Wyjazdowy mecz z Wolfsburgiem był niezwykle stresujący dla Łukasza Piszczka. Polak w doliczonym czasie gry sprokurował rzut karny. Po chwili mógł jednak odetchnąć – gola na 2:1 zdobył bowiem Shinji Kagawa.
Łukasz Piszczek wbiegł na murawę Volkswagen-Arena w podstawowej „jedenastce” Borussi Dortmund. Rywal nie był łatwy – VfL Wolfsburg, który w zeszłym sezonie napędzał strachu największym zespołom, a i w tym radzi sobie całkiem nieźle.
Pierwsza połowa spotkania przebiegła raczej spokojnie. „Wilki” atakowały, jednak defensywa BVB, z Piszczkiem włącznie, spisywała się bez zarzutu. Błąd popełnili natomiast obrońcy gospodarzy. Z zimną krwią wykorzystał go Marco Reus, strzelając bramkę na 1:0 dla gości z Dortmundu.
Przez całą drugą połowę drużyna Wolfsburga naciskała, aby zdobyć bramkę wyrównującą. Ta sztuka im się jednak przez bardzo długi okres czasu nie udawała. Dopiero w pierwszej doliczonej minucie błąd popełnił… Łukasz Piszczek, który zbyt ostro zaatakował rywala w polu karnym. Sędzia Tobias Stieler ukarał Polaka na szczęście tylko żółtą kartką, ale nieubłaganie wskazał również na rzut karny przeciwko Borussi.
Z jedenastu metrów piłkę do siatki wpakował Ricardo Rodriguez, wyrównując w ten sposób wynik spotkania. Na szczęście dla Łukasza mecz się na tym nie skończył.
W 93. minucie po fenomenalnej akcji futbolówka trafiła pod nogi Shinji’ego Kagawy, a ten z pierwszej piłki strzelił do bramki gospodarzy. Gol Japończyka dał Borussi Dortmund zwycięstwo 2:1 nad Wolfsburgiem i, bądź co bądź, uratował Łukasza Piszczka przed mianem anty-bohatera meczu.
Po tym zwycięstwie Borussia zmniejszyła przewagę do liderującego Bayernu Monachium do 5 punktów. Wolfsburg natomiast spadł na 5. miejsce w tabeli Bundesligi.