Wysoki wynik reprezentacji Polski w meczu z Armenią w Erywaniu oraz praktycznie zapewniony awans na Mistrzostwa Świata w Rosji został zauważony w zagranicznych mediach. Duńczycy z podziwem przyjęli postawę Biało-Czerwonych w czwartkowym meczu.
Duńska prasa liczyła na lepszą postawę reprezentacji Armenii w starciu z głównym rywalem w walce o awans. W artykułach z tego kraju zauważalne jest rozczarowanie, ale także spora dawka komplementów pod naszym adresem.
– Nie ma za co dziękować. Armenia była na boisku fizycznie, ale nie psychicznie. Marzenia Duńczyków o domowym zwycięstwie Armenii nad Polską szybko prysły. Polacy potrzebowali zaledwie dwóch minut, aby prowadzić. Rywali rozjechali jak walec i złamali nasze serca. Całe szczęście, że ograliśmy Czarnogórę i mamy drugie miejsce, które daje nam nadzieje na bilety do Rosji. – pisze nieco rozgoryczony postawą Armenii “Ekstrabladet”.
Telewizja DR podkreśla jak słabo na własnym boisku zaprezentowała się Armenia. – Duńczycy kontynuują zwycięski bieg i nadal jesteśmy w grze o pierwsze miejsce. Wszystko będzie jasne w niedzielę. Polacy rozgromili Armenię 6:1 i była widoczna duża różnica klas. Armenia szybko była na kolanach, ale podniosła się, gdy strzeliła na 3:1. To ją ożywiło na początku drugiej połowy, ale tak naprawdę ani przez chwilę nie była w stanie zagrozić Polsce.
Gazeta “BT” napisała o “rekordowym Lewandowskim”, który stał się najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Polski. – Mieliśmy thriller, w którego czasie obgryzaliśmy paznokcie, ale zakończył się happy endem. Polska pewnie wygrała z Armenią 6:1 i widoczna była wielka różnica w klasie obu zespołów. Nie dziwi nas już, że hat-tricka zdobył Robert Lewandowski. To był potworny rekord.
„Autostradą do piekła” – tak “Politiken” podsumowuje mecz Danii z Czarnogórą. Podkreślali oni atmosferę panującą w Podgoricy dzięki bałkańskim kibicom. Wynik Biało-Czerwonych został skomentowany, jako zwycięstwo bez cienia wąpliwości. – Polska kawaleria zaliczyła kolejne bezdyskusyjne zwycięstwo i pewnie galopuje do Rosji. My na razie chowamy się w jej cieniu, ale nadal mamy szansę na zajęcie pierwszego miejsca.