełchatowianie popełniali proste błędy, przez co różnica punktowa oscylowała w granicach sześciu „oczek” (12:6). Przy stanie 14:8 trener PGE Skry poprosił o drugą przerwę, po której efektywnie zaatakował Bartosz Kwolek. Przyjezdni znacznie poprawili jakość gry i sukcesywnie zbliżali się do przeciwników (16:12). Kiedy przewaga warszawian stopniała do dwóch punktów, trener Anastasi wziął time-out (19:17). Blok na Kevinie Tillie dał remis po 20. Na parkiecie zameldował się Dominik Jaglarski i gospodarze ponownie „odskoczyli” (23:20). Robert Milczarek nie dał rady wybronić piłki setowej, dzięki czemu partię wygrali miejscowi (25:22).
Drugiego seta lepiej rozpoczęli bełchatowianie (0:2), lecz warszawianie szybko zaczęli odrabiać straty (3:3). Drużyny szły ”
łeb w łeb”, z minimalną przewagą gości (5:6). Francuski przyjmujący VERVY z podwójną mocą zaatakował z lewej flanki i tym samym dał minimalne prowadzenie swojemu zespołowi (8:7). Brizard skutecznie uruchomił środek, natomiast rozgrywający PGE Skry kierował większość piłek na skrzydła (14:13). Milad Ebadipour zaserwował w linię dziewiątego metra, dając bełchatowskiej ekipie „oczko” przewagi (17:18). Kiedy odsłona wchodziła w decydującą fazę, mogliśmy obserwować pokaz ofiarności siatkarzy obu zespołów. Kiedy na tablicy pojawił się wynik 24:23, Michał Mieszko Gogol wziął czas dla swojej drużyny, po którym zaczęła się długa gra na przewagi. Presji nie wytrzymał Dusan Petković, który w najważniejszym momencie przestrzelił atak (31:29).
Warszawianie weszli w trzecią partię z przytupem (2:0). Już na początku udało im się zbudować przewagę, którą goście chcieli jak najszybciej zniwelować (6:4). Konsekwencja w zagraniach opłaciła się i po chwili mieliśmy remis po 6. Błąd po stronie bełchatowian pozwolił VERVIE nieco odetchnąć, jednak gospodarze wciąż czuli na karkach oddech rywali. Obicie rąk warszawskich blokujących przez Kochanowskiego zapoczątkowało dłuższą serię dla bełchatowian. PGE Skra Bełchatów prowadziła już dwoma-trzema „oczkami” i tym razem to podopieczni Andrei Anastasiego musieli „gonić” wynik (14:17). Stołeczni zniwelowali już straty do jednego punktu, jednak po wejściu Milana Katicia na zagrywkę przyjezdni ponownie „odskoczyli” (18:22). Nieudany blok na bełchatowskim środkowym przedłużył szanse „Żółto-Czarnych” w tym spotkaniu (18:25).
W czwartej odsłonie od początku mogliśmy podziwiać wymianę punkt za punkt (2:1, 5:4). Akcje ofensywne gości niejednokrotnie sprawiły problem rywalom, lecz drużyny wciąż grały w kontakcie. Determinacja siatkarzy przyjezdnego zespołu była godna podziwu, niestety na niewiele się zdała, kiedy warszawianie odnaleźli rytm gry (13:9). Sami bełchatowianie zaczęli popełniać coraz więcej błędów, co miało swoje odzwierciedlenie w wyniku (15:9). Trener Gogol wprowadził kolejne zmiany w przyjęciu, jednak Piotr Orczyk nie zdołał utrzymać atomowych zagrywek Udrysa (18:10). Atakujący VERVY Warszawa ORLEN Paliwa fenomenalnie prezentował się w końcówce (22:13). Przyjezdni musieli uznać wyższość warszawian przy stanie 25:14.
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa – PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:22, 31:29, 18:25, 25:14)
MVP: Artur Udrys
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa: Kwolek, Brizard, Wrona, Nowakowski, Udrys, Tillie, Wojtaszek
PGE Skra Bełchatów: Kłos, Ebadipour, Kochanowski, Katić, Łomacz, Petković, Milczarek