Ropa, pustynia i… sport. Nowe oblicze Arabii Saudyjskiej

23 lip 2023, 13:40

Mało co wzbudza w nas tak pozytywne skojarzenia jak dobre widowisko sportowe. Z Mistrzostw Świata w Katarze zapamiętamy cudowny finał z Mbappe i Messim w roli głównej. Najsłynniejsze walki bokserskie w historii to Thrilla in Manilla i Rumble in the Jungle z udziałem Muhammada Aliego. O tak, sport potrafi w magiczny sposób ocieplić wizerunek nawet takich państw jak fatalnie traktujący imigrantów zarobkowych Katar, czy Filipiny i Zair, rządzone w latach 70. przez krwawych dyktatorów. Dziś z jego cudownych właściwości marketingowych na całego korzysta Arabia Saudyjska, a jej działania określić można jako bardzo kosztowny sportwashing.

Grudzień 2019. Anthony Joshua i Andy Ruiz wychodzą na ring w Diryah Arena w Ad-Dirijji, by zawalczyć o mistrzostwo świata wagi ciężkiej w boksie. To pierwsza w historii walka o mistrzowski pas zorganizowana na Bliskim Wschodzie. Przed walką w świecie sportu toczyło się sporo dyskusji – czy kraj, w którym łamane są podstawowe prawa człowieka, a kara śmierci jest na porządku dziennym, powinien być gospodarzem tak ważnego wydarzenia? 60 mln funtów dla Anthony’ego Joshuy, 10 mln dla Ruiza i kto wie jak wysokie gaże dla wszystkich powiązanych z galą organizacji i promotorów skutecznie wyciszyło sprawę. Walkę transmitowano na 6 kontynentach, brytyjska Sky Sports odnotowała rekord sprzedaży PPV, a serwis streamingowy DAZN podsumował walkę jako najchętniej oglądane widowisko sportowe 2019 roku na swojej antenie. Książę koronny Arabii Saudyjskiej, Muhammad Ibn Salman, który de facto sprawuje dziś władzę w królestwie i walczy o dobre imię państwa na arenie międzynarodowej, nie zamierzał na tym poprzestawać. Arabska ekspansja w świat sportu miała dopiero nadejść.

F1, Golf, E-sport. Wszystkie inwestycje Saudyjczyków

Walka Joshua – Ruiz była ledwie przedsmakiem tego, co obserwujemy dziś w wykonaniu Saudyjczyków. Od 2021 w kalendarz Formuły 1 na stałe wpisane jest Grand Prix w Dżuddzie – najważniejszym obok Rijadu i Mekki mieście królestwa. Tor zaprojektował Alexander Wurz, były kierowca F1 i dwukrotny zwycięzca wyścigu 24h Le Mans. Wkład Saudyjczyków w najbardziej prestiżowy motosport świata nie kończy się na organizowaniu Grand Prix. Aramco, państwowy koncern energetyczny, to dziś jeden z głównych globalnych partnerów Formuły 1 oraz sponsor Aston Martina. Stajnia McLarena także finansowana jest przez Saudyjczyków, którzy za pośrednictwem brytyjskiego zespołu promują swój futurystyczny, wart 500 miliardów dolarów flagowy projekt – miasto Neom. Jakby tego było mało – w styczniu Państwowy Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej (PIF) chciał po prostu… kupić Formułę 1. Cena? Bagatela 20 miliardów dolarów.

Czym jest PIF? To jeden z największych funduszy inwestycyjnych na świecie (około 500 miliardów dolarów), założony przez króla Faisala bin Abdulaziza w 1971 roku. W skrócie – konto inwestycyjne rodziny królewskiej, która za jego pomocą może np. kupić prawa do Formuły 1 lub klub piłkarski. Może też zorganizować największy event e-sportowy na świecie. Szóstego lipca w Rijadzie rozpocznie się Gamers8. Gracze przybędą do stolicy królestwa, by wziąć udział w rozgrywkach, których pula nagród sięga 45 milionów dolarów. Wydarzenie potrwa 8 tygodni, a zmagania przed setkami monitorów urozmaicone będą przez w pełni realnymi koncertami Macklemore’a i Imagine Dragons. Gracze wezmą udział m.in. w turniejach Fortnite (pula nagród – $2 mln), Tekken ($1 mln), Street Fighter ($1 mln), CS GO ($1 mln). Wisienką na torcie tego esportowego festiwalu będzie turniej Riyadh Masters w Dota2. 20 najlepszych drużyn stanie do trwającej niemal 2 tygodnie walki o miano najlepszej na świecie. Pula nagród? 15 milionów dolarów.

