Atletico wygrało z Bayernem Monachium na własnym stadionie 1:0. Odsiecz mistrza Niemiec za półfinał zeszłej edycji Ligi Mistrzów nie doszła do skutku. W drużynie gości cały mecz rozegrał Robert Lewandowski, a mecz poprowadził… Szymon Marciniak.
Mecz w Madrycie miał być wisienką na torcie drugiej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów i rzeczywiście nią był. Bayern był zmotywowany podwójnie, bo Atletico to przecież zespół, który pozbawił graczy Ancelottiego gry w finale Ligi Mistrzów sezonu 2015/2016.
Bayern w swoim stylu prowadził grę, długo i starannie konstruował akcję, ale nic szczególnego z tego nie wynikało. Robert Lewandowski miał bardzo trudne zadanie, gdyż bez przerwy stał przy nim albo Godin albo Savić, którzy skutecznie wybijali Polaka z rytmu i sprawiali, że napastnik reprezentacji Polski praktycznie nie mógł odwrócić się w stronę bramki bronionej przez Oblaka. Mimo to Bayern zdołał wypracować sobie jedną znakomitą okazję. Cudowne zagranie Thiago do Muellera zakończył się cudowną interwencją bramkarza gospodarzy. Atletico grało bardzo mądrze, gdy tylko mieli piłkę byli bardzo efektywni i każda ich akcja była zagrożeniem. Swoją okazję miał Fernando Torres, który z odległości metra trafił… w słupek. Na boisku dobrze czuł się Carrasco, który już w pierwszych 20. minutach oddał bardzo groźny strzał na bramkę Nauera, Niemiec jednak z problemami, bo z problemami, ale obronił strzał rywala. W 35. minucie bramkarz Bayernu nie mógł już nic zrobić. Carrasco genialnym, technicznym strzałem po ziemi wpakował piłkę do bramki rywala. Tempo gry w pierwszej połowie było wyśmienite, a sędzie nie był główną postacią i kontrolował to co działo się na boisku. Do przerwy 1:0!
Ciekawi jesteśmy co Ancelotti powiedział swoim zawodnikom w szatni, bo Ci po przerwie grali bardzo podobnie, a konkretniej – mecz wyglądał tak samo. Atletico taktycznie genialnie przesuwało i broniło a Bayern jak głowa w mur atakował na bramkę Oblaka. Dobre okazje mieli Alaba czy Robben, ale w bramce dobrze spisywał się bramkarz gospodarzy. Życie Roberta Lewandowskiego w drugiej części gry wcale nie stawało się prostsze, Savić, a rzadziej Godin, kryli go niesamowicie krótko, ale raz nasz napastnik dostał trochę miejsca i był krok od pokonania strzałem głową Oblaka. Atletico z minuty na minutę rozpędzał się i wypracowywał swoje okazję. W 67. minucie bardzo kąśliwym strzałem chciał Neuera zaskoczyć Carrasco. Bardzo dojrzale grali dziś gospodarze. W 84. minucie Griezmann marnuje karnego! W polu karnym faulowany w głupi sposób był Luis i do piłki podszedł właśnie Francuz, ale chwilę później uderza źle, uderza w porzeczkę. Atletico miało okazję zamknąć ten mecz. Może do karnego powinien podejść ktoś inny niż niewidoczny dziś Griezmann? Bayern nie zdołał wyrównać, to był popis gospodarzy, którzy tryumfują w Madrycie. 1:0!
Może Lewandowski nie zagrał wybitnego meczu, ale na boisku dobrze spisywał się Szymon Marciniak, który nie popełniał błędów, każda kartka była uzasadniona, a karny jak najbardziej należał się gospodarzom. W całym tym spektaklu Polak zagrał tak, że nikt o nim nie pamięta, czyli Marciniak może dopisać sobie kolejny dobry występ.
Bramki: Carrasco (35.)
Kartki: Lahm, Thiago, Boateng – żółt, Niguez – żółta
Bayern: Neuer – Lahm, Boateng (62. Hummels), Martinez, Alaba – Alonso, Vidal, Thiago (66. Kimmich) – Mueller (59. Robben), Lewandowski, Ribery
Atletico: Oblak – Juanfran, Godin, Savić, Filipe Luis – Carrasco (72. Gameiro), Gabi, Niguez, Koke – Torres (79. Gaitan), Griezmann