Podczas wczorajszej gali PZPN Zbigniew Boniek postanowił dorzucić swoje dwa grosze komentarza do tegorocznych wyników Złotej Piłki. Odniósł się do ósmego miejsce Roberta Lewandowskiego w plebiscycie, mówiąc przy tym o niekompetencji. Jako że w tej sprawie zdążyli się wypowiedzieć już chyba wszyscy to i ja nie omieszkam nie skorzystać z okazji.
Nasze polskie serca jak zawsze skore są do szukania przeróżnych teorii spiskowych dotyczących tego, czemu to Polak-rodak nie został dosadniej wyróżniony, a upchnięto go ledwie gdzieś pod koniec dziesiątki. Niemal już klasyczną, bo wypowiadaną od kilku ładnych lat teorią jest to, że Lewandowski jest Polakiem i właśnie jego narodowość tak skutecznie blokuje mu zbieranie laurów na tego typu galach. Złota Piłka w XXI wieku trafiała do Czecha, Ukraińca, czy Chorwata, doprawdy trzeba mieć dużo wyobraźni, by uznać, że łatwiej jest być Ukraińcem niż Polakiem w wyścigu po Ballon d’Or.
Proszę Państwa czas na truizm. Złota Piłka to plebiscyt. I niezależnie, czy wybieramy najlepszego piłkarza, polityka, czy kucharkę to niemniej ważną cechą od umiejętności we wszelkiego rodzaju plebiscytach jest popularność, rozgłos i ilość minut spędzonych w reklamach płatków do mleka. Brzmi być może brutalnie, ale fakty mają to w zwyczaju, że bywają brutalne. Nasze polskie święte oburzenie i próby reformowania Złotej Piłki muszą spełznąć na niczym, bo esencją tego plebiscytu jak każdego innego jest głosowanie szerokiego spektrum osób. Proszę mnie jednak źle nie interpretować. Nie odbieram Messiemu absolutnie umiejętności, tyle że medialna wrzawa wokół jego osoby jest tym czymś ekstra, co daje mu pierwsze miejsce w głosowaniu.
Gdyby jeszcze ktoś stał na pozycji nieprzekonanego, to pozwolę sobie dołączyć obrazek z krajowego podwórka. W 2008 roku Robert Kubica zwyciężył w plebiscycie Przeglądu Sportowego na najlepszego sportowca Polski. Pokonał wtedy całą grupę medalistów olimpijskich z Pekinu. Sam zaś mógł dopisać przy swoim nazwisku ledwie czwartą pozycję w MŚ Formuły 1. Wygrał, bo to był plebiscyt. No i właśnie Barcelona to taka Formuła 1 piłki nożnej, natomiast Bayern to już lekkoatletyka, niby popularna, ale daleko jej do blichtru i sławy królowej motorsportu. Przynajmniej obecnie. Za mało sprzedanych breloków w Azji, za mało minut w przedsezonowych turniejach w USA widocznie.
I nie ma co się obrażać i co się droczyć. Czas zrozumieć, że Złota Piłka to głosowanie po połowie na umiejętności i popularność. Gotów jestem zaryzykować stwierdzenie, że gdyby kapituła postanowiła włączyć do nominowanych Zlatana Ibrahimovicia to ten z pewnością nie podpisywałby listy. Taka specyfika tego wydarzenia. Dla wszystkich tych, którzy mimo to wciąż są nieprzejednani i trwają uparcie na stanowisku, że tak być nie może, pozwolę sobie podarować Wam jeszcze jedną myśl. Otóż są jeszcze w piłce nożnej konkursy, w których nie decyduje popularność, a wyłącznie umiejętności sportowe. Tacy zawodnicy zgarniają trofea w Lidze Mistrzostw, Mistrzostwach Świata, czy Europy i tam kierujcie w takim razie swój wzrok. Na całe szczęście już za kilka miesięcy doczekamy się wyłącznie sportowej weryfikacji.