W ramach 23. kolejki Ekstraklasy do Bielska-Białej przyjechał Lech Poznań. Faworytem tego spotkania byli podopieczni Jana Urbana, którzy wciąż mieli w pamięci porażkę z rundy jesiennej na własnym stadionie (0:1).
Obie drużyny przystępowały do tego spotkania w odmiennych nastrojach. Gospodarze liczyli na to, że w końcu uda im się w tym sezonie wygrać u siebie (dotąd 5 razy zremisowali i 5 razy przegrali). Z kolei mistrz Polski wszedł do rundy wiosennej w imponującym stylu – zwycięstwo nad Termalicą Bruk-Bet Nieciecza 5:2.
Początek spotkania w wykonaniu obu drużyn był dosyć spokojny. Większą przewagę stwarzali podopieczni Roberta Podolińskiego. Ale pierwsze strzały były udanie blokowane przez defensywę „Kolejorza”. Jednak w 17. minucie okazała się ona bezradna na Roberta Demjana, który zastępował pauzującego za czerwoną kartkę Kato. Słowak otrzymał piłkę od Chmiela i strzałem z ok. 7 metrów pokonał Jasmina Buricia.
Spotkanie w Bielsku-Białej nie będzie miło wspominał Bille Nielsen, który opuścił boisko już w 25. minucie. Za kontuzjowanego Duńczyka na murawie pojawił się Dawid Kownacki.
Po zdobytej bramce na boisku to Podbeskidzie wciąż przeważało. W 26. minucie strzał Szczepaniaka obronił bośniacki golkiper. Pierwszą groźniejszą akcję piłkarze poznańskiego klubu stworzyli po pół godzinie – piłka po uderzeniu Joveticia minęła bramkę Zubasa. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy kolejną dobrą sytuację stworzyli „Górale”, ale i tym razem Burić stał na posterunku.
Do drugiej połowy podopieczni Jana Urbana weszli w zupełnie innym stylu. To oni na początku drugiej części spotkania przejęli inicjatywę na boisku. Jednak mistrzowie Polski nie wypracowywali dogodnych sytuacji do strzelenia gola.
Lech uparcie dążył do wyrównania i w końcu mu się to udało. W 60. minucie zmiennik Nielsena – Kownacki – pokonał Zubasa, który nie miał szans obronić strzału z bliskiej odległości. Ale podopieczni Podolińskiego szybko odpowiedzieli. Niecałe dwie minuty później znowu na prowadzeniu byli gospodarze. Tym razem na listę strzelców wpisał się Sokołowski, który trafił do siatki poznaniaków głową.
Piłkarze Urbana znowu musieli odrabiać straty. Bliski zdobycia gola był Kamiński, który pojawił się na boisku w drugiej połowie. Strzał 24-latka zatrzymał świetną paradą golkiper „Górali”.
Po kilkudziesięciu sekundach akcja przeniosła się pod bramkę Buricia. Strzał Mójty bośniacki bramkarz obronił, ale piłka wpadła pod nogi Szczepaniaka, a ten umieścił futbolówkę w siatce i było już 3:1.
To wciąż nie był koniec koncertu w wykonaniu bielszczan. Końcowy wynik spotkania ustalił w 87. minucie Kowalski.
Pierwsze zwycięstwo Podbeskidzia u siebie w tym sezonie stało się faktem. Dzięki zwycięstwu „Górale” awansowali na 14. pozycję. Z kolei Lech wciąż pozostaje na 5. miejscu.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Lech Poznań 4:1 (1:0)
17′ Demjan
62′ Kownacki
64′ Sokołowski
82′ Szczepaniak
87′ Kowalski
Podbeskidzie: Zubas – Sokołowski, Piacek, Baranowski, Mójta – Kowalski (89. Wierietiło), Deja, Możdżeń, Chmiel, Szczepaniak (85. Tarnowski) – Demjan (79. Stefanik)
Lech: Burić – Kędziora, Arajuuri, Wilusz, Kadar – Pawłowski, Tetteh, Gajos, Jevtić (68. Kamiński), Sisi – Bille Nielsen (25. Kownacki)