Przez większość sezonu jednym z głównych tematów, jeśli chodzi o zespół Legii Warszawa był temat konfliktu Orlando Sa z Henningiem Bergiem. Norweg nie dawał Portugalczykowi zbyt wielu szans a wielu ekspertów uważało, że Sa jest lepszą opcją w ataku niż Saganowski a mimo tego ten drugi dostawał więcej szans.
Sytuacja zmieniła się w grupie Mistrzowskiej. Portugalczyk w końcu został pierwszym napastnikiem klubu z Łazienkowskiej. Ciężko powiedzieć z czego to wynikało. Być może Berg w końcu przekonał się do umiejętności zawodnika albo po prostu zaczął mu się palić grunt pod nogami i desperacko szukał wyjścia.
Temat konfliktu obu panów wydawał się ochodzi w niepamięć a odejście Portugalczyka z klubu miało wcale nie być takie pewne. Jednak stosunki jakimi darzą się obaj panowie wcale do najlepszych nie należą. We wczorajszym spotkaniu napastnik Legii doznał urazu mięśnia dwugłowego. Trener Berg nie reagował na sygnały zawodnika, że ten jest kontuzjowany, więc Portugalczyk udał się prosto do szatni nie czekając na zmianę co napewno zachwiało autorytetem trenera Berga.
Orlando Sa to niewątpliwie jeden z lepszych zawodników, których możemy podziwiać na naszych boiskach. Czy potrwa to jeszcze długo? Sytuacja przypomina konflikt o, którym trąbiły Hiszpańskie media czyli Luis Enrique kontra Lionel Messi. Porównanie jest może trochę zbyt śmiałe, ale wydaje się, że jeżeli coś może załagodzić konflikt to wspólne sukcesy a wspólne porażki mogą tylko dolewać oliwy do ognia. Bardzo wątpliwe wydaje się to, że w przyszłym sezonie na Łazienkowskiej znajdzie się miejsce dla obydwu panów.