Polskiej reprezentacji udało się po raz czwarty w historii awansować do turnieju finałowego. Tym razem Mundial był rozgrywany w Hiszpanii. W międzyczasie na terenie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej obowiązywał stan wojenny.
Poszerzenie
W świecie piłkarskim pojawiły się głosy powiększenia liczby uczestników na mistrzostwach świata. Inicjatorem tej idei był Włoch, Ottorino Barasi, który chciał, aby liczba finalistów powiększyła się do 32. Jednak na kongresach FIFA nie zajmowano się zbytnio tą sprawą. Ostatecznie wszystkie wątpliwości rozwiano podczas kampanii na prezydenta FIFA. Jednym z kandydatów okazał się Joao Havelange. Brazylijczyk obiecał Azji i Afryce, że powiększy liczbę reprezentacji w turnieju finałowym. Tym sposobem Havelange zyskał głosy tamtejszych federacji i to on został wybrany na szefa światowej, piłkarskiej organizacji. Ostatecznie w 1979 roku podczas posiedzenia Komitetu Wykonawczego FIFA w Zurychu zaakceptowano zmiany i tym sposobem w Hiszpanii miały wystąpić 24 reprezentacji.
Droga na Mundial
„Polską” grupę eliminacyjną tworzyły 3 drużyny. Oprócz podopiecznych Antoniego Piechniczka w grupie nr 7 znalazła się także Niemiecka Republika Demokratyczna oraz Malta. W pierwszym meczu zmierzyliśmy się z Maltą. Po bramkach Włodzimierza Smolarka oraz Leszka Lipki wywieźliśmy z wysepki dwa punkty. Następnie na Stadionie Śląskim gościliśmy Niemców. Jedyną bramkę w spotkaniu strzelił Andrzej Buncol.
W kolejnym spotkaniu decydowały się losy naszej reprezentacji, gdyż mierzyliśmy się znów z naszymi sąsiadami. Tak naprawdę wystarczyłby remis, bo w ostatnim meczu graliśmy u siebie z Maltą. Jednak nasi piłkarze chcieli sobie zapewnić awans w Niemczech. Niemieccy kibice, którzy zasiedli na Zentralstadion w Lipsku musieli być mocno sfrustrowani początkiem spotkania. Już w 5. minucie prowadziliśmy 2:0. Gospodarze zdołali odpowiedzieć dopiero na początku drugiej części meczu. Rzut karny wykorzystał Schnuphase. Jednak w 62. minucie na 1:3 podwyższył Smolarek. Niemcy błyskawicznie strzelili kontaktową bramkę, ale to było wszystko na co ich było stać w tym dniu. Polacy po ostatnim gwizdku sędziego wiedzieli, że to oni polecą na Płw. Iberyjski, aby zagrać na Mundialu. W ostatnim spotkaniu rozgromiliśmy Maltę 6:0. Warto dodać, że do Hiszpanii nie poleciała Holandia (dwukrotny finalista MŚ), którą wyeliminowała Francja.
Trudny okres
W Polsce ówczesna władza komunistyczna chciała osłabić, rosnącą w siłę opozycję. 13 grudnia 1981 roku na terenie naszego kraju wprowadzono stan wojenny. Nie było wiadomo jak to wpłynie na polskich piłkarzy, którzy w dodatku rozegrali tylko jeden mecz towarzyski przed turniejem finałowym (z Hiszpanią, przegrany 2:3). Polscy piłkarze znaleźli się w grupie z Włochami, Kamerunem oraz Peru.
Nie było łatwo
W pierwszym meczu, na stadionie Estadio Balaidos w Vigo, polscy piłkarze zmierzyli się z Włochami. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Co prawda zdobycie punktu w meczu z tą reprezentacją należy uznać za sukces, jednak kibice naszej reprezentacji nie byli zachwyceni grą podopiecznych Antoniego Piechniczka. Kolejne spotkanie mieliśmy rozegrać z debiutantem tych mistrzostw – Kamerunem. Piłkarze selekcjonera Vincenta zremisowali z Peru 0:0. Nasz szkoleniowiec w porównaniu do meczu z Włochami przeprowadził tylko jedną zmianę – od początku zamiast Matysika wystąpił Pałasz. Nic to zmieniło, bo po raz kolejny nie strzeliliśmy bramki. Na szczęście także nie dostaliśmy, ponieważ świetnie w końcówce uratował naszą drużynę bramkarz – Józef Młynarczyk. Tak więc po dwóch meczach mieliśmy na koncie 2 punkty. W ostatnim spotkaniu zmierzyliśmy z Peruwiańczykami. Niektórych z rywali pamiętali nasi piłkarze m.in Boniek, który grał na Mistrzostwach Świata w 1978 roku.
