Piłkarze z Białegostoku przegrali z Omonią Nikozja, 0:1. Tydzień temu padł bezbramkowy remis.
Już w 2. minucie padł pierwszy strzał na bramkę Cypryjczyków. Piłkę w światło bramki posłał Frankowski, ale bramkarz Omonii złapał ją bez problemów. Chwilę później dobrą okazję stworzyli sobie gospodarze. Z rzutu rożnego, rozegranego „na krótko”, mało brakowało, a piłkę za plecy Drągowskiego skierowałby Sheridan. Niestety ten sam zawodnik, w 8. minucie, pokonał polskiego golkipera. Przy tej akcji nie należy winić bramkarza „Jagi” a raczej obronę, która zbyt długo pozostawiła Irlandczyka przy piłce.
Piłkarze Omonii, po zdobytej bramce, dążyli do podwyższenia prowadzenia. W 10. minucie piłka znów skończyła w siatce Drągowskiego. Tym razem strzelał Bebe, ale sędzia nie uznał tej bramki, gdyż podający do niego Sheridan stał na pozycji spalonej. Pierwsze pół godziny to był horror w wykonaniu podopiecznych Michała Probierza. Dużo niecelnych podań, a co za tym idzie, piłkarze „Jagi” nie potrafili wyjść z piłką z własnej połowy. Ten kto oglądał mecz w Białymstoku, mógł odnieść wrażenie, że to kompletnie inny przeciwnik niż w pierwszym spotkaniu. Warto przypomnieć, że w Polsce, przez całą pierwszą połowę, Cypryjczycy oddali tylko jeden celny strzał na bramkę. Dziś w 20. minucie mogli prowadzić 2:0, a nawet 3:0.
Ostatnich 15 minut, pierwszej części połowy, to dobra gra Jagiellonii. W 31. minucie błąd, przy rzucie rożnym, popełnił bramkarz Omonii, ale Madera nie zdołał skierować futbolówki do bramki. Chwilę później, Romanchuk świetnie wyskoczył do piłki i posłał ją w światło bramki, ale Panayi nie dał się pokonać.
W ostatnim kwadransie to piłkarze Probierza zaczęli utrzymywać się przy piłce, a to spowodowało, że nerwowość wkradła się do rywali. Bebe i Sheridan, w krótkim okresie czasu, otrzymali żółte kartki.
W 41. minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Irlandzki napastnik Omonii zgubił polską obronę, ale boczny sędzia dopatrzył się spalonego. Spalonego, którego nie było.
Michał Probierz nie zwlekał ze zmianami. Na drugą część spotkania wszedł Piotr Grzelczak. Strzelec bramki w meczu z Koroną Kielce zmienił słabo spisującego się w pierwszej połowie, Dzalamidze.
Początek drugiej połowy był podobny do pierwszych minut tego spotkania. Cypryjczycy przejęli kontrolę nad piłką i co jakiś czas przeprowadzali groźne akcje. W dodatku, w 50. minucie żółty kartonik otrzymał Romanchuk. Szkoleniowiec Jagiellonii posłał, w 60. minucie, na murawę Łukasza Sekulskiego (strzelca drugiej bramki meczu z Koroną). 25-latek zmienił Pawła Frankowskiego.
W ciągu 25 minut drugiej połowy, podopieczni Michała Probierza nie oddali celnego strzału na bramkę Panayi. Trener białostocczan przeprowadził trzecią zmianę w 75. minucie. Na boisku pojawił się Karol Świderski, a murawę opuścił Romanchuk.
W 78. minucie uderzył Madera, ale golkiper gospodarzy poradził sobie z futbolówką. Dwie minuty potem, strzał z 25-metrów oddał Fofana, ale piłka przeleciała obok bramki Drągowskiego. Trzy minuty przed upływem regulaminowego czasu gry, świetną okazję zmarnował Sheridan, który spudłował z pięciu metrów.
W doliczonym czasie gry, piłkarze z Podlasia, mieli szansę z rzutu wolnego, ale dośrodkowanie przerwał bramkarz gospodarzy. Ale to wszystko na co stać było piłkarzy Jagiellonii w tych pięciu minutach.
Porażka z Cypryjczykami oznacza, że podopiecznym Michała Probierza pozostała walka na dwóch frontach. Kolejne spotkanie już w niedzielę, z beniaminkiem T-Mobile Ekstraklasy – Termalicą Bruk-Bet Nieciecza.