Sebastian Mila dosyć gorzko będzie mógł wspominać swój 300. mecz na boiskach Ekstraklasy. Jego Lechia Gdańsk, z nim w roli kapitana, tylko zremisowała na własnym boisku z Termalicą Nieciecza 1:1, a on sam zszedł z boiska już w 68. minucie.
Tuż przed meczem zarządzona została minuta ciszy, w hołdzie kibicom z Gdańska, którzy zginęli w wypadku samochodowym trzy lata temu, wracając z meczu z Gliwic.
Po tym pięknym wstępie, na boisku nie było już litości. Lechiści zaskoczyli swoich rywali od samego początku spotkania. W pierwszych minutach gospodarze niemal zamknęli piłkarzy Termaliki w ich polu karnym.
Mimo absolutnej dominacji Gdańszczan, nie mogliśmy doczekać się akcji otwierającej drogi do bramki. Biało-zieloni mieli piłkę przy nodze niemal cały czas, ale… nie potrafili stworzyć żadnej sytuacji, która realnie zagroziłaby broniącemu bramki gości Sebastianowi Nowakowi.
Do tej doszło dopiero w 23. minucie. Wówczas groźne uderzenie z rzutu wolnego, znalazło swój finał odbijając się od rękawic Sebastiana Nowaka i wychodząc na rzut rożny. Z korneru dośrodkował Sebastian Mila. Doszło do celnego strzału, a Nowaka w interwencji wyręczyć musiał Dalibor Pleva, który wybił piłkę z linii bramkowej.
Już minutę później jednak niebezpieczeństwo wróciło pod bramkę Termaliki – groźny strzał oddał Sebastian Mila. Ponownie piłka została sparowana na rzut rożny. Stamtąd reprezentant Polski ponowił dośrodkowanie. Tym razem futbolówka została wybita na przedpole – pechowo, wprost pod nogi Michała Chrapka. Ten nie zastanawiał się i mocnym strzałem pokonał goalkeepera rywali, dając Lechii prowadzenie.
Mimo straty bramki Termalica nie otrząsnęła się i nie ruszyła mocniej do ofensywy. Jedyną w miarę udaną akcję gości przeprowadził prawą stroną Pleva. Jego dośrodkowanie zostało jednak zablokowane. W ten sposób obrońcy biało-zielonych zażegnali jedyne niebezpieczeństwo w pierwszej połowie. Po 45. minutach na tablicy wyników wciąż widniał zatem rezultat 1:0.
W drugiej części gry na boisku pojawili się Patrik Miśak i Bartłomiej Smuczyński. To zdecydowanie ożywiło ofensywę gości. Co więcej – można powiedzieć, że gra nam się wyrównała. Biało-zieloni, mimo wyższego współczynnika posiadania piłki, ponownie nie umieli w ogóle zagrozić bramce rywali.
Termalica tymczasem rozkręcała się z minuty na minutę. W końcu, w 77. minucie gry najbardziej aktywny spośród gości w tym spotkaniu – Dalibor Pleva – dośrodkował piłkę w pole karne, a tam z najbliższej odległości do bramki wstrzelił ją Bartłomiej Smuczyński.
Po stracie gola kibice zgromadzeni w „Młynie” zachęcili swoich zawodników do większej aktywności. W stronę murawy popłynęło gromkie: „Lechia grać, ku**a mać” oraz „Lechijko, tylko zwycięstwo”. Rzeczywiście wpłynęło to na piłkarzy, którzy niemal natychmiast rzucili się do ataku.
Ofensywa zespołu z Gdańska okazała się jednak nieskuteczna. Lechia tylko zremisowała z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza 1:1, przez co… żaden z zespołów nie awansował do TOP8. Lechia Gdańsk wciąż zajmuje 9., natomiast Termalica Nieciecza 10. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Do 8. Jagiellonii Białystok kluby tracą kolejno 1 i 2pkt.
LECHIA GDAŃSK – TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA 1:1 (1:0)
1:0 – 25′ – Michał Chrapek
1:1 – 77′ – Bartłomiej Smuczyński