W marcu 1916 roku, podczas pierwszej wojny światowej na Wołyniu powstał klub o nazwie Drużyna Sportowa Legia (drużyna Legionowa). Później klub został przeniesiony do Warszawy, gdzie jest do dziś. Nazwy i herby klubu się zmieniały, piłkarze przychodzili i odchodzili, a ten klub trwa do dziś kończąc tym samym 100 lat. Przed wami Legia Warszawa – Centralny Wojskowy Klub Sportowy.
Wojenne narodziny
Do powstania klubu w bardzo dużym stopniu przyczynił się wybuch I wojny światowej, dlatego klub składał się początkowo z żołnierzy, którzy wcześniej grali w piłkę nożną. Jak zostało wspomniane we wstępie, zespół powstał w marcu 1916 roku. Dzień, w którym powstał klub, nie jest dokładnie znany, ale mówi się, że było to między 5, a 15 marca. Wniosek o założenie klubu wniósł chorąży Zygmunt Wasserab. Prezesem został chorąży Władysław Groele. Było wiele pomysłów na nazwę klubu, ale ostatecznie zespół nosił nazwę Drużyna Sportowa Legia, którą zaproponował plutonowy Stanisław Mielech. Początkowo przyjęto biało-czarne barwy i herb z „eLką” (symbol Legionów).
Pierwsze treningi odbywały się rok przed założeniem klubu w Piotrkowie Trybunalskim, a na wiosnę 1916 roku Legia rozegrała wiele meczów z innymi żołnierskimi drużynami, które w większości kończyły się zwycięstwami „Wojskowych”. W lipcu Legiony zaczęły wycofywać się na zachód, a klub przeniósł się do Warszawy. W kwietniu 1917 roku na Agrykoli odbył się pierwszy mecz przeciwko dobrze nam znanej Polonii Warszawa, który zakończył się wynikiem 1:1. W 1918 roku wojna dobiegła końca, ale Legia nadal grała na szczeblu amatorsko-towarzyskim.
14 marca 1920 roku klub został reaktywowany. W Zamku Królewskim ustalono zmianę barw na biało-czerwone. Dwa lata później uchwalono statut, który umożliwiał grę osobom cywilnym. Doszło do zmiany nazwy na Wojskowy Klub Sportowy „Legia” Warszawa.
W 1930 roku otwarto Stadion Wojska Polskiego, na którym Legia pierwszy mecz rozegrała z Europą Barcelona, który zakończył się remisem 1:1. W setnym spotkaniu na szczeblu Ekstraklasy Legia odniosła efektowne zwycięstwo 7:1 nad Ruchem Hajduki Wielkie (obecny Ruch Chorzów).
Kryzys
Wszystko zaczęło się od roku 1935. Wtedy Legia jednym punktem utrzymała się w I lidze. Na dwudziestolecie klubu (rok 1936) Legia przegrała siedem meczów z rzędu, notując tym samym jedyny spadek w historii klubu. Rok później Legii nie udało się awansować do I ligi, dlatego zarząd postanowił wycofać klub z rozgrywek i rozgrywać tylko i wyłącznie mecze towarzyskie. W 1938 roku większość sekcji zostało rozwiązanych. Przetrwały tylko trzy: tenisowa, pływacka i motorowa.
Reaktywacja
Gdy w kwietniu 1945 roku skończyła się II wojna światowa, klub został reaktywowany pod nazwą I Wojskowy Klub Sportowy Warszawa, a w czerwcu dodano historyczny człon Legia. Do odbudowy klubu przyczyniło się kilka osób, byli to m.in Julian Neuding (przedwojenny pięściarz warszawskiego Makabi), Karol Rudolf (przedwojenny działacz Legii), Henryk Czarnik i Józef Ziemian (piłkarze warszawskiego klubu z okresu międzywojennego).
Początkowo klub rozgrywał tylko sparingi z innymi warszawskimi zespołami, a później także z zagranicznymi drużynami (np. Partizan Belgrad). W 1946 roku odbyły się pierwsze powojenne mistrzostwa Polski, w których Legia zajęła drugie miejsce. „Wojskowych” wyprzedził jedynie rywal zza miedzy, czyli Polonia Warszawa.
