7 powodów, dla których polskie zespoły nie są w stanie awansować do Ligi Mistrzów

31 sie 2015, 18:52

Dzisiaj mija dokładnie rok od mojego dołączenia do redakcji polski-sport.pl. Z tego powodu przygotowałem felieton. Temat może oklepany i przerabiany w wielu tekstach, ale cały czas aktualny. I będzie aktualny dopóki żaden polski zespół nie awansuje do Ligi Mistrzów. No to jedziemy!

I. Mentalność

To jeden z podstawowych problemów. Trudno się dziwić, że nie ma polskich zespołów w Lidze Mistrzów, jeżeli piłkarze i trenerzy traktują awans do tych elitarnych rozgrywek jako zadanie nie do wykonania. Jednak jakoś tak się składa, że nawet Kazachstan ma w tym roku swojego reprezentanta – FK Astana. Patrząc na potencjał finansowy, czy chociażby na zawodników tam grających nie trudno odnieść wrażenia, że zespoły takie jak Legia i Lech są jednak lepsze. Przynajmniej teoretycznie. Niestety, problemem jest właśnie ta mentalność. Mimo szumnych zapowiedzi zazwyczaj jest tak, że polskie zespoły wcale w ten awans nie wierzą. Wychodząc na boisko mają świadomość jak kończyły się poprzednie batalie i to pozostawia pewien ślad na psychice. Słabe zespoły z różnych lig europejskich czasami wychodzą na mecze z polskimi zespołami jak po swoje. I często osiągają swój cel.

II. Poziom

Mimo, że poziom naszej ligi wydaje się wyższy niż wspomnianej ligi kazachskiej, to nadal nie gwarantuje regularnych występów w LM. Nie ma co się rozpisywać, po prostu polskie klubu nie należą do najlepszych w Europie. A dlaczego tak się dzieje? Do tego jeszcze dojedziemy.

III. Koncepcje działania klubów (a raczej ich brak)

Jak do Ligi Mistrzów ma awansować zespół z ligi, w której zdarza się, że trener jest zwalniany po 3 kolejkach? Jak do Ligi Mistrzów ma awansować zespół z ligi, w której masowo sprowadza się przypadkowych piłkarzy z zagranicy, a rodzime szkółki i akademie piłkarskie leżą w gruzach? Jak w końcu do Ligi Mistrzów ma awansować zespół z ligi, w której kluby nie mają koncepcji biznesowych i określonego planu działania? Ciągłe roszady wśród trenerów, dyrektorów sportowych, brak stabilizacji, słabo działające działy skautingu. Większość władz zespołów z Ekstraklasy oczekuje wyników tu i teraz. Nie zdają sobie sprawy, lub nie chcą zdawać sobie sprawy, że dobrze działającego zespołu nie da się zbudować w tydzień, czy miesiąc. To zajmuje miesiące, a wręcz lata wytężonej pracy wszystkich organów klubowych, określonego planu i ludzi, którzy są w stanie zaangażować się w projekt. Zrozumieli to chociażby w Danii (patrz FC Midtjylland), czy Szwajcarii (FC Basel). W Polsce nie wiele osób to rozumie. Przydałoby się, żeby w Polsce również kładziono większy nacisk na szkolenie młodzieży i rozwijano rodzime szkółki i akademie. Bez tego polski futbol nie pójdzie do przodu.

