Runmageddon – niezapomniana sportowa przygoda

21 sty 2016, 20:18

Biegi ekstremalne stają się coraz popularniejsze. Ludzie chcą przeżyć przygodę, pokonać własne słabości i odczuć niezapomnianą satysfakcję na mecie. Wszystko to oferuje Runmageddon. Kreuje on świat w którym inny zawodnik przestaje być przeciwnikiem a staje się osobą, która wyciągnie do nas pomocną dłoń, kiedy będziemy tego potrzebowali. Co nas czeka na trasie? Kilkumetrowe ściany, zasieki, tunele, skoki na linie, lodowata woda, słowem, prawdziwe piekło.

Kilka miesięcy temu postanowiłem spróbować, jak startuje się w biegu ekstremalnym. Miałem już na koncie kilka startów w “klasycznych” biegach ulicznych, do 10 kilometrów. Stwierdziłem więc, że Runmageddon Rekrut będzie czymś w sam raz dla mnie. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Runmageddon podzielił swoje imprezy poziomem trudności:
Rekrut to teoretycznie 6km i ponad 30 przeszkód, Classic 12km i ponad 50 przeszkód, Hardcore 21km i ponad 70 przeszkód a wersja, która zadebiutuje w nowym, zainaugurowanym już sezonie, czyli Ultra to 42km i ponad 100 przeszkód.

Dlaczego mówię teoretycznie? Już na trasie dowiedziałem się, że dystans jaki muszę pokonać to około 8km, taką niespodziankę sprezentowali nam organizatorzy. Jak sami zaznaczali z uśmiechem, dodatkowe dwa kilometry zabawy nie wymagały dodatkowych opłat!
Szybko znalazłem imprezę w okolicy mojego miejsca zamieszkania i nie myśląc długo zarejestrowałem się jako zawodnik. Dzień przed startem odwiedziłem biuro zawodów, składając przy tym odpowiednie oświadczenia, że akceptuję ewentualne poparzenia, zadrapania itp. Kiedy odbierałem pakiet startowy jeden z organizatorów rzucił mi na odchodne “Będzie piekło, będzie się działo, zapewniam”. To hasło słyszałem już wcześniej, to w końcu jedno z haseł przewodnich Runmageddonu. Pobrzmiewało mi ono w uszach, do momentu, kiedy stanąłem na starcie, bo wtedy myślałem już tylko nad tym jak pokonać kolejne przeszkody. Zacznijmy jednak od początku, bo pierwsza przeszkoda spotkała mnie jeszcze zanim pojawiłem się na trasie śląskiego Rekruta! Po rozpakowaniu pakietu startowego znalazłem w nim koszulkę, kilka bonów zniżkowych do różnego rodzaju sklepów i … żel energetyczny. Wiele razy słyszałem o czymś takim, ale nigdy wcześniej nie miałem okazji go wypróbować. Dystanse na których startowałem nie wymagały ode mnie tego typu wspomagania. Krótko przed startem postanowiliśmy ze znajomymi zjeść wspomniane żele. Muszę przyznać, niewiele jadłem w życiu gorszych rzeczy! Niezapomniany smak syropu na kaszel i strasznie gęsta konsystencja, nie obyło się bez wody przed samym startem.

W końcu nadszedł więc moment, na który tak długo czekałem – stanąłem na starcie najtrudniejszego europejskiego biegu na tym dystansie. Głośna muzyka, sporo dymu i błoto, w którym zapadałem się po kostki. Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Na dźwięk wystrzału z armaty ruszyliśmy w trasę. Snopki z siana, kilka zakrętów i byłem do pasa w gęstym błocie błogosławiąc moment w którym profilaktycznie okleiłem buty taśmą izolacyjną. Dalej czekały mnie odcinki z obciążeniem i pierwsza ściana, kiedy to pierwszy raz poczułem ów charakterystyczny klimat tej imprezy. Ludzie garnęli się do pomocy innym. Wraz z biegiem czasu pokonywałem kolejne trudności, wyczekując tych najbardziej emocjonujących. Co szczególnie zapadło mi w pamięć? Skok na linie nad wykopanym dołem, gdzie organizatorzy zapewnili nam towarzystwo charakterystycznej melodii prosto z Indiana Jones. Czując się więc jak Harrison Ford na planie kultowej serii filmów biegliśmy dalej, czołgając się w błocie, tunelach i pod zasiekami.

Runmageddon oszczędził najlepsze przeszkody na końcówkę trasy. W końcu dobiegłem do wielkiej grupy ludzi oczekującej na swoją kolej na 60 metrowej ślizgawce. Dalej kontener z lodowatą wodą i coś, nazwanego Tesla, czyli … rażenie prądem! Bez obaw, ludzie z chorobami serca mogli pominąć te przeszkody i zrobić zamiast nich 30 burpees (czyli powstań, padnij). Ta zasada dotyczy jednak nie tylko osób z przeciwwskazaniami, każdy może ominąć jakąś przeszkodę wykonując to ćwiczenie. Wolontariusze dopilnują by nikt nie oszukiwał! Ja zdecydowałem się pokonać charakterystyczną klatkę pod napięciem, oczywiście prąd znajdujący się w środku powoduje jedynie nasz ból, w żadnym stopniu nie jest on niebezpieczny. Dalej trasa z górki wyłożona oponami i ostatnia blokada przed metą. Drużyna rugbystów skutecznie hamująca każdego, kto chce już zakończyć swój udział w imprezie. Na mecie wszystko o czym człowiek marzy po takim wysiłku. Koc termiczny, ciepła herbata, napój izotoniczny i suche ubrania czekające w szatni.

Później można pokibicować śmiałkom startującym w wersji sprinterskiej! Mowa tutaj o Runmageddon Games, czyli 200 metrowym odcinku z około 10 przeszkodami. Tak zakończył się mój pierwszy start w Runmageddonie, ale z pewnością nie ostatni! Teraz muszę poprawić swoją kondycję, by móc wystartować w wyższych poziomach.
Minioną imprezę, mimo słabego czasu zaliczam do udanych. Brak doświadczenia spowodował, że w niektórych sytuacjach utknąłem w kolejkach do przeszkód. Starałem się też pomagać innym, bo inni pomagali mnie. Po powrocie do domu czekał już na mnie mail z linkiem do pierwszych fotek z imprezy.

Muszę przyznać, że Runmageddon stanął na wysokości zadania a impreza była świetna. Przeszkody przemyślane i dopracowane. Możemy być dumni z tego, że to polski produkt! Organizatorzy zapewniają, że stale będą rozwijać ten cykl, organizując nocne wersje (po sukcesie pierwszej z nich) oraz próbując zorganizować imprezę za granicą (Londyn, Liberec)!

Przed kilkoma dniami organizatorzy potwierdzili także, że Runmageddon został oficjalnym partnerem mistrzostw Europy w biegach przeszkodowych – OCR European Championships. Oznacza to, że pierwsza piątka zawodników na mecie, w specjalnej serii, nastawionej na rywalizację (ELITE), otrzyma kwalifikację do udziału we wspomnianych zawodach.

Na koniec kwestie techniczne, które pewnie wszystkich ciekawią. Koszt takiej imprezy, to w zależności od wyprzedzenia z jakim opłacamy swój udział od ponad 100zł do 250zł. Istnieje jednak możliwość kupna karty na kilka startów. Możemy też zapewnić sobie zniżkę angażując się wcześniej jako wolontariusz. Wiek wymagany od uczestników to 16 lat w przypadku Rekruta i 18 dla wszystkich pozostałych. Komplet informacji i regulamin z dokładniejszymi danymi znajduje się na oficjalnej stronie cyklu.

Na co musimy być gotowi? Jak już wspominałem, na niezapomnianą przygodę, adrenalinę we krwi od startu do mety i na pomoc innym, po to by inni chętniej pomogli nam!

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA