Dziś w Poznaniu odbyło się prawdziwe święto futbolu! Podczas meczu przyjaźni z Cracovią trybuny były żywe, lecz nie wulgarne. Fani obu zespołów bawili się razem. Na widowni było dziś wszystko – od śpiewów, poprzez „robienie Poznania”, aż po meksykańską falę. A jak na boisku? Tu również – jak na przyjaźń przystało – czysta gra, trzy bramki i zwycięstwo gospodarzy.
Spotkanie Lecha z Cracovią, jak to mecz przyjaźni, rozpoczął się od wspólnego odśpiewania hymnów obu zespołów. Kibice bawili się wspólnie, skandując hasła związane z przyjaźnią obu drużyn.
Tak przyjaźnie nie było jednak na murawie. Od pierwszych minut gra toczyła się bowiem na wysokich obrotach. Już w 4. minucie pierwszą bardzo groźną akcję przeprowadziła Cracovia. Bartosz Kapustka dośrodkował do Boubacara Diabangi, ten jednak nie zdołał dobrze przymierzyć i spudłował.
Trzy minuty później jednak było już lepiej. Spokojna akcja Krakowian zaczęła nabierać tym większego tempa, im bliżej pola karnego była piłka. W końcu futbolówka trafiła pod nogi Kapustki. Reprezentant Polski przymierzył dokładnie, obok słupka bramki Lecha. Jasmin Burić próbował interweniować. Rzuciwszy się jednak, nie sięgnął piłki, a ta wpadła do bramki, dając prowadzenie drużynie Cracovii.
Goście niezbyt długo cieszyli się jednak jednobramkową zaliczką. Już po dwóch minutach Kolejorz zdołał bowiem odpowiedzieć. Piłka od Dawida Kownackiego dotarła do Darko Jevticia, który od początku spotkania aktywnie próbował swoich szans w polu karnym rywala. Tym razem Szwajcar sprytnym podbiciem zdołał pokonać Grzegorza Sandomierskiego, doprowadzając do wyrównania.
Po golu na 1:1 tempo meczu znacznie spadło na długi czas. Przez kolejne pół godziny nie było żadnej akcji, która mogłaby na poważnie zagrozić którejkolwiek z ekip. Mimo to zarysowywała się wizualna przewaga Cracovii. To goście wydawali się być aktywniejszymi w ofensywie. Swoich szans poszukali Erik Jendrisek czy Boubacar Diabang.
Końcówka pierwszej połowy należała już jednak do Lecha. Kolejorz w ostatnich kilku minutach miał dwie dogodne sytuacje ku temu, aby zdobyć bramkę. W 38. minucie prostopadłe podanie doprowadziło piłkę pod nogi Darko Jevticia. Ten przebiegł z futbolówką pod nogami kilka metrów po czym huknął… dobre 2 metry ponad poprzeczką. Kilka minut później Lechici przeprowadzili natomiast koronkową akcję, w której Tomasz Kędziora zagrał do Gergo Lovrencsicsia. Węgier natychmiast posłał piłkę w pole karne, poszukując Dawida Kownackiego. Ten jednak uderzając wślizgiem – spudłował.
Na te dwie okazje Lecha, Cracovia odpowiedziała jedną swoją – po rzucie rożnym piłka spadła wprost na głowę kapitana „Pasów” – Piotra Polczaka. Ten uderzył mocno, jednak futbolówka po koźle odbiła się i pofrunęła… ponad poprzeczką bramki zdezorientowanego Buricia.
Początek drugą połowy był niczym mocna kawa dla kibiców uśpionych 15-minutową przerwą. Szalały oba zespoły. Znakomite okazje do strzelenia bramek mieli przede wszystkim Dawid Kownacki i Boubacar Diabang. Obaj jednak w decydującym momencie chybili.
Kolejne minuty zdawały się wskazywać lekko na Cracovię, jako zespół przeważający. To ekipa przyjezdnych częściej grała piłką i wymieniając podania raz po raz wkraczała na teren pola karnego poznańskiego Lecha. Kolejorz potrafił odpowiedzieć jedną kontrą. W niej Sisi ruszył lewą stroną, po czym dograł do Gergo Lovrencsicsa.Węgier przyjął piłkę, wykonał zwód, po czym uderzył mocno… jednak wprost w Grzegorza Sandomierskiego.
W dalszej części gry ponownie tempo mocno spadło. W ostatnich minutach doskonałą sytuację do zdobycia gola na wagę trzech punktów mieli jeszcze gospodarze. Po dośrodkowaniu futbolówka powędrowała wprost na głowę Łukasza Trałki. Kapitan Kolejorza przymierzył co prawda profesjonalnie, ale doskonale strzał ten obronił Grzegorz Sandomierski.
Bramkarz Cracovii nie miał już jednak szans kilka minut później. W 87. minucie gry Gergo Lovrencsics doskonale dośrodkował piłkę do Macieja Gajosa, który zaledwie pięć minut wcześniej pojawił się na murawie. Były zawodnik Jagiellonii mocnym strzałem skierował futbolówkę do siatki, wyprowadzając Lecha na prowadzenie.
Dosłownie chwilę później Gajos przyczynił się do jeszcze jednej fantastycznej szansy dla swojego zespołu. Tym razem wycofał piłkę na szesnasty metr, a stamtąd mocny, aczkolwiek niecelny strzał oddał Lovrencsics.
Cracovia próbowała w ostatnich minutach przeprowadzić jeszcze akcję, która dałaby jej choćby wyrównanie. Lechici nie pozwolili jednak na zagrożenie swojej bramki, a co za tym idzie dociągnęli do końca meczu zwycięstwo 2:1.
Mimo ogromnych emocji, aż do końca klasę zachowali zawodnicy i kibice po obu stronach, cały czas bawiąc się wspólnie. Po tym spotkaniu Lech Poznań awansował w tabeli Ekstraklasy na 5. miejsce. Do 3. w tym momencie Cracovii traci 6 punktów. Do prowadzącej Legii natomiast – 15 „oczek”.
LECH POZNAŃ – CRACOVIA 2:1 (1:1)
Lech Poznań: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Tamas Kadar – Karol Linetty, Łukasz Trałka (C) – Gergo Lovrencsics, Darko Jevtić (70′ Abdul Aziz Tetteh), Sisi (70′ Kamil Jóźwiak) – Dawid Kownacki (82′ Maciej Gajos)
Cracovia: Grzegorz Sandomierski – Jakub Wójcicki (91′ Hubert Adamczyk), Piotr Polczak (C), Hubert Wołąkiewicz, Deleu – Marcin Budziński, Damian Dąbrowski – Boubacar Diabang (74′ Tomas Vestenicky), Mateusz Cetnarski – Bartosz Kapustka (88′ Anton Karachanakov) – Erik Jendrisek
Kartki:
47′ – Gergo Lovrencsics – żółta kartka
Zmiany:
70′ – Kamil Jóźwiak w miejsce Siesiego
70′ – Abdul Aziz Tetteh w miejsce Darko Jevticia
74′ – Tomas Vestenicky w miejsce Boubacara Diabanga
82′ – Maciej Gajos w miejsce Dawida Kownackiego
88′ – Anton Karachanakov w miejsce Bartosza Kapustki
91′ – Hubert Adamczyk w miejsce Jakuba Wójcickiego
Bramki:
0:1 – 7′ – Bartosz Kapustka
1:1 – 9′ – Darko Jevtić
2:1 – 87′ – Maciej Gajos