Damian Węglarz to 20-letni bramkarz Jagiellonii Białystok. Jest on wychowankiem Zawiszy Bydgoszcz, w którym spędził sześć lat. W roku 2016 jego kariera nabrała tempa – w ciągu kilku ostatnich miesięcy zdążył już zadebiutować w Ekstraklasie, Pucharze Polski, oraz młodzieżowej reprezentacji Polski.
Bartosz Węgielnik: Kiedy latem przychodziłeś do Jagiellonii miałeś oferty z innych klubów? Dlaczego wybrałeś akurat „Jagę”?
Damian Węglarz: Po sezonie pojawiło się kilka ofert z Ekstraklasy oraz 1 ligi, ale chciałem zrobić krok naprzód, dlatego zdecydowałem, że chcę dołączyć do klubu z Ekstraklasy. W jednym klubie powiedziano mi, że jestem za mały, w drugim nie okazano mi szacunku i potraktowano jak chłopca, którego mogą mieć na parę lat przy niewielkim inwestowaniu w niego i wtedy pojawiła się oferta z Jagiellonii. Po rozmowach zdecydowałem się dołączyć do „Jagi”, ponieważ sporo młodych zawodników dostaje tam szansę pokazania się.
Jeśli Zawisza nie zostałby zdegradowany, zostałbyś tam?
Spędziłem w Zawiszy kilka lat, przechodząc od juniorów do seniorów. Spełniłem marzenie, jakim był debiut w niebiesko-czarnych barwach na poziomie centralnym, ale czy zostałbym tam gdyby klub dalej funkcjonował, ciężko mi powiedzieć. Mieliśmy naprawdę trudną sytuację, bo mało osób wiedziało o tym, że nie otrzymywaliśmy pieniędzy, sami zrzucaliśmy się na odżywki do klubu i różnego rodzaju tejpy potrzebne do meczu. Jeździliśmy na mecze prosto z Bydgoszczy w dzień meczowy bo ludzie, którzy myśleli, że zarządzają klub „europejsko”, mówili nam, że nie zasługujemy na wyjazdy dzień przed.
Jaki jest cel minimum Waszego zespołu na ten sezon, grupa mistrzowska, czy może europejskie puchary?
Jesteśmy liderem Ekstraklasy, ale do końca sezonu jeszcze sporo spotkań do rozegrania. Celem nadrzędnym jest dla nas jak najszybszy awans do górnej ósemki, a później będziemy robić wszystko, aby osiągnąć coś więcej.
Dla bramkarza zawsze trudne jest siedzenie na ławce, jak Ty to znosisz? W hierarchii jesteś drugi, czy też o miejscu między słupkami decyduje postawa na treningu?
Przychodząc do Jagiellonii wiedziałem, że sezon zacznę jako bramkarz numer dwa. Mam jednak swoje ambicje i skłamałbym, gdybym powiedział, że siedzenie na ławce mnie „nie rusza”. Chcę grać tak jak każdy zawodnik i robię wszystko, aby pokazać trenerowi, że warto na mnie postawić. Nie mam zamiaru się poddawać, ani obrażać bo wiem, że każdy trening będzie procentował na przyszłość. Cel mam ciągle taki sam – chcę zrobić dużą karierę i nie boje się o tym mówić.
Twój najlepszy kumpel w Jadze?
Mam bardzo dobry kontakt ze wszystkimi zawodnikami, ale najwięcej czasu spędzam z Dawidem Szymonowiczem.
Jak Ci się układa współpraca z Michałem Probierzem?
Z trenerem Probierzem mam dobry kontakt. Sądzę, ze jest to jeden z najlepszych polskich trenerów, dlatego cieszę się, że mogę robić ciągłe postępy pod jego okiem.
Całkiem niedawno zadebiutowałeś w młodzieżowej reprezentacji Polski. Jakie to uczucie?
Debiut w reprezentacji był dla mnie wielkim przeżyciem i spełnieniem marzeń. Dostałem szansę debiutu w meczu ze Szwajcarią, jednak straciliśmy prowadzenie w ostatniej akcji meczu, także był spory niedosyt. Będę walczył o swoje miejsce w kadrze, bo gra z orzełkiem na piersi to wielki zaszczyt i spore wyróżnienie.
Zdążyłeś też zadebiutować w LOTTO Ekstraklasie. Zagrałeś na zero z tyłu, więc nie byłeś zawiedziony gdy w kolejnym spotkaniu znów zasiadłeś na ławce rezerwowych?
Wskoczyłem do składu wobec kontuzji Mariana [Kelemena – red.]. Zagrałem dobry mecz, wygraliśmy, także wszystko układało się po mojej myśli. Jednak na następny mecz do bramki wrócił Marian, a ja wróciłem niestety na ławkę. Nigdy nie jestem zadowolony, kiedy ktoś gra w moje miejsce, ale to jest coś normalnego w piłce, bo każdy chce grać, tak samo było tym razem. Nie zamierzam jednak się obrażać i pokazywać tego publicznie, bo liczy się dobro drużyny, ale wierzę, że niedługo karta się odwróci i dostanę szansę w więcej niż jednym czy dwóch spotkaniach.