W 1948 roku Legia rozegrała swój 250. mecz ligowy. Ich rywalem był wtedy Ruch Chorzów, z którym stołeczny klub zremisował 3:3. Legioniści zajęli wtedy czwarte miejsce, dzięki czemu awansowali do najwyższej klasy rozgrywkowej. Pierwszy powojenny mecz w Ekstraklasie „Wojskowi” rozegrali 14 marca 1948, pokonując Polonię Bytom 3:1.
W listopadzie 1949 roku ponownie zmieniono nazwę, na Centralny Wojskowy Klub Sportowy Warszawa, zmieniono herb, a oficjalnym partnerem zostało Ludowe Wojsko Polskie, dzięki czemu Legia stała się klubem wojskowym, co dawało możliwość pozyskiwania w ramach poborów do wojska zawodników z innych klubów. Dzięki temu do klubu trafili m.in Ernest Pohl, Edmund Kowal i Lucjan Brychczy, o którym przeczytacie więcej trochę później.
Pierwsze sukcesy
Pierwsze trofeum Legia zdobyła 29 września 1955 roku, pokonując w finale Pucharu Polski Lechię Gdańsk. Miesiąc później „Wojskowi” zdobyli mistrzostwo Polski. Tym samym Legioniści jako pierwsi w historii polskiej piłki nożnej zdobyli dublet.
Rok później Legia zdobyła kolejny dublet i zadebiutowała w rozgrywkach europejskich, którymi wtedy był Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, gdzie zaszła aż do 1/16 finału, gdzie uległa w dwumeczu Slovanowi Bratysława 2:4.
Historyczne nazwy klubu
Nazwa klubu zmieniana była często. Oto wszystkie nazwy, jakie przewinęły się od powstania zespołu:
- Wojskowy Klub Sportowy (WKS) Warszawa
- Wojskowy Klub Sportowy (WKS) Warszawa
- Wojskowy Klub Sportowy (WKS) Legia Warszawa
- I Wojskowy Klub Sportowy (WKS) Warszawa
- I Wojskowy Klub Sportowy (WKS) Legia Warszawa
- Centralny Wojskowy Klub Sportowy (CWKS) Warszawa
- Wojskowy Klub Sportowy (WKS) Legia Warszawa
- Centralny Wojskowy Klub Sportowy (CWKS) Legia Warszawa
- Autonomiczna Sekcja Piłki Nożnej (ASPN) CWKS Legia Warszawa
- Autonomiczna Sekcja Piłki Nożnej (ASPN) CWKS Legia-Daewoo Warszawa
- Sportowa Spółka Akcyjna (SSA) ASPN CWKS Legia-Daewoo Warszawa
- Sportowa Spółka Akcyjna (SSA) ASPN CWKS Legia Warszawa
- Klub Piłkarski Legia Warszawa Sportowa Spółka Akcyjna
- Legia Warszawa Spółka Akcyjna
„Nie rusz Kazika, nie rusz bo zginiesz”
Kazimierz Deyna – jego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Urodził się 23 października 1947 roku w Starogardzie Gdańskim. Pierwsze kroki w piłkarskiej karierze stawiał w tamtejszym Włókniarzu, w którym występował w latach 1958-1966. Jak można się domyślić, strzelił w tym klubie sporo bramek. Podczas pobytu w zespole był powoływany do Gdańskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, gdzie występował jako junior.
10 października 1965 Deyna zadebiutował w reprezentacji Polski juniorów. Po tym meczu zaczęły bić się o niego dwa pomorskie zespoły: Lechia Gdańsk i Arka Gdynia. Rodzice w jego imieniu podpisali umowę z Arką, ale ponieważ nadal był zawodnikiem Włókniarza, został zdyskwalifikowany na rok. Potem trafił do ŁKS-u Łódź, gdzie rozegrał tylko jeden mecz na najwyższym szczeblu rozgrywek. Deyna głównie grał w rezerwach łódzkiego klubu, gdzie w pierwszym meczu zdobył pięć bramek. Wspaniały debiut.
