Beniaminek angielskiej Premier League, AFC Bournemouth, bezbramkowo zremisował z Crystal Palace i podtrzymuje znakomitą serię 6. kolejnych meczów bez porażki. Dobry mecz zaliczył także nasz reprezentant, Artur Boruc.
Drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia obfitował w wiele ciekawych meczów Premier League. Mimo takiego niezwykłego czasu, rozgrywki piłkarskie na Wyspach Brytyjskich nie zamierzały zwalniać tempa, a zespoły walczyły o kolejne punkty. Dzień ten powszechnie nazywany jest Boxing Day. Zespół AFC Bournemouth podejmował Cristal Palace.
Pierwsze minuty należały do drużyny gości. Wymieniali dużo przyjemnych dla oka podań i konstruowali całkiem groźne akcje. Campbell uderzał na bramkę Boruca, jednak ta otarła się o obrońce i byliśmy świadkami pierwszego rzutu rożnego w tym meczu. Po wspomnianym stałym fragmencie zakotłowało się pod bramką Polaka. Jednak jak obrońcy, tak bramkarz gospodarzy stanęli na wysokości zadania. Nieco później znów oglądaliśmy Campbella w akcji. Piłkarz gości próbował ładnie umieścić piłkę w bramce Boruca, jednak minimalnie przestrzelił.
W pierwszych minutach mogliśmy zaobserwować wiele ciekawych sytuacji, ale także trochę chaosu w szeregach obu drużyn. Bramkarz przyjezdnych wybijając piłkę trafił w Murray’a, od którego, na szczęście dla Crystal Palace, odbiła się futbolówka i wyszła za boisko. W 22. minucie koledzy Boruca stworzyli sobie bardzo dobrą sytuację, lecz i tym razem nie udało się zdobyć bramki. Ritchie niecelnie główkował.
Z biegiem czasu beniaminek ligi angielskiej zyskiwał coraz większą przewagę. Utrzymywał się przy piłce usypiając nieco obronę gości. Nagle jednak zaatakował w 40. minucie. Groźnym, choć niecelnym strzałem popisał się Stanislas.
Po zmianie stron Bournemouth nadal było teoretycznie lepsze od rywali. Ich akcje były płynniejsze i bardziej przemyślane. Najpierw po wejściu na plac gry z dobrej strony pokazał się O’Kane, a później niezłą sytuację mógł wykorzystać aktywny dziś Murray, ale nie zauważył nadbiegającego kolegi z drużyny. Kolejne ataki, oczywiście drużyny gospodarzy. Murray podał do Goslinga. Ten zamiast strzelać, próbował wymusić rzut karny, co oczywiście mu nie wyszło.
Nasz reprezentant w tym spotkaniu, co prawda, nie miał za dużo do roboty, rywale nie oddali żadnego celnego strzału, ale był pewny w polu bramkowym, wyłapywał piłki i nie popełniał błędów. Takiego Artura chcielibyśmy oglądać jak najczęściej.
Po chwili spokojnej gry gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Po dobrze rozegranej akcji, Rantie dostał piłkę na 11. metrze, ale trafił tylko w obrońce. Nacisk ciągle się zwiększał, a bramek nadal nie oglądaliśmy.
W 90. minucie przebudzili się goście i byli naprawdę blisko zwycięskiego gola. Chamakh zdołał jakimś cudem trącić piłkę czubkiem buta, lecz Boruc czuwał w bramce i nie dał się zaskoczyć.