W sobotnie przedpołudnie zajmujący ostatnie miejsce w ligowej tabeli – Widzew Łódź, podejmował Termalice Bruk-Bet Nieciecza. Niewątpliwie faworytem tego spotkania byli goście, lecz jak mówi staropolskie porzekadło „Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe”.
Będący w fatalnej sytuacji łodzianie w 35. minucie zdobyli jedyną bramkę w pierwszej połowie, a jej strzelcem był Szymon Zgarda. Wydawało się, że to tylko wypadek przy pracy i podopieczni Piotra Mandrysza ruszą na rywala i zdobędą szybko bramkę wyrównującą. Sprawy potoczyło się jednak zupełnie inaczej, bowiem tuż po przerwie – w 53. minucie – po raz drugi w tym meczu skapitulował Sebastian Nowak, tym razem po strzale Mariusza Rybickiego. Goście zdołali zdobyć bramkę kontaktową dopiero na 7. minut przed końcem spotkania i jak się później okazało była to ostatnia bramka tego przedpołudnia.
Widzew Łódź zajmuję ostatnie miejsce w tabeli ze stratą 11 punktów do pozycji gwarantującej utrzymanie.