Mistrz Olimpijski z Londynu (2012 r.) w podnoszeniu ciężarów w kategorii do 94 kilogramów – Adrian Zieliński, który dzisiaj również został oskarżony o stosowanie dopingu, wcale nie zamierza się poddawać i normalnie przygotowuje się do swojego sobotniego konkursu.
Informację o stosowaniu niedozwolonego środka o nazwie Nandronol, przekazała dzisiaj rano „Gazeta Pomorska”, która dwie godziny wcześniej dowiedziała się o całej sprawie od wiceprezesa CWSZ Zawisza Bydgoszcz – Dariusza Bednarka. Co ciekawe, kiedy cała sprawa została ujawniona, Pan Bednarek wycofał swoje zdanie na temat starszego z braci Zielińskich.
„Nic nie brałem. Musiałbym być idiotą” – tłumaczy się Adrian Zieliński. Identyczne zdanie wypowiedział jego brat Tomasz, który dwa dni temu dowiedział się o pozytywnym wyniku badania antydopingowego. Według dwójki braci, którzy w swoich konkursach mieli bardzo duże szanse na zdobycie medali, zostali ofiarami spisku. Najciekawsze jest to, że bracia mieli konflikt z Polskim Związkiem Podnoszenia Ciężarów, a prezes tej organizacji – Szymon Kołecki, po całej sytuacji podał się do dymisji.
Wczoraj przez cały dzień trąbiono o środku dopingującym Nandrolon. Według literatury można go podać człowiekowi tylko przez zastrzyk, a więc bardzo świadomie. Było to możliwe w przypadku Adriana Zielińskiego – „W kolana, to wiadomo. Kwasy i tak dalej. Mam uszkodzone więzadła, kupę zdrowia zostawiłem na pomoście”. Jednak chwilę później dodał „Można go też jednak podać w tabletkach, ale tylko jeśli się zleci to chemikowi”. Polski ciężarowiec, swoją wiedzę na ten temat tłumaczy przeczytaniem takiej informacji w internecie.
Informacje podane przez gazetę, a także przez wiceprezesa, potwierdzić mogą dopiero pozytywne wyniki podane przez agencję antydopingową. Wszystko ma się wyjaśnić maksymalnie do piątku.