IV. Polityka transferowa

Cóż, to kolejna dziedzina, która leży i kwiczy. Sprowadzamy szrot z zagranicy, a nie potrafimy sprzedawać piłkarzy za godne nich sumy. Kupisz, Quintana, Dzalamidze, Tuszyński – to przykłady piłkarzy, za których można było wziąć więcej. Podałem tu tylko zawodników, którzy grali w Jagiellonii, a przecież dobrych piłkarzy sprzedanych za nie wielkie kwoty było wielu. Ostatnio wydawało się, że to już koniec takich praktyk, gdyż ta sama Jagiellonia zażądała bardzo wysokiej sumy za Drągowskiego (5 mln euro), o transferze Dudy też nikt w Legii nie chciał rozmawiać poniżej tej kwoty, a w przypadku niedoszłego transferu Łukasza Zwolińskiego mówiono o sumie rzędu 2 mln euro. Trzeba się cenić, ale nadal mimo wyjątków piłkarze są często sprzedawani za ceny nie odpowiadające ich wartości. Chociażby ostatni przykład. Kilka dni temu jak grom z jasnego nieba ukazała się informacja, że z Korony odchodzi Piotr Malarczyk. I to za śmieszną sumę 50 tys. (!) złotych. Ktoś powie, że przecież taka była klauzula odstępnego polskiego obrońcy, a sprytni Anglicy zwyczajnie to wykorzystali. Prawda, ale tu zahaczę o punkt poprzedni – dlaczego nikt nie zadbał o to, żeby po dobrych występach Malarczyka zmienić mu klauzulę na wyższą lub w ogóle jej nie ustanawiać? Dlaczego w Koronie nie znalazł się nikt, kto by zadbał o interesy klubu i nie zabezpieczył klubu przed sytuacją, w której tak ważny zawodnik odchodzi za bezcen? Dziwi mnie też fakt, że żaden polski klub tej klauzuli nie wykorzystał wcześniej. Nikt nie zauważył jaka klauzula widnieje na kontrakcie zawodnika? Może chcieli być po prostu mili? Trudno stwierdzić.

Wiele klubów nie potrafi też odpowiednio podziałać na rynku transferowym. Np. Lechia Gdańsk, która robi transfery za wysokie sumy pieniędzy, z których zbyt wiele nie wynika (a tak na marginesie – nie przypomina Wam to innego polskiego klubu, który w ostatnich latach działał podobnie? Wszyscy pamiętamy jak to się skończyło). W każdym okienku Lechia robi rewolucję w składzie. Tylko po co? Ci piłkarze nawet nie są w stanie się do końca ze sobą zgrać. Chyba nie tędy droga. Lepiej wydać mniej, a rozsądniej, czyż nie? Wielkie rewolucje w składzie w przeciągu jednego okienka rzadko wychodzą na dobre.

V. Pieniądze

Nawet jak już są, to zazwyczaj są wydawane niezbyt rozsądnie (patrz Lechia, czy Zagłębie Lubin w ostatnich latach). Jednak zazwyczaj ich nie ma, a wiele polskich klubów ma problemy z chociażby dostaniem licencji na grę w Ekstraklasie (patrz Górnik, czy Wisła). Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Sytuacja gospodarcza w Polsce jest jaka jest, a kibiców czasem trudno przyciągnąć na stadion. Jednak jakimś cudem jest tak, że biedniejsze ligi, czy kluby jakoś w Europie sobie radzą. Potrafią to obejść. Stawiają na akademie, później sprzedają za wysokie sumy zawodników, którzy z tych szkółek, czy akademii się wywodzą i mają pieniądze na nowe transfery, czy dalszy rozwój tychże szkółek. W Polsce brak takiej płynności finansowej. I tu wracamy do poprzednich punktów. Za mały dopływ pieniędzy z transferów, złe zarządzanie biznesowe, marketingowe, brak położenia większego nacisku na szkółki piłkarskie itd.

VI. Pech

Ten punkt będzie dosyć krótki. Chciałbym Wam zadać pytanie, a właściwie dwa. Czy tak trudno sobie wyobrazić sytuację, że np. w 2011 roku w 88. minucie spotkania pomiędzy Apoelem Nikozja a Wisłą Kraków nie pada bramka dla Apoelu? Czy niemożliwe byłoby, żeby Ailton w tamtej sytuacji nie wykorzystał sytuacji po dograniu od Trickovskiego (tak, tego samego, który gra obecnie w Legii)? Cóż, jak pech to pech.