Prawdziwą rewolucję Saudyjczycy rozpętali w golfie – sporcie dla i tak dość elitarnego grona, który dzięki rodzinie królewskiej stał się bardziej naładowany pieniędzmi, niż kiedykolwiek. Po uruchomieniu własnej ligi golfowej – LIV – Saudyjczycy kusili najlepszych golfistów świata astronomicznymi kwotami. Nie to, żeby golfiści występujący w PGA Tour musieli grać za drobniaki. Różnica polegała jednak na tym, że występując w LIV, zawodnik miał gwarantowaną wypłatę, coś jak bokser podpisujący kontrakt przed walką. W PGA Tour, nawet jeśli to twoje nazwisko przyciąga kibiców, możesz za występ zgarnąć niewiele, jeśli nie pójdzie ci na polu. Coś, co wydaje się bardzo logiczne (nie wygrywasz, nie zarabiasz), przestaje takie być, kiedy przychodzi do podziału pieniędzy z praw wizerunkowych itd. Na tym polu LIV zdeklasowało PGA, co szybko przeobraziło się w batalie sądowe. To, co zapowiadało się na niekończący się konflikt o zawodników i kibiców, zakończyło się… podpisaniem umowy, która połączy obie organizacje w globalny golfowy konglomerat. Szczegóły nie są jeszcze znane, ale już wiemy, że w drugim roku istnienia LIV Golf, dzięki ogromnemu kapitałowi stała się równym partnerem dla mogącej pochwalić się niemal stuletnią tradycją PGA Tour.

Kolejną szanowaną na świecie dyscypliną, w którą zaangażował się Państwowy Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej jest tenis. Kolejna edycja turnieju Next Generation ATP Final, w którym bierze udział 8 najlepszych zawodników sezonu do 21 roku życia pierwszy raz odbędzie się w Dżuddzie. Aktualnie Saudyjczycy prowadzą rozmowy z ATP w sprawie zwiększenia swojej obecności w świecie tenisa.

Czas na piłkę nożną

Pośród wszystkich tych inwestycji, Saudyjczycy nie zapomnieli o najpopularniejszym sporcie na naszej planecie. Królewski fundusz ma w swoim portfolio cztery zespoły Saudi Pro League – Al Nassr, Al Hilal, Al Ittihad oraz Al Ahli. Być może obiło Wam się o uszy, że zespoły te sprowadziły w ostatnich miesiącach takich piłkarzy jak Cristiano Ronaldo, N’Golo Kante, Karim Benzema, Ruben Neves, Kalidou Koulibaly, Hakim Ziyech, Ruben Neves czy Edouard Mendy. Saudyjskie transfery to temat numer jeden tego okienka. Cristiano Ronaldo przetarł szlaki zimą i choć migracja zarobkowa piłkarzy u schyłku kariery to w tym sporcie nic nowego, wkrótce w jego ślady poszli młodsi zawodnicy, którzy wciąż z powodzeniem mogliby grać w Europie. A jednak – trudno oprzeć się wypłacie, która robi wrażenie nawet na zarabiających absurdalnie duże pieniądze piłkarzach. Czy możemy ich za to winić? Kalidou Koulibaly po transferze do Al-Hilal przyznał, że nowe zarobki pomogą mu rozwinąć działalność charytatywną w Senegalu. Były stoper Chelsea buduje w mieście Ngano klinikę pediatryczną.

