Rozpoczęty 30 listopada szczyt klimatyczny COP28 jest pierwszą okazją do podsumowania dotychczasowych działań w dziedzinie ochrony klimatu, wyznaczonych w porozumieniu paryskim z 2015 roku. Ile można się po nim spodziewać? Zapewne niewiele. Przydługie przemówienia polityków zapewniających, że ich kraj walczy o lepsze jutro i ważne głosy naukowców, które koniec końców będą musiały ustąpić miejsca wielkiej polityce.
Bez większego optymizmu spoglądamy na to wydarzenie nie tylko patrząc przez pryzmat przeszłości, ale też biorąc pod uwagę fakt, że jego gospodarze, Zjednoczone Emiraty Arabskie, jak wynika z opublikowanych niedawno dokumentów, mają w planach wykorzystać COP do zawarcia kilku intratnych umów naftowych.
Świat sportu a klimat
Przy okazji tak bądź co bądź doniosłego wydarzenia, warto zadać sobie pytanie jak wygląda temat ekologii w świecie sportu. Zmiany klimatu już wywierają wpływ na wydarzenia sportowe, a w nadchodzących latach będzie to jeszcze bardziej widoczne. Przewiduje się, że do 2050 r. prawie jedna czwarta spośród 92 największych stadionów piłkarskich w Anglii będzie co roku częściowo lub całkowicie zalewana. Natomiast według danych ONZ, około połowa miast, które dotychczas były gospodarzami zimowych igrzysk olimpijskich, po 2050 roku nie będzie w stanie organizować tego wydarzenia ze względu na brak śniegu i lodu w ocieplającym się świecie. Wydaje się jednak, że świat sportu jest na to gotowy.
Igrzyska olimpijskie w Pekinie w 2022 roku odbyły się niemal w całości na sztucznym śniegu. Ponad 100 generatorów i 300 armatek śnieżnych zużyło nawet 200 milionów litrów wody, aby przykryć śniegiem 800 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni. Przykładów negatywnego wpływu zmian klimatu na sport jest więcej. W 2019 r. Puchar Świata w Rugby został przerwany przez supertajfun Hagibis, a podczas Australian Open 2020 szalejące w Australii pożary sprawiły, że jakość powietrza w Melbourne była jedną z najgorszych na świecie, wobec czego tenisiści rezygnowali z udziału w turnieju.
Znowu – przypomniało nam to Pekin, tym razem z letnich IO w 2008 roku. Największą bolączką organizatorów z Państwa Środka był smog, który spowijał miasto jeszcze na kilka dni przed rozpoczęciem igrzysk. Władze ograniczyły ruch samochodowy, zamknęły część fabryk i wstrzymały niektóre roboty budowlane, aby transmisje z najważniejszego sportowego wydarzenia nie były przyćmione przez siwy dym. To kilka przykładów z najwyższego szczebla profesjonalnego sportu. Tego, jak wielu młodych sportowców w krajach najbardziej dotkniętych zmianami klimatycznymi nie może ćwiczyć z powodu przeciągających się suszy lub powodzi, nie da się oszacować.
Today with @JAKIMFOUNDATION during the tournament activity we partnered on ensuring green skills .Youths in sports can also help in mitigating climate change .Let’s stop the climate war,the environment can no longer be the casualty .Thanks @ImpactAfrica23 too pic.twitter.com/GFoncjzrqI
— Gloria loria (@Glorialoria6) November 26, 2023
Sport również dokłada się do zmian klimatycznych
Sport nie znajduje się jednak tylko po drugiej stronie problemu, borykając się z negatywnymi skutkami zmian klimatu. Choć ciężko przechodzi nam to przez gardło klawiaturę, trzeba z pełną świadomością przyznać, że także i świat sportu, biznes wart 500 miliardów dolarów, ma ogromny, często negatywny, wpływ na środowisko.
Według raportu Rapid Transition Alliance, światowy sektor sportu generuje taki sam poziom emisji, jak kraj średniej wielkości. Ślad węglowy wynikający z transportu na wydarzenia sportowe, budowy i użytkowania stadionów czy łańcucha dostaw sprzętu sportowego – wszystkie te czynniki mają swoje konsekwencje dla środowiska. Dochodzą do tego takie historie jak wycinanie chronionych rosyjskich lasów przed mundialem w 2018 roku, aby postawić w tym miejscu niezbędną infrastrukturę. Mówiąc krótko – jest się do czego przyczepić.
