Niezwykle ważną wygraną,2:1, zanotowali gracze Vfb Stuttgart z Hamburgerem SV. Cenne 3 punkty w ostatniej chwili uratował dla gospodarzy Artem Kravets.
Bez żadnych zobowiązań ani presji zawodnicy z Hamburga przystępowali do dzisiejszej potyczki z zawodnikami ze Stuttgartu. Gospodarze wręcz przeciwnie, ponieważ okupowali strefę spadkową i choćby punkt był im potrzebny niczym powietrze.
Pierwsza część gry to optyczna dominacja gości, którzy jednak nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce Vfb. Gospodarze śmiało atakowali i w 15. minucie Daniel Didavi wbiegł w pole karne, jednak został zablokowany przez obrońcę i Stuttgart miał tylko rzut rożny. Chwilę później Christian Gentner nie potrafił znaleźć drogi do bramki. Jego strzał ze środka pola karnego wylądował na trybunach. Mecz nie porywał i tym samym po pierwszych trzech kwadransach na tablicy wciąż widniał bezbramkowy remis.
Drugą część oba zespoły zaczęły bez zmian w składach. Na samym początku Timo Werner oddał niski strzał w sam środek bramki Rene Adlera, który wyłapał uderzenie. Chwilę później Kevin Grosskreutz znalazł się w idealnej sytuacji do dobitki, ale jego strzał został zablokowany. Kolejna minuta i kolejna akcja gospodarzy. Dobrze ustawiony Lukas Rupp był pierwszy do dobitki ale Rene Adler znakomicie zareagował i obronił uderzenie. Co się odwlecze to nie uciecze. 66. minuta, Daniel Didavi strzelił bramkę głową po wykonaniu rzutu rożnego przez Filipa Kostica i mamy prowadzenie graczy ze Stuttgartu. Za kilka chwil Georg Niedermeier mógł podwyższyć wynik meczu swojego zespołu, lecz nie wykorzystał swojej szansy. Chwila dekoncentracji gospodarzy i goście wyrównali po golu Artjoma Rudnevsa zdobytego głową. Tym samym Przemysław Tytoń skapitulował i nie zachował czystego konta. Kolejne minuty to ataki jednych i drugich, jednak w 89. minucie Artem Kravets dał gospodarzom niezwykle cenne 3 punkty