Do drugiego meczu finałowego w Szczecinie obie drużyny przystępowały po pierwszym wyrównanym meczu, w którym lepsze okazały się obrończynie tytułu z Lublina. Co ważne do przerwy prowadziła Pogoń, a dopiero w drugiej połowie MKS zdołał odrobić straty i zyskać przewagę w walce o złoto.
W sobotnim starciu nie zabrakło wielu prostych błędów przez co widowisko utraciło na swojej wartości. Tak kibice ze Szczecina, jak i z Lublina spodziewali się, że tym razem obejrzą o wiele więcej czystego handballa.
W porównaniu do pierwszej odsłony w drugim meczu zaszła tylko jedna zmiana patrząc na kadry obu ekip. W protokole meczowym zabrakło Iwony Niedźwiedź, która i tak w sobotę nie pojawiła się na parkiecie ze względu na uraz kciuka.
Tym razem to gospodynie rozpoczęły lepiej spotkanie. Lublinianki swoją pierwszą bramkę zdobyły dopiero w 7. minucie, a wtedy Szczecinianki miały zapisane na swoim koncie już 4 trafienia. To jednak nie była najgorsza informacja dla drużyny prowadzonej przez Sabinę Włodek. Pogoń dalej zwiększała swoją przewagę, by w 14. minucie prowadzić aż 8-2.
Wtedy przyjezdne obudziły się i dogoniły gospodynie na 3 trafienia(8-5). Nie przeszkodziło to jednak Szczeciniankom, aby kontynuować grę na bardzo dobrym poziomie i powróciły one dosyć szybko na bezpieczne prowadzenie. Konsekwentna gra do końca poskutkowała tym, iż oba zespoły schodziły do szatni przy wyniku 14-9 dla zespołu Adriana Struzika.
Wynik przypominał ten z pierwszego starcia, jednak wizualnie to Pogoń Baltica wyglądała znacznie lepiej. W bramce nie do pokonania była Adrianna Płaczek, zaś w ataku prym wiodła Daria Zawistowska. Bardzo dobrze w ataku spisywała się również Hanna Yaschuk.
Początek drugiej połowy wydawał się być kluczową częścią tego meczu. W sobotę to właśnie pierwsze 5. minut zadecydowało o szybkim powrocie do spotkania Lublinianek. Tym razem tak nie było. Marta Gęga i spółka nie weszły dobrze w drugą część spotkania i szybko z 5. trafień starty zrobiło się aż 8.
Po kwadransie gry na tablicy wyników kibice mogli zobaczyć już 21-13. Fakt, iż zawodniczki MKS-u nie mogły zniwelować starty wpływał na nie demotywująco i można było dostrzec utratę wiary w zwycięstwo Lublinianek.
Trener Sabina Włodek próbowała jeszcze różnych chwytów taktycznych wyłączają m.in. indywidualnym kryciem Hannę Yaschuk, która odpowiadała tego dnia za napędzanie ataków drużyny szczecińskiej. To jednak zdało się na nic. Przyjezdne dalej popełniały proste błędy w obronie dając Szczeciniankom łatwo dochodzić do pozycji bramkowych.
Do końca meczu sytuacja na parkiecie się nie zmieniła, całe to widowisko stało pod znakiem niespodziewanej dominacji drużyny z Pomorza. Niedzielne starcie wyraźnie nie wyszło MKS-owi i Sabina Włodek wraz z swoimi zawodniczkami będą musiały dokładnie przeanalizować swoje błędy przed 2. kolejnymi finałowymi starciami, które już w następny weekend w lubelskiej hali Globus, gdyż tego popołudnia kibice oglądający mecz obejrzyli małą tragedię ze strony lubelskiej drużyny.
Pogoń Baltica Szczecin – MKS Selgros Lublin 29-17(14-9)
Pogoń Baltica Szczecin: Płaczek, Wierzbicka – Bancilon, Sabała, Noga, Szczecina, Cebula, Głowińska, Costa, Królikowska, Masna, Zimny, Koprowska, Zawistowska, Kochaniak, Yashchuk
MKS Selgros Lublin: Dzhukeva, Gawlik – Bijan, Quintino, Kocela, Rola, Gęga, Repelewska, Drabik, Mihdaliova, Skrzyniarz, Charzyńska, Szarawaga