Oczywiście nie jest tak, że rezygnując dziś ze sportu, wszystkie te konsekwencje znikają. Kibice zamiast na mecz pojadą do centrum handlowego, zamiast koszulek piłkarskich zamówią w internecie zwykłe ubrania, a stadiony i tak będą powstawać, by gościć artystów na koncertach. Nie zmienia to jednak faktu, że sport to branża, która pożera surowce i energię, nie tylko tę z ciał sportowców.
W podróży – czyli sport w chmurach
Nieodłącznym elementem sportu są podróże. Zawodnicy, kibice, działacze – wszystkich, razem ze sprzętem, trzeba zapakować do autobusu, pociągu lub samolotu. W zależności od rodzaju rozgrywek, jadą do innego miasta, państwa lub na inny kontynent. W angielskiej Premier League odległości nie są duże. W większości przypadków, na krótkich dystansach (do 1-1,5h), zespoły poruszają się luksusowymi autokarami. Najbardziej komfortową sytuację mają kluby z Londynu, bowiem aż 7 z 20 drużyn walczących o mistrzostwo pochodzi z tego miasta. Największe odległości do pokonania mają zawodnicy Newcastle United, których siedziba znajduje się najbardziej na północ. W tym sezonie Sroki pokonają ponad 14,000 kilometrów. Prawie 3,000 km więcej, niż drugie pod tym względem Bornemouth.
Dla porównania – stołeczny Arsenal w drodze na stadiony swoich rywali i z powrotem, zostawi na liczniku jedynie 6,800 km. Kluby dbają o to, aby przy większych odległościach korzystać z samolotu, a gracze nie podróżowali dłużej niż trzy godziny jednorazowo, ponieważ dłuższe podróże mogą mieć szkodliwy wpływ na wyniki. Czytając to, zawodnicy NBA i MLB pomyśleli sobie: „A to dobre”.
W USA do pokonania są bowiem dużo większe dystanse. W sezonie 2018/2019 kluby NBA pokonały w sumie ponad dwa miliony kilometrów! Średnie spadły nieznacznie w dwóch ostatnich latach, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć (dosłownie). Lecąc do Bostonu, na największy ligowy klasyk, Los Angeles Lakers muszą pokonać jednorazowo ponad 4,000 kilometrów. To dalej, niż z Warszawy do Teheranu. I choć terminarz NBA ułożony jest tak, aby Lakers po podróży do Beantown rozegrali w okolicy jak najwięcej spotkań, suma odległości, jakie muszą pokonać koszykarze w trakcie pięciu miesięcy sezonu regularnego jest trudna do wyobrażenia. A przecież w NBA gra się 41 meczów wyjazdowych w sezonie (nie licząc playoffów), podczas gdy w bejsbolowej MLB jest to dwa razy więcej.
Do sumy kilometrów dochodzi logistyka, którą trzeba zaplanować, by przewieźć wszystkich członków drużyny i sztabu wraz ze sprzętem. W przypadku drużyny futbolu amerykańskiego Seattle Seahawks, mowa o ponad 150 osobach na pokładzie i 7 tonach sprzętu! Zazwyczaj odbywa się to przez lot czarterowy którejś z linii lotniczych. Z racji tego, że zawodnicy NFL nie są zbudowani jak zwykli ludzie, często do przewiezienia ich potrzeba większych samolotów. Jest to niemała zagwozdka dla linii lotniczych.
Klub z ligi NFL ma nawet własny samolot
Oto przykład z życia wzięty: drużyna New Orleans Saints gra przeciwko Carolina Panthers, w Charlotte w Karolinie Północnej. Nowy Orlean nie ma hubu lotniczego. Zatem samolot wynajętej linii musi lecieć pusty z Houston do Nowego Orleanu, aby odebrać drużynę. Następnie leci do Charlotte, pozostaje na ziemi przez 33 godziny, po czym leci z załogą z powrotem do Nowego Orleanu i pusty leci z powrotem do Nowego Jorku na następny lot. Linia otrzymuje wynagrodzenie jedynie za około 3 godziny lotu (mimo że samolot był używany przez 44 godziny). Jest to jeden z powodów, dla których wiele linii lotniczych całkowicie zaprzestało czarterowania lotów dla drużyn NFL.
New England Patriots byli pierwszą drużyną NFL, która w 2017 roku kupiła własny samolot. 30-letnie maszyny kosztują od 20 000 do 30 000 dolarów za godzinę lotu, ale zapewniają New England Patriots komfort podróżowania. W obecnym sezonie zespoły NFL wydadzą około 4 miliony dolarów na koszty podróży. Warto jeszcze w tym miejscu dodać, że samolot ekipy Patriots jest również wykorzystywany do zadań dobroczynnych w regionie Massachusetts, całych USA oraz na świecie.
Pulling in … pic.twitter.com/Ubkvm9SeYl
— Mike Reiss (@MikeReiss) January 29, 2018
Podobnym logistycznym koszmarem będą Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w 2030 roku, które odbędą się w Afryce, Europie i Ameryce Południowej. Niektórzy kibice będą musieli pokonać w sumie 20 000 kilometrów, jeśli uprą się, by obejrzeć wszystkie mecze swojej drużyny. Choć FIFA jest ważnym członkiem agendy ONZ „Sport na rzecz klimatu”, jej decyzje pozostawiają sporo do życzenia w tej kwestii.
Nie ma wody na pustyni, ale jest na stadionie
Kolejna kwestia związana ze zmianami klimatu i nadmierną eksploatacją surowców, to zużycie wody. Do utrzymania terenów trawiastych, takich jak boiska do piłki nożnej, baseballu i pól golfowych, potrzebne są ogromne jej ilości. Szacuje się, że do utrzymania boiska piłkarskiego w angielskiej Premier League zużywa się około 20 000 litrów wody dziennie. W przypadku boisk w Katarze – nawet 50 000 litrów! Specjalnie wyselekcjonowane nasiona trawy, niezbędne do stworzenia idealnych boisk piłkarskich na zeszłoroczny mundial, leciały do Kataru z Ameryki Północnej klimatyzowanymi samolotami. Woda, którą podlewa się tamtejsze boiska, pochodzi z morza i najpierw musi być odsalana. Proces, dzięki któremu zyskujemy odsoloną wodę, pochłania ogromne ilości ropy naftowej i innych paliw kopalnych. Dopiero od niedawna wdrażane są inwestycje, dzięki którym uzyskuje się duże ilości wody pitnej z pomocą zielonej energii.
Jeszcze większym wyzwaniem jest utrzymanie w idealnym stanie rozległych pól golfowych. W 2015 r. zajmowały one około 9,1 mln km2 powierzchni Kanady. Często aby zachować perfekcyjną nawierzchnię, stosuje się pestycydy i herbicydy. Pola golfowe znane są z nadużywania tych szkodliwych substancji. Nie jest to nowy problem. Już w 1991 roku obliczono, że na polach golfowych w USA zużywa się nawet siedem razy więcej pestycydów w przeliczeniu na akr, niż w rolnictwie. Pestycydy mogą przyczyniać się do degradacji i utraty różnorodności biologicznej systemów wodnych, są także szkodliwe dla człowieka. Kiedy dodamy do tego ilość wody potrzebną do utrzymania pola golfowego (nawet miliony litrów dziennie), okazuje się, że jest to jedna z najmniej ekologicznych dyscyplin.
W 2022 roku we Francji panowała susza. Ponad 100 francuskich miast zostało pozbawionych wody pitnej, co spowodowało konieczność korzystania z ciężarówek z wodą. Obywatelom nakazano oszczędzać wodę, jednak z nakazu zwolnieni byli… właściciele pól golfowych. W ramach protestu aktywiści społeczni z organizacji Extinction Rebellion zalewali dołki betonem.
Badanie organizacji World Athletics o zmianach klimatycznych
Światowa organizacja lekkoatletyczna podczas tegorocznych Mistrzostw Świata w Budapeszcie przeprowadziła ankietę na temat wpływu zmian klimatycznych na “królową sportu”. Udział w badaniu wzięło 373 sportowców i aż 75% z nich wskazało, że zmieniające się realia życia na naszej planecie oddziaływują negatywnie na ich zdrowie oraz wyniki. Ponadto 85% uczestników badania uważa, że lekkoatletyka doświadcza negatywnych konsekwencji spowodowanych przez zmiany klimatyczne. Dla porównania, rok temu w podobnym badaniu wskazało na to 72% lekkoatletów. Widać więc wyraźny wzrost.
