Borussia Dortmund choć przegrywała do przerwy 0:2 to zdołała podnieść się z kolan i urwać punkty gospodarzom. Łukasz Piszczek zagrał od pierwszej minuty.
Spotkanie na Audi Sportpark miało jednego faworyta. Naturalnie był nim wicemistrz Niemiec. Szkoleniowiec BVB zdecydował się posłać w bój od początku spotkania, wracającego do pełni formy, Łukasza Piszczka.
Pierwsze minuty spotkania mocno zszokowały dortmundczyków. Już w 6. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę do bramki wpakował Cohen i było 1:0 dla gospodarzy.
Podopieczni Thomasa Tuchela mimo iż mieli swoje szanse bardzo długo nie potrafili na poważnie zagrozić bramce Nylanda. Ich niemoc w ataku zemściła się w 24. minucie kiedy to Lezcano podwyższył stan rywalizacji. W pierwszej połowie więcej bramek już nie padło i gospodarze schodzili do szatni w fantastycznych humorach prowadząc 2:0.
Druga część gry to kompletna dominacja wicemistrzów Niemiec. BVB zdołało jednak zdobyć bramkę dopiero w 59. minucie. Kontaktowe trafienie zaliczył niezawodny Pierre-Emeric Aubameyang. Jednak dosłownie kilka sekund potem stało się coś czego nikt się chyba nie spodziewał. Gospodarze szybko wznowili grę, dograli na prawą flankę do Hadergjonaja, a ten przebiegł z nią kilkanaście metrów po czym odegrał do niepilnowanego Lezcano. Paragwajczyk z zimną krwią wykorzystał sytuację i było 3:1.
Dziesięć minut później Adrian Ramos strzelając bramkę na 3:2 tchnął nadzieję w przyjezdnych. Dortmundczycy chcieli za wszelką cenę zdobyć kolejną bramkę, ale przez bardzo długo okres nie potrafili poważnie zagrozić bramce gospodarzy. Dopiero w doliczonym czasie gry Passlack dograł bardzo dobrą piłkę w pole karne gospodarzy, a tam najwyżej do piłki wyskoczył Łukasz Piszczek. Uderzenie głową Polaka z najwyższym trudem wybronił Nyland, ale przy dobitce Pulisicia był już bezradny.
Ostatecznie mecz zakończył się remisem 3:3. Wynik ten sprawia iż BVB jest dopiero na 6 miejscu w tabeli z dorobkiem 14 punktów.