VII. Napięta atmosfera i “pompowanie balonika”

Czy nie jest też trochę tak, że my za bardzo “pompujemy balonik”? “O, tym razem musi się udać”. Nie musi. Nie udało się przez tyle lat, to dlaczego miałoby się udać tym razem? Może trzeba odpuścić trenerom i piłkarzom, dać im w spokoju pracować i nie mówić zbyt wiele o Lidze Mistrzów? Może awans przyszedł by wtedy sam? Swoją drogą pamiętacie pojedynek Legii w 4. rundzie eliminacji ze Steauą Bukareszt? Przed pierwszym meczem mówiono, że zespół z Rumunii jest mocniejszy, a zespół z Warszawy ma niewielkie szanse. Jednak po remisie 1:1 w Rumunii wszyscy zaczęli mówić, że teraz Legia jak jest już tak blisko, to musi awansować, a jak nie awansuje to będzie wstyd i hańba. Wyczuwam w tym trochę hipokryzji. Czy zawodnicy z Rumunii przez ten remis nagle ze zdecydowanych faworytów stali się zespołem, który ma małe szanse, żeby do Ligi Mistrzów awansować?

Podsumowanie

Widzicie, że brak awansu polskiej drużyny do Ligi Mistrzów to synteza wielu czynników. Niektóre z tych punktów dręczą też inne ligi, ale chyba tylko Polskę dręczą wszystkie te zagadnienia. Zresztą tych punktów pewnie można by wymyślić dużo więcej. Wiadomo, że niektóre z tych czynników nie dotyczą (lub dotyczą w małym stopniu) Legii, czy Lecha, ale tak naprawdę na awans jednego zespoły składa się cała liga. Przynajmniej część zespołów musi dobrze funkcjonować. Wszystkie zespoły z ligi determinują jej poziom i kiedy te słabsze zespoły stają się lepsze, to te lepsze stają się jeszcze lepsze lub przegrywają rywalizację z tymi gorszymi. Taka jest kolej rzeczy. A dlaczego Waszym zdaniem polskie zespoły mają problem z awansem do Ligi Mistrzów? Moje rozważania są zbyt głębokie, a może wręcz odwrotnie? W każdym razie jedno jest pewne – cały czas czekamy na powrót jakiegoś polskiego klubu do Ligi Mistrzów…

