Pogoń Szczecin bezbramkowo zremisowała z Lechią Gdańsk w przedostatnim meczu 5. kolejki Lotto Ekstraklasy. Szczecinianie w drugiej połowie znacznie przeważali i to oni mogą czuć się zawiedzeni podziałem punktów.
Od pierwszego gwizdka było widać przewagę Pogoni. Już w 1. minucie spotkania Dawid Kort postraszył obronę gości szybkim rajdem, ostatecznie Dusan Kuciak przegonił go w drodze do piłki. Trzy minuty później ładnie zachował się Jakub Piotrowski, który uruchomił Adama Frączczaka, niestety dla gospodarzy dobrze w obronie zachował się nowy nabytek Biało-Zielonych – Błażej Augustyn. W 7. minucie Mateusz Matras uderzył… Mógł to zrobić troszkę lepiej. W 13. minucie Lechiści mieli najlepszą okazję na bramkę w pierwszej części gry, lewym skrzydłem zaatakowali goście a konkretnie Flavio Paixao po czym Portugalczyk dograł w pole karne chcąc podać do swojego brata, piłka nieoczekiwanie powędrowała pod nogi Pawła Stolarskiego ale ten pomylił się mocno, z praktycznie stojącej piłki uderzył wysoko ponad bramką Łukasza Załuski. Dziewięć minut później Flavio ponownie spróbował uderzenia z dystansu i był to jedyny celny strzał gdańszczan w pierwszej połowie. Załuska spokojnie złapał to uderzenie. W 25. minucie bardzo dobra okazja gospodarzy, sprytnie wznowili grę Portowcy i futbolówka trafiła do idealnie ustawionego na linii spalonego Adama Gyurcso. Węgier nie zdołał jednak oszukać wychodzącego do piłki Dusana Kuciaka. Kwadrans przed końcem pierwszej połowy z dystansu huknął Jakub Piotrowski i minimalnie się pomylił, warto docenić młodego zawodnika za tę próbę. Im bliżej końca tym bardziej zaznaczała się przewaga szczecinian, Lechia grała jednak dobrze w defensywie i liczne ataki Pogoni nie dały prowadzenia dla gospodarzy. Poziom w pierwszych 45 minutach był całkiem niezły ale brakowało bramek.
Drugą połowę od ciekawej akcji rozpoczęli Lechiści, Marco Paixao otrzymał świetne podanie na dobieg po czym strzelił po ziemi, Załuska zdołał to wybronić nogami chociaż strzał był całkiem niezły. Niestety po kilku minutach gra totalnie opadła, oglądaliśmy kilkuminutowe wymiany podań pomiędzy obrońcami, zero konkretów. Dopiero w 68. minucie wyszło coś jednej z ekip. Lechia, a konkretnie Paweł Stolarski wstrzelił futbolówkę w pole karne gdzie było spore zamieszanie, do niej dobiegał już Paixao ale dobrze ubiegł go David Niepsuj. Trzy minuty później pogubiła się obrona Biało-Zielonych, Adam Frączczak przebiegł spory dystans lewym skrzydłem i spróbował kąśliwej wrzutki ale poszybowała ona do nikogo. W 76. minucie genialna próba Adama Gyurcso, Węgier uderzał z rzutu wolnego z około 25 metrów od bramki, jeszcze lepiej zachował się Dusan Kuciak, piłka leciała prosto w okienko bramki, golkiper gości wybił ją na rzut rożny. Minutę później powinno być prowadzenie dla Portowców, w poprzeczkę trafił Lasza Dwali. W 80. minucie kolejna z rzędu akcja Pogoni, po upadku Pawła Stolarskiego petardę w światło bramki posłał Adam Gyurcso, futbolówka odbiła się jeszcze rykoszetem od jednego z zawodników i Kuciak popisał się nieprawdopodobnym refleksem broniąc to uderzenie. Końcówka spotkania to jedynie akcje szczecinian, Lechia rzadko wychodziła z własnej połłowy, a gdy tylko to robiła nic z tego nie wynikało. Cztery minuty przed końcem akcja duetu Gyurcso – Frączczak, w końcu snajper Pogoni zdecydował się na uderzenie, co z tego skoro w bramce stał niezawodny Kuciak, Słowak bronił już wszystkimi częściami ciała w tym meczu, tym razem zrobił to nogami. Ostatecznie Pogoń ponownie przegrała spotkanie mimo że dzisiaj była drużyną lepszą. Portowcy nadal pozostają bez wygranej przed własną publicznością.