Oprócz tego 77% i 83% badanych jest ekstremalnie lub bardzo zaniepokojonych kryzysem klimatycznym oraz zanieczyszczeniem powietrza. Natomiast aż 90% sportowców udzielających odpowiedzi przyznało, że lekkoatletyka ma swoją rolę do odegrania w budowaniu zróżnicowanej przyszłości.
– Nasi sportowcy w dalszym ciągu wyraźnie mówią o wpływie kryzysu klimatycznego na ich życie i sport. Ich obawy są głośne i wyraźne. Ważne jest, abyśmy w dalszym ciągu reagowali na te obawy i wykorzystaj wpływ, jaki mamy, aby wprowadzić znaczące zmiany – powiedział Sebastian Coe, prezydent World Athletics.
World Athletics od stycznia 2024 roku będzie wymagać od każdego organizatora imprez lekkoatletycznych przestrzegania określonych zasad, dzięki którym wydarzenia będą zgodne ze strategią ekologiczną światowej organizacji.
Co można zrobić?
Kiedy zestawimy sportowe przykłady oddziaływania na środowisko z wpływem, na przykład, przemysłu ciężkiego, okazuje się, że sport odpowiada za niewielki procent zużycia surowców czy zanieczyszczenia powietrza. Ale przecież nie o to chodzi, żeby wybór polegał na tym kto jest mniej zły. Sport to jedna wielka platforma społecznościowa do promowania odpowiedzialnych zachowań. Zrzesza miliardy ludzi i ma realny wpływ na nasze postrzeganie świata. Często to właśnie organizacje sportowe lub sami sportowcy są pionierami działań społecznych. Nie inaczej jest w przypadku ekologii, choć tu zadanie jest bardzo trudne, ze względu na specyfikę wydarzeń sportowych i niektórych dyscyplin w szczególności. Weźmy na przykład taką Formułę 1.
Najszybsze samochody świata jeżdżą w kółko przez kilka godzin, spalając hektolitry paliwa i zużywając tony opon przez cały sezon. W dzisiejszej rzeczywistości F1 wie, że ze względu na zmiany klimatyczne jest jedną z organizacji, na której spoczywa wzrok wszystkich. Z tego względu ma bardzo ambitny plan, aby do 2030 roku stać się całkowicie neutralna pod względem emisji gazów cieplarnianych. „Odliczanie do 0” to oficjalny slogan tej ekologicznej metamorfozy. Od sezonu 2026 w zmodyfikowanych silnikach wzrośnie znaczenie jednostki elektrycznej, a bolidy będą napędzane bezemisyjnym paliwem syntetycznym. Po drodze do „zera”, włodarzy (i kierowców) spotka zapewne wiele problemów i komplikacji, niemniej jednak cel jest jasny. Strategię zrównoważonego rozwoju opracował także Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl).
Celem MKOl do 2030 r. jest wyjście poza neutralność pod względem emisji dwutlenku węgla i uczynienie igrzysk ujemnymi pod względem emisji dwutlenku węgla. Zaangażowanie w działania klimatyczne jest obecnie także jednym z wymogów stawianych miastom kandydującym do organizacji igrzysk olimpijskich. To ogromne wyzwanie, bowiem jedno z niedawnych badań wykazało, że między 1964 a 2018 rokiem wielkość turniejów takich jak MŚ w piłce nożnej i igrzyska olimpijskie wzrosła około 60-krotnie pod względem liczby dyscyplin sportowych (IO), sportowców, dziennikarzy, widzów, marketingu i związanych z nimi kosztów. Jak utrzymać międzynarodowe widowisko na najwyższym poziomie, dbając jednocześnie o klimat? Jak nawoływać do neutralności klimatycznej, kiedy najwięksi sponsorzy w świecie sportu – Gazprom, Emirates, Qatar Airways, Saudi Aramco, kojarzą się tylko i wyłącznie ze spalaniem paliw kopalnych?
Także sportowcy coraz bardziej aktywnie lobbują na rzecz działań w sferze ochrony klimatu. Po olimpiadzie w Soczi, gdzie w miejsce topniejącego śniegu przywożono świeży, spod Kaukazu, 105 olimpijczyków podpisało petycję wzywającą światowych przywódców do zajęcia się globalnym ociepleniem. Podczas szczytu klimatycznego COP26, 50 olimpijczyków i paraolimpijczyków z Tokio także wzywało do podjęcia działań.
Pierwszymi mistrzostwami świata w piłce nożnej, w których zastosowano koncepcję ochrony środowiska i wyznaczono ambitne cele, był mundial w Niemczech w 2006. Green Goal, program środowiskowy, obejmował działania na rzecz oszczędnego wykorzystania wody, redukcji odpadów, wzrostu efektywności energetycznej i zrównoważonego transportu. Są też mniejsze, lokalne inicjatywy. W ciągu ostatnich sześciu lat Bayer Leverkusen zmniejszył całkowite zużycie energii o ponad 30% dzięki ulepszeniom technologicznym. Angielski klub piłkarski Forest Green Rovers to pierwsza na świecie drużyna bezemisyjna posiadająca certyfikat ONZ. Szczyci się w 100% odnawialną energią i recyklingiem wody deszczowej oraz buduje nowy, bezemisyjny, drewniany stadion. Zdarzają się też przypadki greenwashingu, czyli przedstawiania się w ekologicznym świetle tylko dla celów wizerunkowych.
Warta Poznań jako pozytywny przykład na polskim podwórku
W świecie polskiego sportu również możemy już obserwować różnego rodzaju działania zmierzające do ograniczania negatywnego wpływu na środowisko. Jednym z pionierów jest bezwątpienia Warta Poznań, która w kwietniu 2023 roku jako pierwszy polski klub przystąpiła do międzynarodowego projektu Forever Green. Jest to specjalny projekt stworzony przez Real Betis, do którego dołączyli również: Manchester United, AS Roma, Basaksehir, Łudogorec oraz LaLiga.
Celem Forever Green jest podejmowanie wspólnych działań mających na celu ochronę środowiska poprzez zmniejszenie zużycia energii, popularyzacji ekologicznych środków transportu oraz promowanie idei społecznej odpowiedzialności biznesu. W jaki sposób poznańska Warta realizuje te założenia? Poprzez organizację licznych akcji pro ekologicznych, jak na przykład sprzątanie terenów w okolicy rzeki Warty, która przepływa blisko klubowego centrum. Dwa lata temu zainaugurowano również Aleję Warciarzy, zasadzając siedem drzew, których patronami jest siedmiu założycieli dwukrotnych mistrzów Polski w piłce nożnej. Docelowo klub we współpracy z miastem zasadzi 60 drzew.
Jednak kluczowym projektem “Zielonych” w aspekcie zrównoważonego rozwoju jest nowy stadion, którego wizualizacja została zaprezentowana w czerwcu tego roku z okazji 111. urodzin klubu. Jego główne sprowadzają się do multifunkcjonalności oraz ekologii.
Nowy obiekt miałby służyć nie tylko zawodnikom piłkarskiej Ekstraklasy, ale też piłkarkom, amp futbolistom, szermierzom oraz tenisistom. Główne boisko piłkarskie miałyby otaczać trybuny mogące pomieścić 4,5 tysiąca kibiców z opcją rozbudowy do 6 tysięcy. Część elewacji stadionu oraz niemal cały dach miałby być pokryty roślinami. Ponadto projekt przewiduje montaż na dachu jednej z trybun panele fotowoltaiczne, które miałyby zaspokoić potrzeby energetyczne budynku.
Interesującym rozwiązaniem będzie również system nawadniania murawy, który miałby wykorzystywać wodę deszczową. Ponadto na terenie obiektu mają się znaleźć ule dla pszczół, budki da ptaków oraz owadów, a także dużo roślinności. Co ciekawe, wizualizacje nie zawierają żadnego dużego parkingu dla samochodów. Zamiast tego, zgodnie z ideą “Forever Green”, pojawić się mają liczne miejsca parkingowe dla rowerów i elektrycznych hulajnóg. Do budowy tego wszystkiego mają być wykorzystane oczywiście materiały ekologiczne.
Finalny projekt nie ujrzał jeszcze światła dziennego. Gdy już to się wydarzy, będzie można przystąpić do ogłoszenia przetargu na budowę nowego obiektu przy Drodze Dębińskiej w Poznaniu…
Czy sport może uratować świat? Pewnie nie, tak jak nie zrobią tego politycy podczas trwającego właśnie szczytu klimatycznego. Niemniej jednak, nie robienie niczego byłoby w tym przypadku niewybaczalne. My, jako kibice, działacze, sportowcy, możemy wpłynąć na to, jak wygląda to w naszym mieście. Choćby dla dobra lokalnej społeczności.
Grzegorz Kordylas
Bartosz Krajewski