Podobne teksty

Komentarze

  1. Pozwolę sobie podyskutować z autorem, bo niektóre fragmenty tekstu sprawiają, że wydaje mi się, iż autor zyje troche w alternatywnej rzeczywistości lub nie rozumie prawidłowości rzadzących światem futbolu.
    “Kupisz, Quintana, Dzalamidze, Tuszyński – to przykłady piłkarzy, za których można było wziąć więcej. Podałem tu tylko zawodników, którzy grali w Jagiellonii, a przecież dobrych piłkarzy sprzedanych za nie wielkie kwoty było wielu.”
    Akurat czepianie sie Jagiellonii, że wyciąga mało pieniędzy z trasnferów jest czymś takim, jakby się czepiać Barcelony, że nie ma osiąga sukcesów na arenie międzynarodowej. Jagiellonia zarobiła w ciągu ostatnich 5 lat ok. 30 milionów złotych na trasnferach (szczegółowe wyliczenia były na Weszło). Nalezy pamiętać, że każdy z tych zawodników, których Pan wymienił, nie był na poziomie Lewandowskiego, Uche, Zurawskiego czy Szymkowiaka. Owszem wszyscy się wyróżniali, ale
    – dla Tuszyńskiego to był pierwszy sezon, w którym byl tak skuteczny.
    – dla Dzalamidze, który jest bardzo chimeryczny, choć talent ma, to był pierwszy sezonz tak dobrymi liczbami asyst
    – Kupisz miał świetny pierwszy sezon po powrocie z Anglii, a potem nie do końca spełniał oczekiwania
    – Quintana wyjezdzał w wieku 27 lat i do tego czasu nie sprawdził się w poważnej lidze.
    – Jagiellonia nigdy nie będzie miała tak dobrej pozycji negocjacyjnej jak Lech czy Legia, dopóki nie zacznie osiągać ich wyników w Europie i Polsce.
    “Kilka dni temu jak grom z jasnego nieba ukazała się informacja, że z Korony odchodzi Piotr Malarczyk. I to za śmieszną sumę 50 tys. (!) złotych. Ktoś powie, że przecież taka była klauzula odstępnego polskiego obrońcy, a sprytni Anglicy zwyczajnie to wykorzystali. Prawda, ale tu zahaczę o punkt poprzedni – dlaczego nikt nie zadbał o to, żeby po dobrych występach Malarczyka zmienić mu klauzulę na wyższą lub w ogóle jej nie ustanawiać? Dlaczego w Koronie nie znalazł się nikt, kto by zadbał o interesy klubu i nie zabezpieczył klubu przed sytuacją, w której tak ważny zawodnik odchodzi za bezcen? Dziwi mnie też fakt, że żaden polski klub tej klauzuli nie wykorzystał wcześniej. Nikt nie zauważył jaka klauzula widnieje na kontrakcie zawodnika? Może chcieli być po prostu mili? Trudno stwierdzić”
    Ktoś tu chyba przespał okno transferowe: Malarczyk miał odejśc do Jagiellonii, ale ostatecznie się wycofał z transferu. Owszem, klauzula w jego kontrakcie była śmiesznie niska, ale to dlatego, że Malarczykowi kończył się po sezonie kontrakt z Koroną, dlatego też mógł odejść za darmo. Korona bardzo się osłabiła, chciała utrzymać choćby tego zawodnika a on z przywiązania do barw klubowych zgodził się na to w zamian za taka klauzulę. Klub był “na musiku”. Winą dzialaczy Korony nie do końca było to, że klauzula była tak niska, ale raczej to, że swoim zarządzaniem doprowadzili klub do takiej, a nie innej pozycji negocjacyjnej.
    ” Za mały dopływ pieniędzy z transferów, złe zarządzanie biznesowe, marketingowe, brak położenia większego nacisku na szkółki piłkarskie itd.”
    Akurat nacisk na szkolenie w Polsce jest coraz większy i z tym jest coraz lepiej. Natomiast nie zgodziłbym się, że w Polsce jest za mały dopływ pieniędzy z transferów. Wbrew pozorom, nasze kluby mają trochę pieniędzy, porównywalnie do klubów z Austrii, więcej od klubów z Czech czy Słowacji (wyjątkami są Sparta Praga i pewnie Viktoria Pilzno po sukcesach w pucharach). Sa one natomiast źle wydawane (o tym Pan wspomnial, ale nie rozwinął, skupiając się na błędnej teorii, że polskie kluby nie maja pieniędzy). BATE Borysów awansując pierwszy raz do Ligi Mistrzów, miało budżet na poziomie ówczesnej Polonii Bytom w Ekstraklasie, a warto wspomnieć, że bieda w bytomskim klubie piszczała tak głośno, że wszyscy wiedzieli, jak tam jest źle z finansami. Za dużo wydaje się u nas na płace dla zmanierowanych zawodników. Po prostu procent przychodów wydawany na pensje piłkarzy jest zbyt duży (ok 70%, a powinno być do 60%) i nie ma wystarczająco dużo pieniędzy na szkolenie młodziezy itp.

    Poza tym, prawda jest taka, że jeśli Lech i Legia będa regularnie graly w fazie grupowej Ligi Europy, to w końcu dorobią się takiego współczynnika, że będą rozstawione nawet w ostatniej rundzie eliminacyjnej LM. Moim zdaniem nie ma innej drogi dla klubówz Polski niż spokojny i stabilny rozwój przez dobre wyniki w Lidze Europy. Wbrew pozorom wydaje mi się, że przynajmniej te dwa kluby są na dobrej drodze ku temy, by w najbliższych 3-5 latach być w Champions League.

  2. Punkt III moim zdaniem jest kluczowy. Bez tego ani rusz. Bez jakiejkolwiek strategii działania klubu na nic trafione transfery, pieniądze ze sprzedaży itd. Powinno się wiedzieć dlaczego zatrudnia się tego, a nie innego trenera. Dac mu więcej swobody w dzialaniu, bo najlepiej mu się prowadzi drużynę własnoręcznie ułożoną taktyką, strategią i ustawieniem.

    Tekst dobry, z tematem “na czasie”, merytorycznie poprawny.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA