Walka z regulaminem
Kiedy Europa znalazła się u progu wojny, we Francji rozgrywano trzecie Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Gospodarz turnieju został wybrany 2 lata wcześniej, na kongresie w Berlinie. Ówczesny Prezydent FIFA, Jules Rimet, chciał aby Mundial zorganizowały 3 państwa – Belgia, Holandia oraz Francja. Komitet wykonawczy, tejże piłkarskiej organizacji, nie mógł zgodzić się na taką kandydaturę, gdyż w statucie znajdował się punkt o jedności miejsca rozgrywanych finałów. Francja została jedynym kandydatem do organizowania turnieju, ponieważ wcześniej odrzucono także propozycję państw skandynawskich, które również chciały wspólnie przeprowadzić piłkarskie święto. Jednak dla nas najważniejszym faktem jest, iż były to pierwsze Mistrzostwa Świata, na których wystąpił polska reprezentacja.
Pierwszy sprawdzian
Aby móc pojechać do Francji należało przebrnąć przez eliminacje. Polacy spotkali się w nich z trzecią drużyną ubiegłego Mundialu, Jugosławią. Podopieczni Józefa Kałuży już w pierwszym meczu nie pozostawili złudzeń, że to oni piłkarze powinni zagrać na MŚ. W Warszawie wygraliśmy 4:0 i jedną nogą znaleźliśmy się wśród finalistów trzeciego Mundialu w historii. Co prawda Jugosłowianie pokonali w Belgradzie naszą reprezentację 1:0, ale to my cieszyliśmy się po ostatnim gwizdku.
Kiedy polityka łączy się ze sportem
We Francji po raz ostatni rozgrywano mecze w parach, więc kto przegrał mógł pakować walizki. Ostatecznie w turnieju wystąpiło 15 ekip, gdyż w rozgrywkach namieszały wydarzenia z marca 1938r. Wycofana została reprezentacja Austrii, co dało awans Szwedom bez rozgrywania spotkania. Odsunięcie, od rozgrywek Austriaków, było spowodowane Anschlussem, jakiego dokonała III Rzesza. Jednak paru Austriaków wystąpiło we Francji, reprezentując barwy niemieckie.
Polacy w losowaniu nie byli rozstawieni. To oznaczało, że mogliśmy dostać Włochów, Niemców czy też Węgrów. Ostatecznie przypadło na Brazylijczyków. Spotkanie miało zostać rozegrane w Strasbourgu, na Stade de la Meinau.
Spektakl dwóch aktorów
5 czerwca 1938 roku, po raz pierwszy w historii Mistrzostw Świata, na murawę wybiegli polscy piłkarze. Na trybunach stadionu zasiadło ok. 13 tys ludzi. Ten kto wybrał się na ten mecz nie mógł żałować. Oczywiście faworytem tego spotkania byli piłkarze z Ameryki Południowej. Brazylijczycy przystąpili do meczu ze swoją największą gwiazdą, Leonidasem. „Czarny diament” okaże się później królem strzelców całego turnieju. Z kolei w składzie naszej reprezentacji nie mogło zabraknąć najlepszego polskiego piłkarza okresu międzywojennego – Ernesta Wilimowskiego.
Spotkanie lepiej rozpoczęli rywale, którzy już w 18. minucie, za sprawą Leonidasa, objęli prowadzenie. Na odpowiedź Polaków nie trzeba było długo czekać. Do pola karnego wtargnął Wilimowski, ale tam sfaulował go Algisto Lorenzato. Jedenastkę wykorzystał Fryderyk Scherfke. Jednak to podopieczni selekcjonera Pimenty schodzili do szatni z dwubramkową przewagą.
Początek drugiej połowy należał do Wilimowskiego. Ówczesny piłkarz Ruchu Hajduki Wielkie (dzisiejszy Ruch Chorzów) wpisał się na listę strzelców w 53. i 59 minucie. Polacy odzyskali szansę na zwycięstwo, ale Brazylijczycy kilkanaście minut później znów objęli prowadzenie. Canarinhos nie zdołali utrzymać przewagi do końca, ponieważ minutę przed zakończeniem regulaminowego czasu gry, wyrównał… Wilimowski. O zwycięzcy miała zadecydować dogrywka.
W niej Brazylijczycy ruszyli do ataku i osiągnęli swój cel. Dwukrotnie piłkę do polskiej bramki skierował… Leonidas. Polacy zdołali już tylko ustalić końcowy wynik – 5:6. Oczywiście strzelcem okazał się Wilimowski, dla którego było to już 4 trafienie w tym spotkaniu.
Bezkonkurencyjni Włosi
Polacy po dobrym występie musieli pożegnać się z Francją. Do historii przeszedł wyczyn Ernesta Wilimowskiego. Był pierwszym piłkarzem w historii Mistrzostw Świata, ktoremu udało się strzelić cztery gole w jednym meczu. Cały turniej wygrali Włosi, pokonując w finale Węgrów 4:2. Tym samym piłkarze z Płw. Apenińskiego, w przeciągu czterech lat, wygrali 3 wielkie imprezy (MŚ 34′, IO 36′ oaz MŚ 38′). A nasi pogromcy zwyciężyli w meczu o 3. miejsce ze Szwedami.
5.06.1938, Strasbourg, Stade de la Meinau
Brazylia – Polska 6:5 (3:1, 4:4, 6:5)
Eklind SWE (Poissant FRA, Kissenberger FRA)
BRA: Batatais – Domingos, Machado – Zeze, Martim(k), Affonsinho – Lopes, Romeu, Leonidas, Peracio, Hercules, trener: A. Pimenta
POL: Madejski – Szczepaniak(k), Gałecki – Góra, Nyc, Dytko – Piec, Piątek, Scherfke, Wilimowski, Wodarz, trener: J. Kałuża (asystenci – M. Spoida i T. Foryś), rezerwowi – S. Baran, W. Brom, E. Cebula, E. Giemsa, B. Habowski, J. Korbas, K. Lis, A. Łyko, W. Piec II, E. Twórz, J. Wasiewicz
1:0 Leonidas (18 min.), 1:1 Scherfke (23-karny), 2:1 Romeu (25), 3:1 Peracio (44), 3:2 Wilimowski (53), 3:3 Wilimowski (59), 4:3 Peracio (71), 4:4 Wilimowski (89), 5:4 Leonidas (93), 6:4 Leonidas (104), 6:5 Wilimowski (118)
Źródła:
1. Andrzej Gowarzewski „Encyklopedia piłkarskich mistrzostw świata 1930-1986”