Po jednym spotkaniu w pierwszej lidze został powołany do wojska w formie transferu do Legii, z którą wszyscy go najbardziej kojarzą. W stołecznym klubie grał przez 12 lat. Podczas tego okresu wystąpił 304 razy z „eLką” na piersi i strzelił 94 bramki. W reprezentacji Polski na boisko wybiegał 97 razy i 41 razy pokonywał bramkarzy rywali. Po jego odejściu numer „10” został zastrzeżony.
W 1978 roku Deyna trafił do Manchesteru City, w którym przez 3 lata wystąpił w 38 spotkaniach, i 12 razy skierował piłkę do siatki. Później trafił do amerykańskiego San Diego Sockers, gdzie grał przez 6 lat. Dla tego zespołu wystąpił w 256 spotkaniach, , zdobywając 152 bramki.
1 września 1989 roku był ostatnim dniem na ziemi dla Kazimierza Deyny, który zginął wtedy w wypadku samochodowym. Choć od tego wydarzenia minęło już sporo czasu, kibice nadal pamiętają o swojej legendzie. Pamięta też sam stołeczny klub. Przed stadionem znajduje się pomnik Deyny, a jedna z trybun stadionu Legii nazwana jest imieniem i nazwiskiem piłkarza.
„Szanuj legendy, człowiek legenda Lucjan Brychczy”
Kolejna bardzo ważna postać warszawskiego klubu. Lucjan Brychczy na świat przyszedł 13 czerwca 1934 roku w Nowym Bytomiu. Pierwsze kroki w piłkarskiej karierze stawiał w tamtejszej Pogoni. W 1948 roku przeniósł się do gliwickiego ŁTS-u Łabędy, gdzie spędził pięć lat. Potem został zawodnikiem Piasta, ale tylko na rok.
Od 1954 roku Lucjan Brychczy związany jest z Legią. Wtedy przeniósł się do niej na zasadzie poboru do wojska. Jako zawodnik w drużynie „Wojskowych” występował przez 18 lat. Przez ten okres czasu wystąpił w 368 spotkaniach, w których zdobył 182 bramki. W reprezentacji Polski zagrał w 58 meczach, strzelając 18 bramek.
Przez 18 lat z Legią zdobył cztery tytuły mistrzowskie i 3 razy był królem strzelców rozgrywek. Dziś jego przygoda z „Wojskowymi” trwa nadal – Legia to całe jego życie. 60 lat w najlepszym klubie w Polsce? Takiej okazji nie miał nikt inny. Kiedyś powiedział, że gdyby mógł cofnąć czas, to chciałby żyć dokładnie tak, jak żył. Nic by nie zmienił – takie słowa na łamach legia.com wypowiedział wnuk honorowego prezesa Legii, Michał Brychczy. Te słowa tylko potwierdzają, jak bardzo Lucjan Brychczy oddany jest stołecznemu klubowi.
Przy Łazienkowskiej nie ma osoby, która by go nie szanowała – Na stadionie dominują teraz młodzi ludzie, którzy niby nie pamiętają go jeszcze z boiska, lecz gdy odbywała ceremonia medalowa, największe owacje zebrali nieówczesne gwiazdy – jak Radović czy Ljuboja – tylko właśnie mój dziadek – mówi Michał Brychczy.
„A na pytanie, gdzie jest ta Legia, odpowiadam – w Lidze Mistrzów”
Legia ostateczny dwumecz o fazę grupową Ligi Mistrzów rozegrała z mistrzem Szwecji, IFK Göteborg. Pierwszy mecz rozgrywany był w Warszawie. Atut własnego boiska został przez piłkarzy „Wojskowych” wykorzystany, ponieważ po golu Podbrożnego wygrali pierwszy mecz.
W drugim meczu nie było już tak kolorowo, ponieważ Szwedzi szybko doprowadzili do wyrównania w dwumeczu. Kluczową rolę odegrał wtedy trener Legii, Paweł Janas, który widząc słabą grę swojej drużyny, zdecydował się na zmiany już w 38. minucie. W miejsce Ratajczyka na boisku pojawił się Pisz. Zmiana ta okazała się strzałem w dziesiątkę, ponieważ 17 minut przed końcem spotkania to właśnie wprowadzony w pierwszej połowie zawodnik strzelił bramkę, która dawała awans warszawskiej drużynie. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry „gwóźdź do trumny” zadał Bednarz, przypieczętowując awans „Wojskowych” do fazy grupowej.