Jakie jest Twoje największe piłkarskie marzenie?
Największym marzeniem jest gra w najlepszej lidze świata, jaką jest Premier League, także do tego będę dążył. Od zawsze kibicuję Manchesterowi United, a więc zagranie w tym zespole lub przeciwko, to byłoby wielkie przeżycie. Jestem pewny siebie, ciężko pracuję każdego dnia i wierzę, że to marzenie spełnię!
Jagiellonia to tylko kolejny przystanek na Twojej drodze czy planujesz zostać tu na dłużej?
Jestem osobą szczerą i nie będę ukrywał, że chce kiedyś wyjechać za granicę. Tak jak powiedziałem, moim marzeniem jest gra w Anglii, ale również inne europejskie ligi są bardzo dobrą opcją do rozwoju. Chciałbym więcej grać w Ekstraklasie i później wyjechać.
W czerwcu kończy Ci się umowa, ale masz klauzulę przedłużenia jej. Skorzystasz z tej opcji czy zamierzasz zmienić otoczenie?
Kontrakt został podpisany na cały sezon z opcją przedłużenia, ale zobaczymy jakie plany będzie miała Jagiellonia co do mojej osoby. Chce się rozwijać i mam ku temu warunki, ale chcę grać i to jest dla mnie bardzo ważne. Zobaczymy co będzie w niedalekiej przyszłości, teraz ciężko cokolwiek powiedzieć.
Jak Ci się układa współpraca z Marianem Kelemenem? Dużo się od niego uczysz?
Mam bardzo dobre relacje z Marianem. Jeżeli mam jakieś pytanie, to oprócz trenera bramkarzy, Marian Kelemen zawsze służy pomocą. Podpatruję, co mogę poprawić, chce wyciągnąć od mojego konkurenta jak najwięcej.
Bolesna dla Was lekcja futbolu od Pogoni Szczecin w Pucharze Polski, a Ty na bramce. Co czuje golkiper w takiej sytuacji? Sportową złość, bezradność, pretensje do samego siebie?
Mecz w Pucharze Polski był kolejną okazją do występu. Wiadomo jaki był wynik [Jagiellonia przegrała 1:4 – red.], ale tak naprawdę nie odzwierciedlało to naszej postawy w tym meczu. Było spore rozgoryczenie tym spotkaniem. Sam miałem do siebie pretensje o drugą bramkę, kiedy uprzedził mnie Kamil Drygas. Mimo, że w kilku sytuacjach zachowałem się dobrze, to nie byłem ze swojej postawy zadowolony.
Największy jajcarz w szatni Jagiellonii to…?
Każdy z zawodników ma wpływ na atmosferę w naszym zespole. Gdybym miał wyróżnić jedną osobę, byłby to Marek Wasiluk.
Coś Cię zaskoczyło po przyjściu do Jagiellonii?
Po dołączeniu do Jagielonii największe wrażenie zrobiła na mnie organizacja klubu. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, nie mamy na co narzekać i możemy spokojnie pracować na boisku. Mamy bardzo duży potencjał jako zespół i wierzę, że to będzie dla nas dobry sezon.
Czy przykład Bartłomieja Drągowskiego jest dla Ciebie motywacją, że nawet z Jagiellonii można trafić do silnego europejskiego klubu?
Powszechnie wiadomo, że z Ekstraklasy można wybić się do lepszych zespołów. Dużo się zmieniło w naszej lidze na przestrzeni lat, poziom sportowy oraz organizacyjny poszedł do góry, co przekłada się na większe możliwości dla piłkarzy. Czy przykład Bartka jest dla mnie motywacją? Nie, ponieważ oprócz tego, ze łączy nas pozycja i klub, to nie mamy ze sobą nic wspólnego. Nie rozumiem tych wszystkich porównań i powiem to teraz oficjalnie. Nie byłem i nie będę „nowym Drągowskim’”, pracuję na swoje nazwisko i jestem zdeterminowany żeby sporo w piłce osiągnąć.
Na koniec muszę pogartulować Ci dobrej dyspozycji w czwartkowym spotkaniu ze Szwajcarami. Jesteście obecnie liderem grupy w Turnieju Czterech Narodów, co stawia Was w uprzywilejowanej sytuacji. Jak to wpływa na Wasze morale przed poniedziałkowym meczem z Niemcami?
Pokonaliśmy Szwajcarię 2:0. Pokazaliśmy dobrą grę mimo niesprzyjających warunków i wiadomo, że takie zwycięstwa podnoszą morale. Jesteśmy silną reprezentacją, z dużym potencjałem i chcemy ten turniej wygrać. W najbliższych dniach czeka nas spotkanie z Niemcami, które będziemy chcieli wygrać, tak jak uczyniliśmy to w pierwszym spotkaniu [3:0 – red.].
Dziękuję za rozmowę, życzę dalszych sukcesów i spełnienia swoich sportowych marzeń.
Dziękuję.