Już dobre kilka godzin minęło od meczu Polska-Serbia. Można było wszystko jeszcze raz przemyśleć, przeanalizować. W międzyczasie posłuchać również ocen trenera i zawodników. Jak dziś patrzymy się zatem na to spotkanie?
Tu jest Poznań, nie Bruksela
Zacznę od rzeczy, wydawałoby się, banalnej. Jest to jednak fakt, który bardzo mnie cieszy. Na konferencji prasowej trener Nawałka, zapytany o kwestię ostatnich zamachów w Brukseli, odpowiedział: „Z pewnością jest nam smutno, że takie wydarzenia mają miejsce. My jednak przede wszystkim staramy się wykonywać naszą pracę jak najlepiej, to znaczy przygotowywać się do Mistrzostw Europy. Jestem przekonany, że Mistrzostwa Europy we Francji będą świetną imprezą. I zostawmy tym, którzy dbają o bezpieczeństwo, aby wykonywali swoją pracę, natomiast my skupiamy się na tym, co mamy do wykonania.”
Słowa trenera są dla mnie optymistyczne. Dlaczego? Po pierwsze widać po nich, że we Francji zagramy bez strachu. Strachu, który może paraliżować piłkarzy innych zespołów. Po drugie zaś… dobrze, że trener kadry nie wchodzi w politykę. Skupia się na swojej pracy i to ją – i tylko ją – chce wykonać jak najlepiej.
Na pełnych obrotach
Wykonać jak najlepiej i wygrywać. Mimo, iż był to mecz towarzyski, nikt nie ukrywał, że dążyliśmy – prócz odnajdywania nowych rozwiązań w grze – tylko i wyłącznie do zwycięstwa. „Gramy zawsze o zwycięstwo i dzisiaj również to było widać, natomiast te sprawdziany – bardzo ważne dla nas – traktujemy jako przygotowanie do Mistrzostw Europy.” – ocenił Adam Nawałka. „Każdy mecz jest inny. W dzisiejszy meczu wiadomo – Serbia też miała parę okazji, też mogła strzelić bramkę. Ale nam udało się strzelić ją o jedną więcej. Są mankamenty, są jeszcze rzeczy do poprawy, ale po to są te mecze, żeby wyciągnąć później wnioski i je poprawić. Pomimo, że to jest mecz towarzyski, to na pewno chcieliśmy zagrać odważnie i też nie kalkulować, tylko po prostu spełnić założenia taktyczne jakie mieliśmy przed meczem.” – dodał później kapitan naszej kadry, Robert Lewandowski.
Słaba obrona
Tak, Polacy walczyli, rzeczywiście dążyli do zwycięstwa. Pojawiły się jednak niepokojące błędy w obronie. Wydaje się, że Kamil Glik jest pewniakiem, jeśli chodzi o pozycję stopera na EURO. On jako jedyny z naszej formacji defensywnej nie dopuścił się w meczu z Serbami poważnej pomyłki.
Inni się mylili. Nie podobał mi się Maciej Rybus, który według mnie grał zbyt niepewnie. Jędza za to spisał się bardzo przyzwoicie. Bartek Salamon? Trudno go oceniać. Pierwsze minuty meczu miał tragiczne, później jednak obył się z piłką i potrafił stworzyć z Glikiem całkiem udany duet w środku. „Rozumieliśmy się, z mojej perspektywy, bez słów. Bo łatwo było mi się do niego dostosować i cieszę się z tego, jak ta współpraca wyglądała.” – swoje zgranie z kapitanem Torino w środku obrony tuż po meczu komentował sam zainteresowany.
Mimo oczywistych błędów, trener Nawałka nie krytykował obrony. Wręcz przeciwnie – pochwalił. „Dokładna analiza meczu, wszystkich formacji będzie dopiero po obejrzeniu materiału video. Ogólnie mogę powiedzieć, że drużyna grająca na zero z tyłu – tu zawsze trzeba pochwalić grę defensywną. W prawdzie było kilka błędów, ale doskonale spisywali się dzisiaj bramkarze. Mamy czterech świetnych bramkarzy. Wojtek [Szczęsny – przyp. red.] i Łukasz [Fabiański – przyp. red.] dzisiaj zaprezentowali kunszt – zero z tyłu. I myślę, że wszyscy wykonali świetną robotę dzisiejszego wieczoru.” – stwierdził selekcjoner.
Rywalizacja między słupkami
Z poziomu trybun błędy obrony widać było doskonale. Fenomenalnie spisywali się za to bramkarze. Zarówno Łukasz Fabiański, jak i Wojciech Szczęsny rozegrali fenomenalne 45 minut. I jeden i drugi zanotowali przynajmniej jedną spektakularną interwencję. „Mamy czterech bardzo dobrych bramkarzy. Dzisiaj Wojtek z Łukaszem bardzo dobrze się zaprezentowali. Jest rywalizacja i to mnie cieszy” – mówił Adam Nawałka, który przed EURO będzie miał ból głowy, w pozytywnym słowa tego znaczeniu, jeśli chodzi o obsadzenie miejsca między słupkami.
Kuba!