Awansu dokonał następujący skład: Szczęsny, Jóźwiak, Zieliński, Mandziejewicz, Bednarz, Lewandowski (87′ Fedoruk), Michalski, Wieszczycki, Ratajczyk (38′ Pisz), Podbrożny, Kucharski (56′ Staniek).
W pierwszym spotkaniu w grupie Legia mierzyła się z Rosenborgiem. Choć Norwegowie jako pierwsi zdobyli bramkę, „Wojskowi” po dwóch bramkach Pisza i trafieniu Stańka wygrali ten mecz 3:1. W kolejnym meczu warszawski klub przegrał 1:2 ze Spartakiem. Wtedy bramkę dla polskiego zespołu zdobył Jóźwiak.
W trzeciej kolejce „Wojskowi” podejmowali na własnym stadionie Blackburn Rovers. Komplet widzów sprawił, że po golu Podbrożnego Legia wygrała to spotkanie. 2 tygodnie później doszło do rewanżu w Anglii, skąd piłkarze warszawskiego klubu wywieźli cenny punkt. Wszystko to za sprawą świetnie dysponowanego Szczęsnego, którego nie mogli pokonać tacy zawodnicy jak Alan Shearer, czy David Batty.
Kolejne dwa spotkania nie były udane dla warszawiaków. Najpierw Rosenborg pokonał Legię 4:0, a w ostatniej kolejce legioniści przegrali 0:1 ze Spartakiem. Mimo tych dwóch słabych meczów, „Wojskowi” awansowali do ćwierćfinału, gdzie ich rywalem był grecki Panathinaikos.
Pierwszy mecz rozgrywany był w Warszawie, gdzie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. W rewanżu wszystko ułożyło się nie po myśli legionistów. Zaczęło się od dwóch żółtych kartek, co dało w konsekwencji czerwoną dla Jałochy. Po siedmiu minutach gry w przewadze Grecy wyszli na prowadzenie za sprawą Warzychy. Po przerwie Polak zdobył drugą bramkę dla Panathinaikosu, a awans ostatecznie przypieczętował Borelli. Tak zakończyła się przygoda Legii w Lidze Mistrzów.
Warto dodać, że Legia była pierwszą polską drużyną, która awansowała do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Później udało się to jeszcze Widzewowi. Po sukcesie łodzian, czekamy już ponad 18 lat na awans polskiej drużyny do „piłkarskiego raju”. Kto wie, może uda się tego dokonać Legii podczas setnej rocznicy założenia klubu?
Legia XXI wieku
W XXI wieku zmieniło się wiele, chociażby stadion. Oficjalne otwarcie starego stadionu odbyło się w sierpniu 1930 roku, a pierwszą bramkę na nowym obiekcie zdobył Henryk Martyna. Później zaczęto modernizować stadion. Pojawiły się ławki na trybunach (później krzesełka), założono elektryczny zegar, wymieniono oświetlenie i wiele innych rzeczy. Pomimo tych zmian z czasem wszystkie te wymienione rzeczy zaczęły prezentować się gorzej, dlatego podjęto decyzję o wybudowaniu nowego stadionu.
Zanim doszło do rozpoczęcia budowy nowego stadionu, najpierw trzeba było załatwić sprawy dzierżawcze i co najważniejsze: poszukiwanie inwestora. Wszystko udało się załatwić do czerwca 2007 roku, kiedy to zwiększono budżet na budowę nowego obiektu ze 180 mln do 360 mln złotych. Wcześniej, bo w listopadzie 2006 roku udało się wydzierżawić na 23 lata ziemię, na której obecnie stoi stadion Legii.
Pomimo zwiększenia budżetu na budowę nowego stadionu, do najtańszej oferty przetargu brakowało jeszcze 102 miliony, które na późniejszej radzie zostały dodane to poprzedniej kwoty. Dzięki temu już nic nie stało na przeszkodzie, aby powstał nowy stadion „Wojskowych”.
Pierwszy mecz na nowym obiekcie został rozegrany 7 sierpnia 2010 roku. Rywalem był Arsenal Londyn, z którym Legia przegrała 5:6, a pierwszą bramkę na nowym obiekcie strzelił Ariel Cabral.
