Domowy mecz 22. kolejki PlusLigi VERVA Warszawa ORLEN Paliwa rozegrała w nietypowym miejscu, Płocku. W ORLEN Arenie podjęła GKS Katowice. Kibice nie zawiedli się, gdyż mogli obejrzeć aż pięciosetowy pojedynek, z którego zwycięsko wyszli gospodarze.
Na początek spotkania Miłosz Zniszczoł i Artur Udrys zepsuli swoje serwisy (1:1). Brak asekuracji po katowickiej stronie sprawił, że warszawianie dostali darmowe “oczko”. Przerzut Jana Firleja na prawe skrzydło do Jakuba Jarosza dał chwilowe prowadzenie GieKSie (4:5), lecz po błędzie przełożenia rozgrywającego drużyny gości przewaga wróciła do gospodarzy (6:5). W okamgnieniu to katowiczanie przejęli inicjatywę, a rywale musieli “gonić” wynik (8:12). As serwisowy kapitana GieKSy sprawił, że podopieczni Dariusza Daszkiewicza odskoczyli na aż pięć “oczek” (11:16). Po drugim time-oucie na prośbę Andrei Anastasiego ze skutecznym atakiem zameldował się Jan Król. Rozpoczęła się bitwa o odrabianie strat (12:16). Podwójny blok VERVY podreperował nieco sytuację, dodatkowo siatkarze GKS-u Katowice popełnili błąd ustawienia (16:18). W końcówce goście ponownie mieli cztery punkty przewagi (18:22). Warszawianie dzielnie walczyli, jednak katowiczanie grali jak natchnieni. Atak Rafała Szymury położył kres partii przy stanie 19:25.
Pierwsze “oczko” drugiej odsłony padło łupem gości, jednak katowiczanie znów szybko wypracowali znaczną przewagę. Przy wyniku 4:7 na boisku pojawił się Igor Grobelny, który kilka akcji później na spółkę z Andrzejem Wroną zablokował atakującego GKS-u (6:9). Brizard uruchomił na drugiej linii Kwolka, niestety powtarzające się błędy warszawian oddaliły próby wyrównania wyniku (8:12). Pipe w wykonaniu Szymury powiększył zaliczkę punktową przyjezdnych do pięciu (11:16). Przy stanie 12:18 trener VERVY Warszawa poprosił o przerwę, po którym kolejny punkt wpadł na konto gości. Co więcej, w polu serwisowym Jarosz huknął piłką jak z armaty (12:20). Włoski szkoleniowiec rotował składem na wszelkie sposoby, lecz stołeczni nadal pozostawali daleko w tyle. W decydującej fazie seta mogliśmy obserwować festiwal bloków w wykonaniu GKS-u. Katowiczanie zaczęli trwonić przewagę nieudanymi zagraniami (17:24). Udało im się w końcu zwyciężyć chwilę później (17:25).
W trzecią partię lepiej weszli warszawianie, jednak przyjezdni nie zwalaniali tempa (3:2). Piotr Nowakowski efektywnie zaatakował z przechodzącej piłki, dzięki czemu gospodarze mieli już trzy “oczka” zaliczki (5:2). Przy czteropunktowym prowadzeniu VERVY Warszawa ORLEN Paliwa trener Daszkiewicz wziął czas (8:4). Skutecznie na prawej flance przebijał się Jarosz, lecz w polu zagrywki bił po autach. GieKSa niebezpiecznie zbliżyła się do przeciwników, z ich ogromnej przewagi pozostał tylko punkcik (11:10). Stołeczni zaczęli grać na zdwojonych obrotach, co z asami serwisowymi Kwolka dało wynik 15:11. Serię przerwał Szymura atakiem z lewego skrzydła (15:12). W GKS-ie na parkiet zostali wprowadzeni nowi gracze, a najjaśniejszym punktem był środkowy, Emanuel Kohut. Po jego wejściu goście odrobili część strat i pod siatką zaczęło robić się coraz goręcej (20:17). Warszawianie wytrzymali nerwówkę i przedłużyli swoje szanse w meczu (25:21).
Od początku czwartego seta zespoły szły “łeb w łeb” (2:1, 5:5). Przez dłuższy czas żadna z ekip nie mogła wypracować większej przewagi, dopiero po przekroczeniu granicy 10 “oczka” gra VERVY zaczynała nabierać rozpędu (11:8). Po serii nieudanych zagrań Szymura zrehabilitował się i zaatakował w punkt. Stołeczni byli niesieni triumfem w poprzedniej partii, co miało swoje odzwierciedlenie w wyniku (15:10). Na skrzydle GieKSy starał się jeszcze przebijać Kwasowski, a Niemiec w pojedynkę zatrzymał Zniszczoła (20:16). Coraz więcej nieczystości wdarło się do gry katowiczan, jednak ci nie spuszczali głów i próbowali walczyć. Upór zespołu prowadzonego przez Dariusza Daszkiewicza był godny podziwu i opłacił się, bowiem zbliżyli się do rywali na odległość dwóch punktów (21:19). Pod koniec zaczęło się robić nerwowo, gdyż wpierw gospodarzom ostał się zaledwie punkt przewagi (22:21), by po chwili był remis po 23. Siatkarze VERVY Warszawa wyszarpali zwycięstwo (25:23)!
Tie-break zaczął się korzystniej dla gospodarzy (2:1). Goście nie chcieli dać “odskoczyć” przeciwnikom, niestety bez większych efektów. Przy zmianie stron warszawianie mieli dwa “oczka” zaliczki, jednak szybko roztrwonili przewagę (8:8). Po przerwie na żądanie Andrei Anastasiego jego podopieczni rozegrali kilka bardzo ciekawych akcji (12:11). Aut po serwisie Kwasowskiego dał VERVIE serie piłek meczowych (14:12). Upragniony triumf przyszedł po ataku z drugiej linii Bartosza Kwolka (15:13).
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa – GKS Katowice 3:2 (19:25, 17:25, 25:21, 25:23, 15:13)
MVP: Piotr Nowakowski
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa: Kwolek, Brizard, Wrona, Nowakowski, Tillie, Udrys, Wojtaszek
GKS Katowice: Nowakowski, Zniszczoł, Firlej, Jarosz, Szymura, Kwasowski, Watten