Reprezentant Polski prawie po pół roku przerwy od strzelania goli w końcu trafił do siatki w niezwykle ważnym meczu z Empoli, ale goście i tak przegrali 2:1. Tym samym Salernitana prowadzona przez Paulo Sousę cały czas musi mieć się na baczności, aby na ostatniej prostej nie wylądować w strefie spadkowej.
Krzysztof Piątek czekał prawie równe 6 miesięcy na czwartego gola w sezonie
Oba zespoły przed pierwszym gwizdkiem sędziego miały taki sam dorobek punktowy – 8 oczek przewagi nad strefą spadkową. Stawką tego meczu było więc zapewnienie sobie utrzymania w Serie A, choć jeszcze nie na 100%. Mimo wszystko Empoli i Salernitana miały świadomość, że wygrana w tym meczu zaowocuje zdecydowanie większym komfortem w czterech ostatnich kolejkach sezonu.
Strzelanie na stadionie Carlo Castellaniego w 38. minucie rozpoczął Cambiaghi. Taki wynik utrzymał się do przerwy, podczas której Paulo Sousa postanowił zwiększyć siłę ofensywną swojego zespołu i wprowadził na boisko drugiego napastnika w postaci Krzysztofa Piątka.
W 63. minucie gola na 2:0 po błędzie obrony strzelił Caputo. Sytuację sprawdzał jeszcze sędzia VAR, ale decyzja z boiska została podtrzymana. Piątek zdobył honorową bramkę dopiero w 85. minucie po tym, jak bramkarz przy okazji interwencji odbił piłkę wprost pod nogi Polaka. Po stronie Empoli pełne 90. minut rozegrał Sebastian Walukiewicz.
Były napastnik AC Milanu i Genui ostatni raz do siatki trafił 16 listopada zeszłego roku w meczu towarzyskim reprezentacji Polski z Chile. Wcześniej, 5 listopada zdobył gola w ligowym starciu z Cremonese. Jeśli chodzi o Salernitanę, to jest to pierwsza przegrana tego klubu od meczu z Lazio 19 lutego.