Legia w obecnym wieku zgarnęła już kilka „wyróżnień”. 4 mistrzostwa, 1 Superpuchar oraz 5 pucharów Polski – to jedne z najważniejszych trofeów, które zdobyli przez 16 lat piłkarze ze stolicy. W Lidze Europy „Wojskowi” dwa razy wyszli z grupy, jednak nie udało się spełnić największego marzenia – awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów, choć w sezonach 2013/14 i 2014/15 było bardzo blisko. W 2013 roku stołeczny klub odpadł dopiero w 4. rundzie, gdzie w dwumeczu zremisował ze Steauą Bukareszt 3:3, ale o awansie rumuńskiej drużyny zadecydował fakt, że strzelili więcej bramek na wyjeździe. Natomiast rok później legioniści odpadli z eliminacji w 3. rundzie, choć dwumecz z Celtikiem wygrali 6:1. Wszystko przez wprowadzenie na boisko Bartosza Bereszyńskiego, który powinien pauzować za czerwoną kartkę z poprzedniego sezonu. Za ten incydent UEFA ukarała Legię walkowerem, przez co w 4. rundzie znaleźli się Szkoci. Wielu po tym meczu liczyło, że w końcu polski klub zagra ponownie w Lidze Mistrzów. Na marzeniach znów się jednak skończyło…
„Tysiąc lat przeminie, Żyleta nie zginie”
Jeśli już jesteśmy w tematach stadionów, grzechem byłoby nie wspomnieć o jednych z najbardziej fanatycznych kibiców na świecie, dla których te obiekty są budowane. Niektóre kibicowskie portale uważają sympatyków „Wojskowych” za jednych z najlepszych fanatyków w Europie. Nic dziwnego, skoro 3 lata z rzędu fani Legii uplasowali się na podium jeśli chodzi o najlepszych ultrasów. Za rok 2015 legioniści zostali nagrodzeni 3. miejscem. Poniżej znajduje się klasyfikacja za poprzedni rok (Legia od 29:54).
Legia po stu latach
Jak wygląda Legia równo po stu latach? W tabeli legioniści zajmują pierwsze miejsce i są blisko realizacji swojego celu, jakim jest zdobycie mistrzostwa na stulecie klubu. Wielu kibiców po tym, jakich transferów dokonano zimą oczekuje jednak od piłkarzy czegoś więcej. Czego? Awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Bardzo byśmy tego chcieli, aby w końcu któryś z polskich zespołów przełamał tą kilkunastoletnią przerwę od „piłkarskiego raju”.
Dawno w Legii nie było również prawdziwej strzelby, na której zawsze można byłoby polegać. Problem ten został jednak rozwiązany, ponieważ sprowadzony za darmo Nemanja Nikolić jest zdecydowanie gwiazdą „Wojskowych”. Już chyba można śmiało powiedzieć, że Węgier zostanie królem strzelców ligowych rozgrywek.
Legia za trenera Stanisława Czerczesowa zaczęła w końcu grać efektowniej. Rosyjski szkoleniowiec sprawił, że piłkarze wreszcie stosują wysoki pressing – tego nie było już od ładnych kilku lat. Życiowa dewiza obecnego trenera „Wojskowych” to zapewne „trening czyni mistrza”, ponieważ treningi stołecznego klubu nie są takie lekkie, jak za czasów chociażby Henninga Berga. Oby to dalej szło w dobrą stronę, a piłkarze stawali się coraz lepsi.
Podsumowując cały ten tekst – jak widać w opisanej przeze mnie historii, w Legii nie zawsze było kolorowo. Były momenty wzlotów i upadków, ale chyba nie ma klubu, który w swej historii nie miał ciężkich momentów. W tej stuletniej rocznicy widać większe zaangażowanie każdej osoby związanej z Legią. Od zarządu, po piłkarzy, aż do wiernych kibiców. To tylko pokazuje, że „Wojskowi” to jedna wielka rodzina, która po stu latach nadal jest ze sobą na dobre i na złe. Oby ta „rodzina” przetrwała przez następne sto, a nawet tysiąc lat.
Źródła informacji: Wikipedia, Legionisci.com, Legia.net, Legia.com