APOEL Nikozja nie zwalnia tempa. Dzisiaj wygrał szósty mecz z rzędu. I to w jakim stylu! Zespół Mateusza Piątkowskiego zdeklasował Nea Salamis, wygrywając u siebie 6:1. Polski napastnik cały mecz obejrzał znowu z ławki rezerwowych.
Faworytem spotkania mógł być oczywiście tylko jeden zespół-gospodarz. Jednak goście to nie przysłowiowe “ogórki”. 6. lokata w tabeli o tym świadczyła. Co prawda ostatnio ta drużyna straciła formę, na dziesięć ostatnich spotkań wygrała jedno, to chyba nikt nie przypuszczał, że może dziś przegrać tak wysoko.
A tu proszę. Już w 7. minucie Pieros Soteriou wyprowadził mistrza kraju na prowadzenie. Jednak osiem minut później po rzucie karnym wyrównał Dimitar Makriev. Do końca pierwszej części gry wynik nie uległ zmianie. Ale to co się stało pomiędzy 62., a 85. minutą przeszło oczekiwania wszystkich. Pięć ciosów w 23 minuty. Do tego szósty, czyli czerwona kartka dla Tiago Gomesa. Niesamowite. Tym bardziej szkoda, że Piątkowski cały mecz obejrzał z ławki. Może dziś strzeliłby coś…
APOEL ma 47 pkt i awansował na pozycję lidera. Jednak może jeszcze spaść na 3. lokatę, ponieważ Larnaka i Anothosis mają odpowiednio jeden i dwa punkty straty, a jedno spotkanie więcej do rozegrania. Nea Salamis nie zmieniła swojej pozycji. Na koncie ma 29 pkt.
APOEL-Nea Salamis 6:1
Soteriou 7′, De Vincenti 62′, 85′, Vander 67′, Oliveira 77′, Gavenaghi 83′-Makriev 15′(k)