Antoni Piechniczek postanowił znów zrobić zmianę. Od pierwszej minuty na murawie pojawił się Kupcewicz. W wyniku tej zmiany Zbigniew Boniek został przesunięty do ataku. Co prawda w pierwszej połowie nie pokonaliśmy golkipera rywali – Quirogi, ale już w drugiej części spotkania piłka aż pięciokrotnie wpadła do jego siatki. Warto dodać, że nasi piłkarze tego wyczynu dokonali w 22 minuty (55′ Smolarek, 58′ Lato, 61′ Boniek, 69′ Buncol, 76′ Ciołek). Peruwiańczycy zdołali strzelić honorową bramkę – La Rosa w 83. minucie pokonał Józefa Młynarczyka. Włosi w meczu z Kamerunem niespodziewanie zremisowali i to oni wraz z nami awansowali do kolejnej rundy mistrzostw.
Mała zmiana
System w porównaniu do poprzedniego Mundialu trochę się zmienił. Co prawda po pierwszej rundzie znowu były grupy, ale tym razem liczyły one po 3 reprezentacje. Zwycięzca każdej wychodził do półfinału.
Polacy znaleźli się w grupie z Belgią i Związkiem Sowieckim. Tę fazę rozpoczęliśmy o wiele lepiej niż wcześcniejszą. Z Belgami zwyciężyliśmy 3:0, a hat-trickiem popisał się Zbigniew Boniek. Również Sowieci pokonali podopiecznych Thysa, ale co ważne tylko 1:0. Taki rezultat oznaczał, że naszym piłkarzom do awansu wystarczał remis. To właśnie z tego spotkania kojarzy się utrzymywanie piłki w narożniku – inicjatorem był Smolarek. Bezbramkowy remis udało się utrzymać do ostatniego gwizdka i to my mieliśmy zagrać w półfinale. Niestety z powodu żółtej kartki nie mógł w nim wystąpić Boniek.
Z niespodzianką
8 lipca na stadionie Camp Nou w Barcelonie zagraliśmy przeciwko Włochom. Dla wielu dziennikarzy była to niespodzianka, ponieważ Squadra Azzurra wyeliminowała faworyzowanych Brazylijczyków (hat-trick Rossiego). Jak się później okazało, ten sam zawodnik okazał się katem również naszej reprezentacji. W 22. minucie skierował piłkę do polskiej bramki. Polacy starali się odrobić stratę, ale wyraźnie odczuwano brak w ataku Bońka. W drugiej połowie Kupcewicz strzelił w słupek. Sen o finale rozwiał w 77. minucie Rossi. Polsce pozostała gra o 3. miejsce.
Mieli pecha, kończą poza „pudłem”
Francuzi byli bliscy pokonania Niemców w półfinale. W regulaminowym czasie gry padł remis 1:1. O zwycięzcy miała zadecydować dogrywka, którą fantastycznie rozpoczęli „trójkolorowi”. W 98. minucie Giresse podwyższył na 3:1 i chyba wszyscy kibice francuscy widzieli swoją drużynę w finale. Jednak Niemcy nie poddali się. Rummenigge, który wszedł w dogrywce, strzelił kontaktową bramkę, a w 108. minucie wyrównał Fischer. Do wyłonienia finalisty mistrzostw potrzebne były rzuty karne (pierwszy raz w historii MŚ). W nich lepsi okazali się Niemcy, dzięki obronionej „11” przez Schumachera.
Polacy w meczu o 3. miejsce wystąpili już z pauzującym w poprzednim meczu Bońkiem. Francuzi objęli prowadzenie w 13. minucie. Jednak za sprawą Szarmacha oraz Majewskiego schodziliśmy do szatni z jednobramkową przewagą. Po zmianie stron z wolnego strzelił Kupcewicz i było już 3:1. Couriol dał nadzieję Francuzom, ale wynik 3:2 utrzymał się do końca.
Polska wracała do domu ze świetnym, 3. miejscem! Dla wielu była to niespodzianka, bo na podium zabrakło takich drużyn jak Brazylia czy Argentyna. Do historii przejdzie także wyczyn kibiców, którzy mieli na stadionach plakaty z napisem „Solidarność”. W finale Włosi pokonali Niemców 3:1 i kibice z Płw. Apenińskiego mogli świętować zdobycie trzeciego tytułu w historii.
Już za tydzień MŚ ’86! Tym razem w Meksyku!
Źródła:
1. Andrzej Gowarzewski „Encyklopedia piłkarskich mistrzostw świata 1930-1986”