Oprócz bramkarzy, bardzo dobrze zaprezentowaliśmy się również z przodu. Roberta Lewandowskiego i Arka Milika chyba chwalić nie trzeba. Wystarczy nadmienić, że zagrali spotkanie na swoim, wysokim poziomie. Ten pierwszy zaliczył asystę, drugi zaś huknął w słupek po indywidualnej akcji.
Zawodnikiem godnym wyróżnienia i pochwały jest za to Kuba Błaszczykowski. I nie chodzi tu nawet o strzeloną bramkę. Piłka spadła mu pod nogi, strzelił – wpadło, okej. Ale chodzi głównie o ciągnięcie gry do przodu. Mimo, iż w składzie Fiorentiny próżno go szukać, a trawy w rozgrywkach ligowych nie powąchał od kilku dobrych miesięcy, wciąż świetnie czuje grę. Kilka jego rajdów z piłką, szarż na pole karne, wbiegnięć między obrońców zakończyło się naprawdę groźnymi sytuacjami. Wiele osób chciało pozbycia się Kuby z reprezentacji. Tym występem nasz były kapitan udowodnił, że miejsce w kadrze mu się należy, bo ma serducho do gry.
„Kuba jest zawodnikiem, na którego bardzo liczymy. Doświadczenie, umiejętności – myślę, że tutaj nie ma co już tego rozwijać. Oby Kuba był jak najlepiej przygotowany pod względem fizycznym do turnieju, a z pewnością dostarczy nam wiele radości z poziomu gry, jaką prezentuje. Jest bardzo ambitnym zawodnikiem. Dzisiaj pokazał te możliwości, o których wcześniej myśleliśmy, powołując Kubę. Bardzo mnie to cieszy, że zarówno pod względem indywidualnym, jak również grając dla drużyny, wykonał bardzo dobrą pracę.” – komplementował grę ofensywnego pomocnika Adam Nawałka.
Playmaker z prawdziwego zdarzenia?
Dobrze działo się również w środku pola. Tam selekcjoner zestawił Piotra Zielińskiego i Grzegorza Krychowiaka. W meczu z Serbią nie wyglądało to wszystko jeszcze tak, jak byśmy sobie życzyli, ale… wydaje się, że ten duet może mieć przed sobą ciekawą przyszłość.
Krychowiak wraca po kontuzji kolana. Na pewno nie jest łatwo wspiąć mu się jeszcze na najwyższe obroty. Zawodnik Sevilli wyraźnie potrzebuje gry, aby poczuć się lepiej z piłką przy nodze. Nieliczne błędy popełniał również jego kompan – Piotr Zieliński. Piłkarz włoskiego Empoli w moim przekonaniu jednak zaplusował. Szczególnie po 30. minucie, gdy uspokoił już swoją grę.
„Piotr jest młodym zawodnikiem, zdobywa doświadczenie, regularnie występuje w Serie A. Bardzo liczymy na niego. Oczywiście musi robić cały czas postępy, widzimy jeszcze pewne rezerwy w jego grze, ale to dobrze, bo to swiadczy o jego potencjale. Myślę, że włączy się do rywalizacji zarówno o kadrę – już tą ścisłą – na Mistrzostwa Europy jak i wyjściową jedenastkę” – ocenił grę naszego „nowego” playmakera Nawałka
Parę słów oceny subiektywnej
Wczoraj, na konferencji przedmeczowej, Adam Nawałka stwierdził, że nasi sparingpartnerzy przypominają w grze grupowych rywali. Od początku meczu próbowałem zatem zrozumieć do kogo podobni są Serbowie. Po ilości błędów, jakie zobaczyłem w ich ataku, stwierdzam, że chyba do Ukrainy. W ostatnim czasie to tam tylko panuje taki chaos…
Pomijając już jednak dywagacje na ten temat, nie wolno nie zauważyć, że Serbowie mieli wiele swoich okazji. Nie wykorzystali ich z dwóch powodów. Pierwszym była fenomenalna praca naszych goalkeeperów, drugim zaś – ich własna nieskuteczność. Momentami nasuwało się nawet na język, że to bardziej oni przegrali ten mecz, niż my wygraliśmy.
O mało nie doprowadziła do remisu z nami drużyna, będąca w totalnej rozsypce. A to głównie przez błędy obrońców. Ta formacja była naszym złym demonem od wielu lat. W eliminacjach do EURO Nawałka genialnie wprowadził parę Glik-Szukała, co zadziałało. Teraz… bardzo potrzebny jest nam drugi obrońca, ten obok Glika. Z jednej strony czekamy na powrót Łukasza Szukały, z drugiej liczymy gorąco na Salamona, który rozegrał naprawdę przyzwoity mecz.
Oprócz obrony nie widziałem w tym meczu nic niepokojącego. Zgranie przyjdzie niedługo samo. Tak jak zaznaczył selekcjoner – ci zawodnicy widzą się po raz pierwszy od kilku miesięcy, nie możemy wymagać od nich od razu, aby grali ze sobą „w ślepo”. Do pochwały napad i – mimo wszystko – eksperymentalny środek pola. Z optymizmem patrzę w przyszłość. A już w sobotę mecz z Finami, który powinien nam całkiem sporo wyjaśnić.