Wydaje się, że worek z saudyjskimi pieniędzmi nie ma dna. Jeszcze niedawno mówiło się o wartej miliard dolarów ofercie dla Leo Messiego. Najważniejszą futbolowa inwestycja miała jednak miejsce w październiku 2021 roku, kiedy to PIF dokonał przełomowego zakupu i wraz z nabyciem angielskiego Newcastle United dołączył do grona właścicieli klubów najbogatszej ligi świata – Premier League. W pierwszych dwóch sezonach Sroki wydały na transfery ponad 300 milionów euro (przy okazji sprzedając 13 piłkarzy za…14 milionów), momentalnie stając się ważnym graczem na brytyjskich boiskach. Efekt? Kapitalny sezon w wykonaniu podopiecznych Eddiego Howe’a i awans o Ligi Mistrzów. Kibice, którzy początkowo pojawiali się na trybunach w kefijach, szybko pokochali nowych właścicieli i dziś mogą cieszyć się z pierwszego awansu do Champions League od 20 lat.

To nie koniec saudyjskich sukcesów na piłkarskiej płaszczyźnie. Kilka dni temu FIFA ogłosiła, że Klubowe Mistrzostwa Świata 2023 odbędą się w Dżuddzie. Od kilku lat saudyjskie stadiony goszczą także rozgrywki o Superpuchar Hiszpanii.

Po co to wszystko? Sportswashing

Czym jest sportwashing? To nic innego jak wykorzystanie sportu w celach wizerunkowych. Zmagania na sportowych arenach kojarzą się z czystą, sprawiedliwą rywalizacją. Nic więc dziwnego, że możni tego świata chcą być widywani na ceremoniach wręczania medali i pucharów, a korporacje i państwa płacą ogromne pieniądze, by logo ich organizacji dumnie widniało jako sponsor całego widowiska. Jak widać po powyższym akapicie, sportwashing na najwyższym poziomie uprawia w ostatnich latach książę koronny Arabii Saudyjskiej.

Przy okazji przenosin Cristiano Ronaldo do klubu Al-Nassr, głos w sprawie zabrała organizacja praw człowieka Amnesty International. – Podpisanie kontraktu Portugalczyka z tym klubem wpisuje się w szerszy schemat sportswashingu w Arabii Saudyjskiej […] Ronaldo powinien wykorzystać swoje publiczne platformy, aby zwrócić uwagę na kwestie praw człowieka w tym kraju.

Muhammad Ibn Salman (w skrócie, z angielskiego – MBS), który sprawuje dziś władzę w królestwie, jest synem panującego króla Salmana. Bliskie pokrewieństwo nie gwarantowało mu miejsca na tronie – te zdobył dzięki licznym intrygom i bezwzględnym działaniom, jak choćby zamknięciem 200 wpływowych krewnych w hotelu Ritz-Carlton i pozbawieniu ich majątków. Jako Minister Obrony rozpoczął wojnę w Jemenie, a jego bliskie stosunki z Donaldem Trumpem (po wygraniu wyborów prezydenckich pierwszym krajem jaki odwiedził Trump była właśnie Arabia Saudyjska) szybko umocniły jego pozycję na arenie międzynarodowej i sprawiły, że ten 36-letni dziś polityk to jeden z najbardziej wpływowych ludzi świata. Sam siebie widzi jako wielkiego wizjonera i człowieka, który wprowadzi swój kraj w nową erę dzięki pieniądzom z ropy.

Ogromne bogactwo, jakie Saudyjczycy zgromadzili dzięki ropie naftowej, Muhammad Ibn Salman inwestuje dziś, aby poprawić wizerunek kraju uważanego na świecie za zacofany. Wiele lat temu przodkowie dzisiejszych władców z rodu Saudów zawarli sojusz z Wahabitami, ultrakonserwatywnymi muzułmanami, którzy do dziś mają w kraju ogromne wpływy. To dlatego ulice patroluje policja religijna (Muttawa), kobiety nie mogą podróżować bez męskiego opiekuna, a ich słowo w sądzie znaczy mniej, niż słowo mężczyzny. A to i tak zaledwie kropla w morzu oskarżeń przeciwko saudyjskiemu reżimowi, który nie toleruje żadnych form sprzeciwu, skazuje przeciwników rządu na kary śmierci, kontroluje media, inwigiluje obywateli, zamyka ludzi w więzieniach o fatalnych warunkach.

Dla obywateli państw zachodnich Arabia Saudyjska jawi się jako państwo bardzo bogate, ale mocno konserwatywne i nieatrakcyjne jako kierunek turystyczny (z wyłączeniem muzułmanów udających się na pielgrzymki). I tu z pomocą przychodzi sport. Ale nie tylko. Reżim inwestuje także w inne dziedziny rozrywki, jak festiwale (np. Riyadh Season – festiwal trwający kilka miesięcy), pokazy mody, koncerty światowych gwiazd, wizyty influencerów. Wszystko to jeszcze kilka lat temu było w tym kraju nie do pomyślenia. Czy taka taktyka zdaje egzamin? Na podstawie wielu innych przykładów możemy pokusić się o odpowiedź – niestety tak.

Warto, zwłaszcza w obliczu niedawnego triumfu w Lidze Mistrzów, zadać sobie pytanie, jak często słyszymy dziś zarzuty w kierunku Manchesteru City, że klub ten sponsorowany jest przez inny bliskowschodni reżim? W swoim raporcie z lat 2017-2018 Amnesty International potępiła Zjednoczone Emiraty Arabskie za niesprawiedliwe procesy, brak wolności słowa, brak dochodzenia w sprawie zarzutów o tortury, dyskryminację kobiet i wykorzystywanie migrantów. Taka polityka to nie tylko sprawa arabska – wobec zdecydowanej większości autokratycznych rządów na świecie możemy wysunąć podobne oskarżenia.

Z drugiej strony – Czy gdyby nie organizowano tam widowisk sportowych, sytuacja nie przedstawiałaby się jeszcze gorzej? Z okazji każdego eventu masa organizacji zwraca uwagę na łamanie praw człowieka. Saudyjczycy z roku na rok starają się poprawić wizerunek kraju w oczach świata i sprawić, że Arabia Saudyjska stanie się atrakcyjnym celem turystycznym. Wobec tego niezbędne jest wprowadzanie zmian, które, gdyby królestwo nadal izolowało się od reszty świata, byłyby niemożliwe lub wprowadzane znacznie później. Niestety, koniec końców chodzi tu głównie o pieniądze z turystyki i inwestycje zagraniczne, podczas gdy potrzeby obywateli nadal spychane są na dalszy plan.

Co dalej?

Czy w takich warunkach jest miejsce na piłkę nożną na wysokim poziomie? Kilka lat temu, gdy Carlos Tevez i Oscar podpisywali ogromne kontrakty w Chinach, wydawało się, że to liga Państwa Środka wyrośnie na najsilniejszą na wschód od Europy. Chińskie marzenie o konkurencyjnych rozgrywkach szybko upadło. Jak będzie w przypadku Saudi Pro League? Czy Karim Benzema i spółka w znaczący sposób wpłyną na atrakcyjność ligi? Same nazwiska z pewnością przyciągną wielu nowych kibiców, jednak na dłuższą metę wysoki poziom rozgrywek będzie niezbędny, aby nagłówki skupiające się na sporcie przyćmiły te traktujące tylko i wyłącznie o wypłatach. W przeciwnym razie decyzja o opuszczeniu europejskich boisk szybko może obrócić się przeciwko piłkarzom, którzy pojechali na Półwysep Arabski za pieniędzmi i stali się elementami układanki pragnącego się wybielić rządu. Trudno zrzucać jednak odpowiedzialność za wspieranie reżimu na organizatorów turniejów sportowych i samych sportowców. Cała zachodnia cywilizacja od ponad 80 lat polega na ropie z Bliskiego Wschodu, głównie z Arabii Saudyjskiej. To nie sportowcy sprawiają, że reżim jest silny i pozostaje bezkarny.

Od bankruta do miliardera. Jak Real Madryt stał się galaktyczny?

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA